Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
kmichal napisał(a):... no ładnie się chłopaki spięli i poskakali ... ... ładnie tam, nawet bardzo ... ... ale jakoś do Turcji a w zasadzie do jej mieszkańców nie mogę się przekonać ... ... pewnie to pokłosie ich pobratyńców z Europy Zachodniej ... ... Pozdrawiam.
U siebie w kraju Turcy są inni i w zdecydowanej większości są to bardzo mili ludzie .
kulka53 napisał(a):Wyprawa jakże bogata w atrakcje... nie da się ukryć A te okolice rzeczywiście bardzo ładne
Kolejne filmiki - bardzo chętnie
Atrakcji jeszcze trochę będzie, to i filmiki się pojawią pzdr.
Czw.14.05.cd. Po tak efektownym pokazie skoków wizyta na naprawdę ładnej Camel Beach, to już były nudy na pudy i nawet nie chciało mi się robić zdjęć . W drodze powrotnej musiałem jeszcze spojrzeć na Babadag. Jak to możliwe, że ta góra ma prawie 2 km ponad poziom morza Na zdjęciach i w rzeczywistości w ogóle nie odczuwa się, że jest taka wysoka .
Pięknie lecą
Po lewej stronie mijamy przesmyk do Błękitnej Laguny, której należy się choć jedno słowo. Porażka . Wcześniej tam byliśmy, widzieliśmy, Ładniejsza nawet pływała, ale zdjęć nie robiłem, bo przypominało mi to PRL na biało-czarnym filmie
Koniec całkiem udanego rejsu, choć pierwotnie w planach była wizyta tylko w niesamowitej Dolinie Motyli. Szkoda, że zabrakło czasu (bo udało nam się dobiec do statku ), żeby tam posnoorkować . Dopływamy do Oludeniz .
Ci co wybrali "kurczaka" na statku zapragnęli coś zjeść . Mnie w tym czasie zachciało się jakiś nietypowych ujęć fotograficznych .
Leniwe, majowe popołudnie, turystów nie za dużo. Jutro opuszczamy to całkiem sympatyczne Oludeniz, a ja rano podejmę ostatnią próbę choćby wjazdu na Babadag, nie mówiąc już o locie z tej góry cdn.
Pt.15.05. Karnie o 7:15 melduję się przed kempingiem i wyglądam samochodu, który ma po mnie przyjechać. Jest dobrze , spóźnia się tylko pięć minut Jest ich dwóch, zabierają mój kwitek wpłaty, wożą mnie prawie pół godziny po Oludeniz i wysiadamy w końcu przy tej agencji , gdzie wykupiłem ten mój wymarzony lot. Doskakuję do gościa (ksywka "Zorro"), który mi to sprzedał i pytam, czy jest jakiś problem . Mówi, że nie . Siadam spokojnie, ale minuty wloką się wprost n-i-e-m-i-ł-o-s-i-e-r-n-i-e . Wiem, że jak za chwilę coś sie nie wyjaśni, to rozpęta się moja mała wojna polsko-turecka Z drugiego końca pomieszczenia wychodzi jednak ON, mój "arabski Clint Eastwood", swoim spokojem i pewnością siebie przypominający szeregowca Kelly z filmu "Złoto dla zuchwałych" . Przedstawił się : "Jestem Mami, będziemy razem lecieć". Od tej chwili miałem go ciągle na oku i trzymałem się niego niczym kurczak kwoki . Podjeżdża bus, po drodze zgarniamy Chinki, Niemki i Rosjanki. Jest też jeden Turek. Kiedy wsiadała jedna z pań, to zapytała się, czy "tutaj na paragliding". Mami odpowiedział "nie na scuba-diving". Konsternacja i... później śmiech . Trzeba przyznać, że gościu umiał rozładować napięcie i było widać, że jest znany i szanowany przez wszystkich naokoło. Po drodze zagaduję siedzącą obok Chinkę, też muszę jakoś rozładować stress . Jest na 10-dniowej wycieczce razem z koleżankami. Mąż i dziecko zostali w Chinach , zwiedziły Stambuł, teraz są tutaj. Czytałem gdzieś, że droga na szczyt Babadag jest bardziej niebezpieczna niż sam lot. Bez przesady i polecam ten filmik, pokazujący, że nie taki straszny jak go malują .
Zatrzymujemy się na przy głównej platformie startowej. Jest ona równa,wybrukowana, ale kończy się dość nieprzyjemnym spadkiem i tego najbardziej się obawiałem. Co będzie jak start się nie uda Jak można jednak zobaczyć na powyższym filmiku, rozpoczęcie lotu nie wydaje się być specjalnie trudne Ja miałem już pilota , dziewczyny losowały swoich wyciągając piłeczki z ich imionami. Większość została na tej platformie, a nieliczni (w tym i ja) pojechała jeszcze wyżej . Jak zobaczyłem tamto miejsce, to cały strach mnie opuścił . Zbocze może i pochyłe, kamieniste, ale jak coś się nie uda, to najwyżej tylko się potłukę . Tu widać jaki już jestem pewny siebie i zadowolony .
Teraz czas na instrukcje. To było najkrótsze szkolenie w moim życiu . Najpierw komenda "go", rozumiem , później komenda "run" i ...lecimy Proste
Jeśli myślicie, że tego się nie da spieprzyć, to jesteście w wielkim błędzie
Mami rozłożył spadochron, stanął z tyłu, jakoś się tam do mnie przypiął i padła komenda "go". Zaczynam iść, ale on coś nierówno idzie, krok taki szarpany . Zaniepokojony trochę zwalniam i to wystarczyło, żeby start był nieudany . Myślę, że Mami szedł (tak dziwnie) bokiem i kontrolował rozwijanie się spadochronu i czy linki na tych kamieniach się nie poplątają . Nie tylko nam się nie udało. Tyle, że tamci rezygnowali i chyba wracali na niższą, równą platformę. My próbujemy jeszcze raz. Postanawiam iść mocno jak koń pociągowy i niech się dzieje wola nieba . Wystarczyło chyba z pięć mocnych kroków i jakaś niewidzialna siła uniosła nas w powietrze . Lecę, lecę . Jest cicho , jest pięknie , jest wspaniale .
Pod nami słynna Błękitna Laguna . Nooo z góry to wygląda super .
Mina zadowolona...bo jeszcze nie wiem co mnie czeka W czasie szkolenia na górze była jeszcze jedna ważna uwaga. Kiedy Mami zapiął mi uprzęż, to powiedział "don't touch". Podobno ktoś się nie posłuchał i źle sko(ń)czył .
kmichal napisał(a):... cóż mogę napisać ... gratuluję ... ... po prostu ZAJE ... BIŚCIE ... ... Pozdrawiam.
No cóż, dziękuję . Przyznaję, że był to najważniejszy jak dla mnie punkt wyprawy. Ładniejsza jak się wcześniej dowiedziała co zaplanowałem, to mówiła, że "po jej trupie". Na szczęście obyło się bez strat w ludziach .
te kiero napisał(a):no nie powiem zdjęcia z góry niezwykłe, pamiątka pierwsza klasa
Kosztowały dodatkowo 120 LTR (same zdjęcia lub film to 80 LTR).
kulka53 napisał(a):Musiało być naprawdę super, ale... nie zazdroszczę Mapę google pooglądam na kompie
W każdym razie, pomysł extra i wykonanie też, co prawda z poślizgiem, ale widać nie ma tego złego....
A zdjęcia - rewelacyjne
Poślizg był, ale z pokorą przyjmuję, co mi los przynosi i nie walczę z czymś na co nie mam wpływu Można samemu robić zdjęcia, ale wolałem skupić się na locie. Trzeba też dać chłopakom-pilotom zarobić, ta kasa jest tylko dla nich .
ajdadi napisał(a):Piękna sprawa...od fotek po sam filmik...jak napisał @te kiero...pamiątka pierwsza klasa... Pozdrawiam
Dziękuję, choć aktor ze mnie kiepski . Przyznam się, że jeszcze przez pół dnia miałem żołądek wywrócony na drugą stronę (nie przepadam za rollercoasterami) pzdr.
Pt.15.05.cd. Kamper już czekał na mnie przy drodze. Jedziemy na Patarę, jedną z najdłuższych plaż w Turcji (17-18 km) . Wcześniej trzeba będzie zadbać o nocleg w pobliżu. Mam namiary na Medusa Bar Camping Patara (36.274993, 29.318269) w wiosce Gelemis. Kemping niestety wyglądał tak jakby splajtował , nikogo nie było . Obok w Camel Bar pytam o miejsce gdzie można bezpiecznie postawić kampera. Mehmet Tayli, bo tak się nazywa właściciel, chętnie nas ugości na swoim terenie . Cena to 5 LTR od osoby plus 10 LTR za prąd, razem 30 LTR. Do dypozycji jest toaleta w Camel Bar, taki... polowy prysznic obok i stanowisko kuchenne, też "harcerskie" . Kawałek łąki w miarę równy, parkujemy, zaczynamy się rozpakowywać i Jonny nagle mówi, że on tu nie zostanie . Protestuję i muszę przyznać, że trochę się uniosłem (zostało mi po porannym lataniu ). Po ok. 10 min. Jonny na szczęście zmienia zdanie . Poniżej miejsce kempingowe w Camel Bar, czyli nasza chwilowa "kość niezgody" .
Pogodzeni idziemy do baru na piwo i bliżej poznajemy Mehmeta oraz jego Camel Bar. Domki do spania, dla tych co nie wożą ze sobą łóżka
Z lewej terenówka i kajaki Mehmeta. Przed barem stoi pan, który obsługuje widoczny w głębi hammam (40LTR). Pomiędzy terenówką i barem widoczny, na ziemi, napis "tomorrow free beer" . Jak wyjaśnił Mehmet, napis zawsze aktualny .
Tu pewnie odbywają się imprezki, a z tyłu wejście do toalety, przed którym trzeba wyhamować .
Wystrój wzbudzający zaufanie , a do tego z głośników odlotowa muzyka Leciały same hiciory takich artystów jak : Bob Marley, Simon & Garfunkel, Uriah Heep, ELP itp .
Mehmet okazał się być postacią nietuzinkową. Były komandos, do jego zadań należała np. ochrona tureckich generałów i ich gości. Później 5 lat pracował w Belgii, m.in. na statkach. Wrócił do ojczyzny i próbuje tu jakoś ułożyć sobie życie. Ma tę posiadłość, niedaleko na wyspie wybudował dom i organizuje dla turystów i znajomych różne fajne wyprawy. Przyszły nasze panie, powiedziały, że już drugi raz odgrzewają zupę i najwyższy czas pojechać na plażę . Planowałem, że na Patarę dojedziemy dolmuszem, ale niestety jeszcze nie jeździły, mało turystów . Miła pani z Gipsy Bar zamówiła nam niedrogą taksówkę (15 LTR). Nawiasem mówiąc bary mają tam oryginalne nazwy : Medusa, Camel i Gipsy. Jest też knajpa "Lazy Frog" . Ogólnie rzecz biorąc, jest to miejsce lubiane przez oryginałów i ludzi z fantazją . Plaża jest ładna, ale w morzu nie ma czego szukać . Widoczki z krótkiego spaceru.
Jak dla mnie plaża w tym miejscu już się kończy i pozostaje mi tylko popatrzeć na dalszą część wybrzeża.
Chcąc nie chcąc trzeba wracać. Tak jak góra Babadag nie wydawała mi się zbyt wysoka, tak i Patara nie sprawia wrażenia bardzo długiej .
Po powrocie na kemping kolacja, na którą zaprosiliśmy Mehmeta. Mehmet z kolei zapraszał nas na nocne polowanie na dziki Najbardziej Jonnego, który wcześniej pochwalił się, że ma sąsiada myśliwego i coś tam strzelał. Ja powiedziałem, że będę tylko obserwatorem; odezwała się we mnie moja pacyfistyczna natura . Dziki podobno, po północy, schodzą z pobliskich gór do wodopojów. Niestety, na stole pojawił się Jagermeister . Ktoś tu popełnił falstart i zamiast polowania i pokotu, mieliśmy tylko biesiadę myśliwską . Mehmet choć mało jadł, to dawał radę . Bądź co bądź w Belgii pracował razem z Jurkiem z Polski, który przywoził o wiele mocniejsze trunki . Do dzisiaj pluję sobie w brodę, że nie wykazałem większego zdecydowania i czujności, i taka fajna imprezka nas ominęła .cdn.
Ostatnio edytowano 06.07.2015 17:23 przez tiwa, łącznie edytowano 1 raz
Serwis internetowy Cro.pl Chorwacja Online wykorzystuje pliki cookie i pokrewne technologie, które umożliwiają i ułatwiają Ci korzystanie z jego zasobów (np. utrzymują sesję użytkownika). Ponadto, pliki cookie mogą być założone i wraz z innymi metodami zbierania preferencji wykorzystywane przez naszych zaufanych partnerów w celu wyświetlenia Ci reklam spersonalizowanych oraz do celów statystycznych. Korzystając z serwisu wyrażasz jednocześnie zgodę na wykorzystanie plików cookie i treści spersonalizowane, możesz jednakże wyłączyć niektóre z plików cookies. Ewentualnie, możesz wyłączyć pliki cookie w opcjach swojej przeglądarki internetowej.
Jeśli masz u nas konto, możemy również przetwarzać wprowadzone przez Ciebie dane, które zostały zapisane w Twoim profilu (e-mail oraz nick użytkownika są niezbędne do posiadania konta, pozostałe dane są wprowadzane dobrowolnie). Nie musisz się jednak martwić, jakiekolwiek dane wprowadzone przez Ciebie do bazy cro.pl nie będą bez Twojej zgody przekazane innym podmiotom (poza sytuacjami, które są wymagane przez prawo) i służą jedynie do korzystania z serwisu cro.pl. Nie odsprzedamy więc Twojego e-maila ani innej zapisanej w profilu danej żadnemu zewnętrznemu podmiotowi. Szczegółowe informacje znajdziesz w polityce prywatności oraz Regulaminie.