Re: Śladami Kulek ... i nie tylko - Rzym i Sardynia 2016
Cz.30.06. Wstajemy i dość wcześnie wypływamy z La Maddaleny. Dopływając do Palau, Ładniejsza ponownie zwraca uwagę na ładnie "przystrzyżony", gęsty, przybrzeżny lasek. Chyba by się ucieszyła, jakbym Ją tam zabrał

. Może kiedyś, ale nie dzisiaj

.

Prom z Olbii, do której z Palau mamy ok. 42 km, wypływa o 12:30. Jedziemy, kontroluję czas i postanawiam, że wstąpimy na godzinkę do Porto Cervo

. Parkuję blisko portu, za darmo i trochę ryzykownie, bo nieznacznie zawężam wjazd na parking przy tamtejszych kortach tenisowych

. Zakładam, że przez godzinę nikt się nie przyczepi

, ale gdybym wiedział, że po drugiej stronie drogi jest posterunek Carabinieri, to bym spękał

. Nieświadomi i zadowoleni zaczynamy nasz spacer po drogim kurorcie. Ładnie tu, zabudowa dostosowana do krajobrazu, nie ma "manhattanów" i "gołębiewskich"

.

W marinie też na bogato, w powietrzu wyczuwam dyskretny "zapach dużych pieniędzy"

.

Porto Cervo ma dość niezwyklą historię. Praktycznie powstało dopiero w latach 60-tych ubiegłego wieku, na zlecenie konsorcjum założonego przez arabskiego księcia Karima Aga Khan. Prawdopodobnie to władze Sardynii wymusiły na budowniczych liczne obostrzenia, mające na celu jak najmniejszą ingerencję w środowisko naturalne i zachowanie piękna tutejszego krajobrazu

. Tak zbudowane Porto Cervo odniosło sukces i jest teraz miejscem chętnie odwiedzanym przez światowych celebrytów

. Z tego też powodu jest jednym z najdroższych miejsc na świecie

.



Ładniejsza zadowolona, normalnie odżyła

i zamiast tutaj spędzić urlop

, to ja Ją ciągałem po tych sardyńskich bezdrożach

, z noclegami pod lichym namiocikiem

.

Samochód też by się lepszy przydał

.

Koniec żartów

, opuszczamy Sardynię

. Prawie 7 godzin na promie w ciągu dnia, to gorszy pomysł niż płynięcie w nocy. Dopływamy do Civitavecchii i jak na złość na ląd zjeżdżamy jako jedni z ostatnich

.

Spieszy nam się, bo wieczorem ćwierćfinał POL - POR

. Szybciutko na kemping Feniglia koło Porto Ercole, gdzie w 1610 r. zmarł Caravaggio. Niedawno jednak, całkiem blisko, miała miejsce jeszcze większa tragedia.
13 stycznia 2012 roku u wybrzeży wyspy Giglio rozbił się liniowiec Costa Concordia - jeden z największych statków wycieczkowych na świecie. We wrześniu 2013 roku 300-metrowy statek został podniesiony i w 2014 r. odholowany do portu w Genui. Szkody ekologiczne chyba są odczuwalne do dzisiaj. Na plaży śmierdziało, a Ładniejsza po krótkim spacerze musiała zmienić sandałki i później dokładnie je wyszorować

.
Ja w tym czasie dowiedziałem się, że na kempingu nie ma miejsc

, a w restauracji nie obejrzę meczu

.
I chyba bardzo dobrze, bo kemping i jego otoczenie zrobiły na mnie fatalne wrażenie

.
Jedziemy do pobliskiego Orbetello i w hotelu Relais I Presìdi zaczynamy oglądać mecz. Recepcjonista drętwy, piwa dla nas nie ma, bo on nie barman

. A sam przy stoliku wcina makaron ze swoim kolegą i jakieś picie dla siebie mają

. Obok na kanapie siedzi gostek, ale cichutki jakiś

. Przestawiam flakonik z kwiatkami (zasłania mi odrobinkę telewizor) i patrzę, że recepcjonista już jest zjeżony

.
Nic to, Grosik centruje, Lewy strzela, GOOOOOOOL

. Wybuch mojej nieokiełznanej radości wstrząsa ścianami hotelu

. Recepcjonista nie udławił się makaronem

i jak doszedł do siebie

, to stanowczo wyprosił nas z hotelu. Tłumaczył, że goście z dziećmi chcą ciszy i spokoju. No i git

.
Szybko na centralny plac (Piazza Eroe dei Due Mondi) i tam gdzieś znajdujemy knajpkę z piwem i prawdziwymi kibicami

. Już po pierwszym piwie wszyscy kibicują naszym

. Niestety, wynik meczu znamy

.
Jest ok. 1:00 w nocy, spacer żeby ochłonąć

i jedziemy przed siebie

. Po kilku kilometrach fajne zacienione miejsce przy stacji benzynowej. Zarządzam nocleg w samochodzie ...