Pudelek napisał(a):Ten motyw może pochodzi z czasów przedprotestanckich? Albo to jakiś regionalny wzór?
Bardzo możliwe
wiola2012 napisał(a):Pudelek napisał(a):Ten motyw może pochodzi z czasów przedprotestanckich? Albo to jakiś regionalny wzór?
Bardzo możliwe
wiola2012 napisał(a):Ze świątynią jest związana legenda,
wiola2012 napisał(a):Naprzeciwko klasztoru jest restauracja o wdzięcznej nazwie Fântâna lui Manole.
(...)
W miejscu, w którym upadł, trysnęło źródełko, w którym każdy pielgrzym może teraz ugasić pragnienie.
wiola2012 napisał(a): Jak na miejsce pielgrzymek, było bardzo mało wiernych. Może nie pora, nie święto?
Kiepura napisał(a):Legenda a właściwie Ballada o Mistrzu Manole to kanon rumuńskiej literatury ludowej.
Po rumuńsku nie polecam ale warto w jesienny wieczór usiąść w fotelu ze szklaneczką i posłuchać po polsku w Teatrze Polskiego Radia
Kiepura napisał(a):Byłem 14 sierpnia, a więc w przeddzień Święta Wniebowzięcia NMP. Wszystkie te piękne trawniki były zajęte przez rodziny na kocach, z koszami piknikowymi pełnymi jedzenia. Tłumy, atmosfera radosnego święta. Jak się domyślam pątnicy uczestniczą w obrzędach wigilijnych i śpią tam w oczekiwaniu na właściwe święto.
wiola2012 napisał(a):Naprzeciwko klasztoru jest restauracja o wdzięcznej nazwie Fântâna lui Manole.
Podczas zamawiania doszło to zabawnej rozmowy z kelnerką (w luźnym tłumaczeniu)
- Jesteście z Rosji? Ukrainy?
- Nie , z Polski …
- Ooo, z Polski! Przychodzi tu dużo Polaków. Znam kilka słów polskich: dziękuję, k….a, ja p…..ę, ch….a i wybucha śmiechem
- Rzeczywiście są polskie, ale oprócz dziękuję to takie niezbyt ładne słowa, raczej w rozmowie ich nie używamy
- Wiem, wiem, ale ja tu bardzo często je słyszę (hahahah)
marekkowalak napisał(a):
Nie dziwię się, że często słyszy takie słowa, skoro w tej restauracji mają taką obsługę i jedzenie, jakie mają. Ciesz się, że nie zamówiliście tam niczego do jedzenia - my mieliśmy tą wątpliwą przyjemność
marekkowalak napisał(a):Z niecierpliwościączekam na następny odcinek, a w nim to, co tygryski lubią najbardziej.... Transfogarska
wiola2012 napisał(a):Wówczas tego nie wiedziałam, ale teraz już wiem (dowiedziałam się później, gdy opowiadał znajomym wrażenia ), że dla mojego męża zamek Poenari i trasa Transfogarska to były najwspanialsze punkty rumuńskiej wyprawy.
piotrf napisał(a):Niektóre źródła podają , że na pewien czas Poienari stało się więzieniem dla Włada Palownika , przetrzymywany był w piwnicy zamkowej wykutej w litej skale . . . przez lata pomieszczenie to było zakamuflowane przez gruz i ziemię , dzisiaj stanowi przedmiot zainteresowania archeologów i historyków . . .
piotrf napisał(a):Dość ciekawie forteca wygląda od strony zapory , dobrze widoczne jest osuwisko , które pogrzebało prawie połowę budowli
Pozdrawiam
Piotr
megidh napisał(a):Skąd ja to znam
Ja też dowiaduję się o odczuciach mojego męża z wyjazdu dopiero wtedy, gdy opowiada on o nich znajomym.
wiola2012 napisał(a):megidh napisał(a):Skąd ja to znam
Ja też dowiaduję się o odczuciach mojego męża z wyjazdu dopiero wtedy, gdy opowiada on o nich znajomym.
Zawsze to jakaś dla nas, organizatorek, wskazówka na przyszłość .
wiola2012 napisał(a):Tutaj zostali pochowani, Besarab, jego żona, Radu oraz pary królewskie Karol I i Elżbieta, Ferdynand I i Maria. Poza cerkwią, w małej kaplicy złożono szczątki króla Karola II.
dangol napisał(a):Też to znam Osiągnęłam jednak sukces w zakresie organizacji, nie dość że propozycje ich kierunku przyjmowane są bez sprzeciwu, to małżonek aktywnie włącza się w poszukiwanie i rezerwację noclegów.
dangol napisał(a): Już na miejscu, zostawia mi decyzję co do reszty, no może za wyjątkiem wyboru swoich dań na obiadokolację