Re: Śladami Kulek ... i nie tylko - Rzym i Sardynia 2016
Pt. 10.06. Zanim dopłyniemy, wrzucam mapkę z miejscami w których byliśmy na Sardynii. Zaczęliśmy od Olbii i zgodnie z ruchem wskazówek zegara objechaliśmy całą wyspę (i nawet trzy pobliskie wysepki), żeby - też z Olbii - wrócić na stały ląd.
Wstajemy (obudzeni głośnymi komunikatami) na tyle wcześnie, że możemy podziwiać piękny wschód słońca
. Rzadko nam się to zdarza
i takie widoki częściej oglądamy na tym forum niż w rzeczywistości. Pamiętam jak Mysza (niedawno we Włoszech) specjalnie rano wstała, żeby uwiecznić swój piękny wschód słońca
. Kulki, Dangol i inne ranne ptaszki
, w czasie swoich wojaży, mają to chyba prawie codziennie
.
No, ale coś za coś, to jednak musi wymagać trochę dyscypliny i wysiłku
.
Z Olbii od razu kierujemy się na odległą o 75 km plażę Oasis Bidderosa. Och, jak po tych rzymskich obrazkach i kamieniach spragnieni jesteśmy widoku sardyńskich plaż
.
Po drodze wstępujemy do małej piekarni po świeży chlebek
i przekąskę na plażę. W zamyśle miało być coś na słodko, ale mój wzrok mnie zawiódł, a język migowy był praktycznie nieprzydatny, i jak się później okazało, kupiłem jakieś słone "sucharki"
. Chlebek na kolację był ok
.
No cóż, i tak już do końca pobytu korzystałem (nie licząc "buongiorno" i "arrivederci" ) praktycznie tylko z tych trzech włoskich słów, których nauczyłem się pierwszego dnia w Rzymie
. Są to Prego, Skusa, Grazie, czyli PSG
. Kibice futbolu wiedzą o co chodzi
.
Miałem przygotowany zjazd na plażę Oasis Bidderosa z parkingiem blisko niej, ale prawdopodobnie z drogą (14 euro !) opłatą za parking. Intuicja podpowiedziała mi, żeby od razu jechać na Spiaggia sa Curcurica i do Oasis dojść pieszo
. No to zjeżdżamy na całkiem przyjemną drogę, jest już coraz bliżej
, a za zakrętem ... krzesełko, stolik i gostek z żądaniem opłaty
. Nie pamiętam czy to było 6 czy 8 euro
, w tym miejscu miało go nie być
i nie zamierzałem nic płacić
. Wycofujemy się, zaparkuję 100 m wcześniej
i przejdziemy koło niego bez opłaty
. Zauważam jednak trochę dalej inną obiecującą dróżkę, która prowadzi nas w okolice kempingu Cala Ginepro. Parkujemy za darmo
i płacimy symboliczną opłatę 1 euro/os. za wstęp na plażę.
Plaża di Cala Ginepro di Orosei jest już przygotowana do sezonu
. Jak się dowiadujemy, pierwsze dwa rzędy leżaków są płatne, pozostałe gratis
. Rozsiadamy się wygodnie i ... w te pędy do wody
.
Woda długo płytka, wystarczająco ciepła, ale rybek brak
.
Nic to, jak na początek jest super
. Ładniejsza zagłębia się w lekturę, ja idę na dłuższy spacer
.
Ooo
, to skojarzyło mi się z "Kulkami" na Sardynii
. A może to piłeczki przed premierą ME w futbolu
.
Jak pięknie, jakie przestrzenie i pustki
. Plaża, dzika plaża
(Spiaggia sa Curcurica).
Dochodzę do miejsca, które znam z netu i wiem, że będę musiał się przeprawić na drugą stronę.
Trzeba, bo tam przecież (na Oasis Bidderosa) może być woda czystsza, trawa zieleńsza i piaseczek bardziej mięciutki
.
Już na drugiej stronie
. Głębokość
. Woda do klaty
, ... przecież nie będę pisał, że do piersi
.
Nie wszystkim chciało się przeprawiać
.
Dłuższa sekwencja zdjęć, dla tych co nie będą mogli przejść na drugą stronę rzeczki
.
Dostrzegam ten drogi parking. Podchodzę bliżej i pytam się Niemca ile zapłacił. Powiedział, że 12 euro i od razu zaczął się tłumaczyć, że żona, że małe dziecko
. Pokiwałem głową ze zrozumieniem
.
Jest opłata, to i teren zadbany
.
Pomimo, że woda, trawa i piasek takie same jak na Cala Ginepro di Orosei
, to jednak na Oasis Bidderosa jest ładniej i mniej ludzi
.
W drodze powrotnej - żeby było inaczej, ciekawiej
- staram się iść tochę dalej od brzegu.
O, jestem już po drugiej stronie rzeczki
.
Stąd już blisko do Ładniejszej i kolejnego etapu podróży ...