Nd.10.05.cd. Ponieważ na stadionie nic się nie działo, to idziemy zwiedzać dalej.
Ładna, poglądowa mapka zwiedzanego terenu
http://www.planetware.com/i/map/TR/aphrodisias-map.jpg
Świątynia Afrodyty, a właściwie to co z niej zostało
Łaźnie Hadriana.
Agora południowa. Pomiędzy kolumnami widoczna postać Araba, o niezwykłej, filmowej wręcz fizjonomii. Niestety wyraźnie unikał mojego obiektywu .
Podparte nietypową kolumną i chyba się nie zawali
W okolicach teatru trwały prace remontowe i wstęp był wzbroniony .
Dostępny był za to Sebastejon, miejsce kultu cesarzy rzymskich.
Opuszczamy Afrodyzję, w której bardzo mi się podobało . Jedziemy do Mugli (140 km) pooglądać osmańskie domy i zrobić zakupy na bazarze. Przed Muglą postanawiamy zatankować, niestety Jonny nie ma żadnych uprzedzeń i zatrzymujemy się na stacji Lukoil . Tankowanie ok i zgadzamy się też na umycie brudnego kampera za 30 LTR (później w Nigde zapłaciliśmy tylko 10 LTR). Obok w knajpie Jonny chce coś zjeść, ale pan oferuje tylko zrobienie kanapki. No to zamawiamy dwie kawy i jedną herbatę. Ania nie chciała, ale i tak dostała tę trzecią kawę. Rachunek za te lury to aż 25 LTR ! . Nie mam siły się kłócić, ale przecież to nasza wina, bo wcześniej nie poprosiliśmy o cennik, ani nie uzgodniliśmy ceny .
W Mugli mam przygotowane namiary tylko na okolice bazaru (37.219654, 28.351341) i tam też stajemy. Moi kompani odzyskują wigor , a ja już wiem, że ze zwiedzania osmańskich domów nici .
Ceny były przystępne, to i ja sobie parę rzeczy kupiłem . Z bazaru wychodziliśmy z pełnymi torbami.
Ponieważ robi się coraz zimniej i ciemniej, to opuszczamy Muglę, żeby za dnia wybrać miejsce do spania. Udaje mi się jednak wszystkich przekonać, aby nie odpuścić punktu widokowego (37.069903, 28.339575).
Dojazd z głównej drogi to bardzo kiepska szutrówka . Wreszcie jesteśmy, ale pogoda nie pozwala cieszyć się panoramą zatoki Gokova.
Po krótkiej dyskusji rezygnujemy z noclegu w tym miejscu
i jedziemy prosto na Dalyan kemping (36.828335, 28.636569).cdn.