Re: Śladami Kulek ... i nie tylko - Lefkada i Kefalonia
Śr.23.09. Mój ulubiony serwis meteorologiczny
http://www.windfinder.com/ zapowiadał na ten dzień dobrą pogodę

. Później już mogło być różnie i dlatego nie ma co zwlekać i trzeba zwiedzić zachodnie wybrzeże Lefkady ze słynnym Porto Katsiki.
Zaopatrzeni w mapę jaką znaleźliśmy w pokoju apartamentu wyruszamy najpierw w kierunku plaży Kavalikefta, po drodze przejedziemy przez osady Agios Petros, Chortata i Kalamitsi. Droga wydaje się prosta, to nie włączam "starej kłamczuchy". W Agios Petros na zakręcie typu agrafka, zmylony drogowskazem na Porto Katsiki (tam mamy być przecież w drodze powrotnej

), jadę prosto pakując się w zakamarki tej wioski. No cóż, ostrożnie i mozolnie nawracam i jedziemy dalej

.
Nagle widzę dużą zatokę i przy niej sporą miejscowość

. To ma być Chortata

Przystaję na poboczu, wyciągam mapę i ... nic mi nie pasuje

. No cóż, najłatwiej się przekonać jak zjedziemy na dół i na tablicy przeczytam nazwę tej tajemniczej osady

.
Dojeżdżamy i oczom nie wierzę

Vasiliki
Teraz sobię myślę, że to może mój Anioł Stróż zawrócił mnie i nie chciał, żebym tam jechał. Ale ja byłem uparty jak sam
i pojechaliśmy jeszcze raz na Kavalikeftę.Lekko zmieszany ale już bardziej uważny dowożę nas do Kalamitsi, gdzie zaczyna się zjazd na plaże Megali Petra i Kavalikefta. Z tego miejsca robię zdjęcie, które jest moim wkładem do dyskusji (chyba w relacji ArliJ) na temat koloru morza przy zachodnim wybrzeżu Lefkady

.

Spotykamy tam też młodą bułgarską parę (kobieta i mężczyzna

) w fajnym terenowym bmw, którzy opuścili "nasz" apartament, ale jak widać nie wyjechali z wyspy

. Podejrzewam, że lekko wścibska gospodyni im nie odpowiadała, ale tego też się nie dowiemy, bo oni sami zrobili na mnie wrażenie nieprzystępnych

.
Co ja tu jednak o ludziach, jak przed nami tak niewinnie zaczynająca się droga, która jednak nie jest przeznaczona dla kamperów i innych pojazdów o podobnych gabarytach, o czym informuje odręcznie namalowany znak (niewidoczny na zdjęciu)

.

Rzeczywiście, później jest stromo, wąsko i kręto, bo przecież trzeba dojechać do tego parkingu widocznego na dole

.

Bułgarzy poszli (wiedzie tam mało przyjemne przejście po skałkach) na Megali Petra, my zostaliśmy na Kavalikefcie, licząc na rybki przy skałach wystających z wody.
Plaża jest dosyć mała. Z leżaczka, na prawo mam taki widoczek

,

po lewej też ładnie

,

a mniej więcej w środku przypatruje mi się taki "kosmita"

.

Jego tatuś zawzięcie fotografuje

.

Pod wodą rybek nie ma

. Wypływam trochę dalej i też nic. Zatem tylko fotka brzegu z wody

.

Ładniejsza brodzi na płyciźnie

,

a ja idę tą trudną ścieżką, żeby zerknąć na większą Megali Petra

i na naszą, zagubioną wśród skał, Kavalikeftę.
