

W Dolinie Ihlary, ulubionej samotni bizantyjskich mnichów, przetrwały dziesiątki kościołów i jaskiń wydrążonych w skałach. Przed jednym z takich miejsc, pierwsi napotkani turyści - z Francji.

Jest pięknie, a do tego śpiew ptaków. Niezapomniany spacer



Kościoły w dolinie mają interesujące nazwy : pachnący, z wężem, z kolumnami, hiacyntowy, spichlerz itd. W środku niestety widać zniszczenia dokonane przez wandali


Na szczęście nie wszystko można tak łatwo zniszczyć, przyroda się obroniła



Począwszy od II wejścia (uznawanego za główne) turystów już jak mrówków


Przeszedłem na drugą stronę rzeczki Melendiz płynącej środkiem doliny.



Ogródek herbaciany, sympatyczne miejsce na odpoczynek.

Po tej stronie rzeczki jest już nieciekawie (szlak jakby zanikał) i wracam przez mostek, bo skakanie po tych kamieniach wydało mi się zbyt ryzykowne.

Piękny ostaniec widoczny z herbacianego ogródka


Po wejściu na górę do kościółka Św. Jerzego widać już zabudowania Belisirmy. Tam też spotykam księdza modlącego się z grupą prawosławnych wiernych.

Przy drodze prowadzącej do wyjścia rosną wierzby głowiaste


Przy III wejściu (Belisirma) na niewielkim parkingu czekał na mnie kamper. Można tam było za darmo przenocować. Kiedy opowiedziałem jak było w dolinie, to wyszedłem na chwilę, żeby sobie stopy znużone w strumieniu ochłodzić. Pomyślałem jednak, że rano nie będzie czasu, a ja nie widziałem tych słynnych restauracji z pomostami przy rzece. Idę bez pieniędzy i kamery, a tam upierdliwy Turek, że może bym się jednak czegoś napił, że on zna Jonnego i tu czekali na mnie itp.
No dobrze gościu, miły jesteś, ale ja już zobaczyłem restaurację i wrócę do kampera. Zadowolony, że się pozbywam natręta, zaczynam iść z powrotem, a tu... Jonny

To się Birol (tak mu na imię) ucieszył

Zamawiamy po piwie, rozpoczyna sie dyskusja, a za piwo zapłacimy później
