Rzymianka Joasia miała dla nas fajną niespodziankę - dwa miesięczne bilety (korzystała z nich Jej rodzina) na miejską komunikację . W tej sytuacji zrezygnowałem z zakupu kart Roma Pass. Według mnie ta karta opłaca się tylko przy intensywnym korzystaniu ze środków masowego transportu.
No to jedziemy za darmo do Palazzo Barberini, gdzie w tym dniu wstęp też jest bezpłatny .
Palazzo Barberini (jedna z dwu siedzib Gallerii Nazionale d'Arte Antica) zostało wybudowane w XVII w. na polecenie papieża Urbana VIII (Maffeo Barberini), wielkiego mecenasa i entuzjasty talentu Berniniego .
Największą (według niektórych) gwiazdą w zbiorach jest "La Fornarina" namalowana przez Rafaela, która prawdopodobnie była jego kochanką.
Są też królowie - Henryk VIII
i prości ludzie; czyż ten rzeźnik nie jest sympatyczny
Mnie jednak ciągnęło na spotkanie z mistrzem. To nie jest jedno z moich ulubionych dzieł Caravaggia (drażni mnie zwłaszcza ten strumień krwi), ale zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie . Przepraszam za jakość zdjęć , ale proszę mi wierzyć, że obraz ten oglądany na żywo prezentuje się znakomicie
Jest duży (145x195 cm) i dobrze wyeksponowany. Mieliśmy jeszcze to szczęście, że było mało ludzi i mogliśmy spokojnie, z bliska przyjrzeć się szczegółom obrazu , będącego zresztą w dobrym stanie technicznym.
Judytą obcinającą głowę Holofernesowi jest na tym obrazie ulubiona modelka Caravaggia – kurtyzana Fillide Melandroi.
Po tej sporej dawce sztuki wyszliśmy na spacer do przypałacowego ogrodu, który jest tylko "ubogim krewnym" dużo większego i ładniejszego ogrodu przy pobliskim Pałacu Kwirynalskim (punkt obowiązkowy przy ewentualnej kolejnej wizycie w Rzymie )
Teraz mieliśmy w planie trochę pochodzić po Centro Storico (centrum historyczne - umowny obszar naokoło Panteonu), ale przecież w drodze do niego jest słynna Fontanna di Trevi .
Nie, proszę nie myśleć, że byliśmy tam sami . Odpowiednio skadrowałem poprzednie zdjęcie, a następne pokazuje, że jest to miejsce niezwykle popularne . W czasie naszej wizyty, tylko w muzeach watykańskich były większe tłumy.
Pełno też monet pod wodą, każdy chce tu wrócić .
Poszliśmy dalej, a ja byłem zachwycony wszystkim co widziałem . Nie przypuszczałem, że Rzym mi się tak spodoba .
Nie przeszkadzały mi rzesze turystów przy zamkniętym już Panteonie,
ani tłok na Piazza Navona.
Nawet jak żeśmy się trochę pogubili, to pomyślałem "czyż nie jest pięknie zagubić się w Rzymie bez żadnych przykrych konsekwencji ?" .
Jak widać dbano o nasze bezpieczeństwo.
Chyba już trochę zmęczeni przy fontannie del Moro.
Nawet krytykowany Ołtarz Ojczyzny bardzo przypadł mi do gustu .
Najbardziej jednak zachwyciła mnie Via dei Fori Imperiali i późniejsze dni nie zmieniły już mojej opinii, a wręcz ją utrwaliły .
W tym miejscu wyczerpała się moja ilość ochów i achów . Może gdyby Koloseum nie było tak znane, to rzuciłoby mnie na kolana
Zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy na domową kolację, no bo przecież jutro mieliśmy zwiedzać ...