Re: Śladami Kulek ... i nie tylko - Rzym i Sardynia 2016
Pt.01.07.cd. Jedziemy do Pitigliano. Przed miasteczkiem zatrzymujemy się, żeby obejrzeć "Vie Cave", drogi wykute przez Etrusków w miękkiej skale. W pobliżu jest też ich nekropolia.
Ładniejszej nie chce się iść, to próbuję namówić chociaż kota, żeby mi towarzyszył
.
Niestety nie miałem odpowiednich argumentów
i dalej musiałem dreptać sam
.
Początek zapowiadał się ciekawie
, później już było nudnawo
.
To co, w tym miejscu, pozostało po etruskich grobowcach.
Wracam, spacer nie mógł być długi, bo przecież czekają ... Ładniejsza i Pitigliano
.
Pitigliano razem z Sovaną i Sorano są najbardziej znanymi miasteczkami w tej okolicy, zbudowanymi przy użyciu tufowej skały. Pitigliano wydaje się być z nich najciekawsze, ale jest też najbardziej zatłoczone i trudno znaleźć miejsce do parkowania. Polecany jest parking przy Via Madonna del Fiore. My byliśmy tam krótko, bo chcieliśmy tylko odświeżyć nasze wspomnienia
.
Palazzo Orsini i
Piazza della Repubblica.
Pitigliano na zawsze zapamiętamy z niezwykłego widoku na to miasto z drogi dojazdowej
. Może kiedyś dłużej pospacerujemy po jego uliczkach
.
Stąd blisko do Sorano, w którym jeszcze nie byliśmy. Wydaje być się ono najmniej ciekawe z tych trzech "tufowych" miasteczek, choć ma przecież dwie interesujące twierdze zachowane w dobrym stanie.
Sorano wielkością dorównuje Pitigliano (w obu gminach po ok. 4000 mieszkańców), ale gdzie są ci ludzie
. Pusto, głucho, nieliczne knajpy czekają na jeszcze mniej licznych
.
Jesteśmy na terenie Masso Leopoldino, twierdzy zbudowanej w XVIII w. na zlecenie księcia Lotaryngii. Z tego miejsca dobrze widać tę drugą, XVI-wieczną Fortezza Orsini.
Trochę zgłodnieliśmy i na małe co nieco wybraliśmy La Cantina Dei Sapori
.
Z Sorano pojechaliśmy na całkiem porządny i niedrogi Vallicella Camping Village. Jest on niedaleko toskańskiego wybrzeża, koło Follonicy. Kąpiel w morzu i zwiedzanie pobliskiej wioski Scarlino z malowniczą twierdzą, zostawiliśmy sobie na jutrzejszy, ostatni dzień wypoczynku.
Rozłożenie namiotu, prysznic, kolacja i jeszcze zdążyliśmy podjechać kawałek w górę, żeby popatrzeć na zachód słońca
...