napisał(a) Yaroo » 25.01.2020 19:39
Kolej na zwiedzenie wyspy. Objechaliśmy Vir na biegu "patrolowym" wzdłuż i wszerz. Przepisy drogowe oficjalnie nie wszędzie pozwalały dotrzeć, północna część wyspy wyłączona jest z ruchu kołowego, a tam przecież są czerwone klify...
Chwila zawahania, wjeżdżamy. Na piechotę za daleko, rowerów nie mamy. Trudno. Po drodze mijamy klika samochodów poukrywanych w dziwnych miejscach. Czyli nie jesteśmy sami. Zostawiamy auto "w krzakach" i kilkaset metrów pieszo. Bierzemy sprzęt plażowicza i w drogę. Docieramy do miejsca, które robi wrażenie. Szczególnie w popołudniowym słońcu.
Ten żwirek rzeczywiście był czerwony, pamiątkowo zabrudził nam karimaty. Pewnie na Marsie jest taki sam
W powrotnej drodze zahaczyliśmy o ruiny fortyfikacji Kastelina. Zbudowano ją na początku XVII wieku przez władze weneckie w celu ochrony ludności przed atakami Turków. To chyba jedyny powiew historii na wyspie