Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

"Skażonym"autem do Cro -Zaborić-Orebić

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
ANITA:)
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 798
Dołączył(a): 07.02.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) ANITA:) » 07.09.2009 12:57

ojej ! jak miło, że zaglądacie :D
był taki moment po przeczytaniu kilku niesamowitych relacji przed naszym wyjazdem, że myślałam sobie "ech ja to sie nie odważę do pisania, do tego trzeba jednak mieć dar", ale jestem jeszcze tak podekscytowana tym co zobaczyliśmy i przeżyliśmy, że musze dać upust emocjom, bo znajomi to już słuchać mnie nie mogą :wink: także proszę weźcie poprawkę na to co tu "spłodzę", mówienie chyba jednak lepiej mi wychodzi niż pisanie :lol:
oginioszki
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 229
Dołączył(a): 27.06.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) oginioszki » 07.09.2009 13:08

Fantastycznie sie czyta Twoją relację , z niecierpliwościa czekamy na dalszy ciąg :D .
ANITA:)
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 798
Dołączył(a): 07.02.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) ANITA:) » 07.09.2009 13:38

12.08.2009 wstajemy o 4.00 rano. Szybka toaleta, mała kawka, jeszcze jakieś drobiazgi pakujemy do auta i przenosimy z łózeczek śpiące maluchy do samochodu.

Ola jest tym faktem kompletnie nie wzruszona i momentalnie układa się w foteliku przykryta kocykiem do dalszego spania.

Szymon natomiast przebudza się i ma okazję ucałować na dowidzenia babcię, która zostaje z prabacią i naszym wielkim psiakiem dzielnie sprawować pieczę nad naszym domostwem.

Robert zaopatrzony w niezliczoną ilość książek mości się między dzieciarnię i ruszamy spod domu do pobliskiej stacji benzynowej.
Tankujemy do pełna i wskakujemy na obwodnicę Trójmiejską. Do bramek na platną A1 mamy rzut beretem.
Obrazek

Około 7.30 dojeżdżamy do Świecia. Co prawda nie zakładaliśmy tak szybkiego postoju, ale że wyjechaliśmy z domu z godzinnym opóźnieniem i pora jest akurat taka, że maluchy zaczynają się domagać swojego mleka i śniadania i właściwie można już je poprzebierać dlatego decydujemy się zjechać z trasy i zrobić pobudkę rodzinnce mieszkającej właśnie tutaj.

Podjeżdżamy pod dom ku ich wielkiemu zaskoczeniu i radości no i pojawia się pierwszy "zonk".
Okazuje się że przenosząc dzieci do auta, które spały w ciepłych piżamach i skarpetach komletnie zapomniałam z przedpokoju zabrać ich buty na drogę. No pięknie myślę sobie, to że czegoś zapomnę to raczej było pewne, taka już moja pokręcona natura, no ale żeby butów dzieciom nie zabrać to już wstyd.
Dobrze, że nie były to jedyne buty w których maluchy miały chodzić bo musielibyśmy chyba w tym Świeciu do otwarcia sklepów czekać.
Dzieci przebrane, śniadanko zjedzone, krótka pogawędka z wujem i ciocią i ruszamy dalej.

Tak gdzieś na wysokości Włocławka zaczyna się na tylnych siedzeniach robić już małe zamieszanie. Wiadomo po nocy do południa dzieciaki mają najwięcej energii. Pada hasło "bajka" i już wiemy, że przez jakiś czas będzie dalej spokój i cisza.

Zatrzymujemy się na jakieś stacji na siusianie i podłączenie sprzętu i.....nie robię tu tego specjalnie, ale "dramaturgii" następuje ciąg dalszy i ostatni na szczęście. Ledwo wysiadamy z auta i słychać pisk opon i głuchy huk.
Cysterna jadąca za matizem nie wyhamowuje i kosi biedne autko prawie doszczętnie. Robi się ogólne zamieszanie, z auta wyciągają kobietę na szczęście jest chyba tylko w szoku. Po kilku minutach zjawia się karetka, straż i policja.

Chwilę stoimy troche zszokowani, w mojej głowie kołaczą się różne myśli, w końcu nie na co dzień człowiek jest świadkiem wypadku i stwierdzamy że nic tu po nas i ruszamy zanim zrobi się korek.
Obrazek

Obrazek

Jedziemy,jedziemy po drodze zaliczamy Mc Donalda i dzieci te małe i te duże są wniebowzięte ja niekoniecznie. No dobra w końcu mają wakacje. Bardzo późno dojeżdżamy do Cieszyna, a powodem były korki w wąskim gardle Zgierza, a i katowickie drogi też nam nie ułatwiły szybkiej jazdy.
Jest już po 18.00 kupujemy miesięczną winietę (9,9 E) i mkniemy dalej. To że jest tak późno wcale nas nie martwi, naszym mottem staje się powiedzenie "przecież nic nas nie goni".

Postanawiamy nocleg zaliczyć gdzieś wcześniej, a nie tak jak zakładaliśmy pierwotnie w okolicach Bratysławy. Zaglądam do mojego kajetu i podaje mężowi miejscowość, którą ktoś na forum polecał gdzie ma być fajny zajazd z noclegami i fajnym miejscem dla dzieci (konie, plac zabaw itp.) Jest to Ranczo w Brodnie za Żyliną.

Podjeżdżamy uff! wymagająca to ja nie jestem, ale to co widzimy kompletnie nas rozczarowuje. No cóż późny i do tego tandetny gierek to najlepsze określenie. Jedziemy dalej z nadzieją, że coś znajdziemy. Robi się coraz ciemniej, a my ciągle bez noclegu. W jakimś mieście znaleźliśmy nie zjeżdżając daleko z drogi fajny hotelik, ale miejsc niestety nie było i tak dojechaliśmy do Bratysławy ;)
Mąż burczy coś pod nosem, że w takim ślimaczym tempie to trasy jeszcze nie robił i oczywiście twierdzi, że może jechać dalej, ale ja mu to wybijam gumowym młotkiem z głowy - mówię "chopie wyluzuj mamy już wakacje, zapomnij o pracy i swoich trasach służbowych" - "przecież nic nas nie goni"

Żeby nie krążyć po Bratysłąwie jedziemy zgodnie z drogowskazami na Zlate Piesky, na kemping o którym coś tam czytałam na forum. O 21.30 jesteśmy przy głównej bramie, pytamy się w recepcji czy są jakieś wolne domki kempingowe, bo przecież nie będziemy namiotu tak późno rozbijać tylko na jedną noc.

Dowiadujemy się że jest,ale bez łazienki (toalety wraz z prysznicami są w oddzielnym budynku) i kosztuje takie "cudo" dla naszej piątki i auta 40E. Ok. mówimy sobie zostajemy, ja już szczerze mówiąc jestem zmęczona a i maluchy już też chcą spać.
Dostajemy klucze i wjedżamy na kemping. Mijamy domki i już wiem, że niczego dobrego to nie wróży, domki typowo letniskowe, drewniane niestety wyposarzenie przypomina lata chyba 70, pietrowe dwa łóżka, stolik dwa krzesła, dziwna szafka i lodówka jedyny sprzęt, który upewnia nas, że w czasie się nie przenieśliśmy :), ale nie chce nam się już nic kombinować i zostajemy.
Całe szczęście, że pościel jest czysta i przyzwoita.
Dzieciaki zasypiają snem sprawiedliwego w nosie mając warunki panujące w domku, a my idziemy na krótki spacerek po kempingu rozprostować kości i znajdując czynny jeszcze bar stwierdzam, że kufelek piwa dobrze mi zrobi i na pewno wprowadzi w błogi "olewająco-ignorujący" stosunek do otoczenia .

Parę fotek kempingu zrobionych rankiem dnia następnego
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na drugi dzień wypoczęci i wyspani trochę przychylniejszym okiem potraktowaliśmy ośrodek.
Trzeba przyznać że cały teren jest duży i czysto utrzymany jednak wyposarzenie daje wiele do życzenia. Widać było,że raczej jest traktowany jako baza noclegowa na jedną noc.
Było parę namiotów, kilka kamperów i aut z przyczepami, a nawet autokar z dzieciakami, które w nim spały.

Zebraliśmy sie szybciutko. Podjechaliśmy do pobliskiego Tesco kupić jakieś bułki, drożdżówki, jogurty itp. na drogę no i .....sandały dla Szymona :)
I tak około 11.00 zostawiliśmy za soba Bratysławę i pomkneliśmy na Węgry na trasę "86".
Ostatnio edytowano 07.09.2009 15:09 przez ANITA:), łącznie edytowano 3 razy
Adam.B
Cromaniak
Posty: 4491
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Adam.B » 07.09.2009 14:11

a Dlaczego z trójmiasta nie przez Niemcy ? :)
ANITA:)
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 798
Dołączył(a): 07.02.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) ANITA:) » 07.09.2009 14:20

Adam.B napisał(a):a Dlaczego z trójmiasta nie przez Niemcy ? :)


to tak chyba z przyzwyczajenia, bo prawie co roku jeździmy na Słowację na narty, a zresztą jedna i druga trasa ma swoich przeciewników jak i zwolenników
ANITA:)
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 798
Dołączył(a): 07.02.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) ANITA:) » 09.09.2009 16:23

13.08.2009 Trasa "86" na Węgrzech niczym nas nie zaskoczyła, między innymi dzięki wielokrotnemu jej opisowi na forum. Oczywiście nie omieszkaliśmy zatrzymać się w Csornej na obiadek w dobrze wszystkim znanej restauracji. Muszę przyznać, że faktycznie jest dużo prawdy w tym, że knajpka jest naprawdę godna polecenia. Porcje jakie dostaliśmy były prawie nie do zjedzenia i rachunek bardzo miło nas zaskoczył swoją niską ceną.

Obrazek


Obrazek


Posileni i bardzo zadowoleni ruszyliśmy dalej. Mąż niestety nie mógł się jeszcze tak do końca wyluzować, bo co rusz miał telefon albo jakąś wiadomość z pracy. To są właśnie uroki posiadania własnego interesu. Okazało się że musi jeszcze na "gwałt" mieć dostęp do internetu i w miejscowości chyba Zalabaksa na Wegrzech zatrzymaliśmy się w poszukiwaniu dostępu do sieci.
Siedząc z dziećmi w aucie i czekając aż mąż załatwi swoje sprawy, rozglądam się wokół i stwierdzam że pewnie to chwilę potrwa więc ja zdążę wyjść na "dymka".
Stoję sobie i kopcę i dopiero teraz zauważam pod jakim szyldem przypadkowo się zatrzymaliśmy.

Węgierskie osobliwości językowe :) (tak się zastanawiałam czy to zdjęcie umieścić, ale co tam myślta sobie co chceta )

Obrazek

Słowenię przejechaliśmy w niesamowitej burzy. Zrobiło się nagle ciemno, zaczęlo grzmieć i błyskać, deszcz zaczął walić nam w szyby z niesamowitą siłą no i tak nas zaskoczyła ta burza, że przejechaliśmy pierwsze rondo i nie jestem teraz w stanie odtworzyć tego kawałka drogi, bo tak byłam zestresowana tym żeby nie wjechać na płatną autostradę, że kompletnie się pogubiłam na tych rondach. Na szczęście mąż był bardziej przytomny i tylko jemu wiadomemu sposobowi znaleźliśmy się na granicy Cro.
Na granicy pokazaliśmy tylko paszporty, wymieniliśmy krótkie uprzejmości i ku naszemu zdziwieniu, że już nie pada pognaliśmy w stronę Zagrzebia.
Obrazek

Mąż trochę zdziwiony pyta mnie "a co z pogodą? Miało być słonecznie i ciepło, a tu ledwo 18 stopni,zero słońca,chmury..." Ja mu na to poczekaj poczekaj im dalej tym zobaczysz będzie cieplej. Taka mądra byłam bo się naczytałam na forum, że ta "właściwa" pogoda to dopiero za tunelem Sv.Rok.
Ale im dalej tym temperatura się podnosiła,co prawda chmury towarzyszyły nam do najdłuższego tunelu.

Obrazek

Jechaliśmy spokojnie, nie napotykając nigdzie na korki czy utrudnienia w ruchu.Autostradą jechaliśmy, aż do zjazdu na starą 1 w Karlovac.Tam pokierowaliśmy nasze auto na Plitwice, które było celem naszego następnego dnia.
Im bliżej Plitwic tym bardziej wyglądałam tabliczki z miejscowością Rastoke na przedmieściach Slunj, bo tam zaplanowałam, nasz nocleg. Około 20.30 zjechaliśmy z mostu do miasteczka i właściwie zatrzymując się przy jednym z pierwszych domów zaczeliśmy negocjacje noclegowe ze starszym państwem.
W duchu tylko miałam nadzieję, że będzie to dobra kwatera, bo wiedziałam że mojego męża nie zmuszę do chodzenia od domu do domu i szukania jak najtańszej oferty i dyskutowania z właścicielami. On po prostu nienawidzi tego robić, targowanie nie leży w jego naturze i mogło by to się skończyć niepotrzebnym na siebie burczeniem i warczeniem, bo każdy na swoim by próbował postawić.

Na szczęście pokój był duży, czysty,z balkonikiem, każdy miał swoje łóżko, łazienka była ok. więc wzieliśmy. Zapłaciliśmy 42 euro co w poruwnaniu do warunków na słowackim kempingu za 40 euro było niebem a ziemią.
Oporządziliśmy dzieci, starsza miła pani przyniosła nam jeszcze gorącą wodę do rozrobienia mleka dla maluchów i pod opieką najstarszego syna dzieci grzecznie poszły spać.
A my udaliśmy się na wieczorny spacerek i pierwsze Karlowacko :) Pychota :)
Siedząc sobie tak w maleńkiej knajpce pod parasolem, gdzie spod desek wypływała woda tworząc wodospady chłoneliśmy klimat i już wiedzieliśmy, że to jest to na co się nastawialiśmy i oczekiwaliśmy. Już wiedzieliśmy że będzie pięknie !

14.09.2009 Ranek budzi nas kapuśniakiem. Wyglądam przez okno i się troche martwię. Kurczę oby się tylko nie rozpadało, bo szkoda by było odpuszczać Plitwice. Nie śpiesząc się w nadziei, że przestanie siąpić myjemy się, jemy śniadanko i zbieramy powoli bambetle do auta.
Tu dla tych co się nie gorszą wakacyjnym bałaganem wrzucam fotkę pokoju.
Obrazek

widok z balkonu
Obrazek


Po pożegnaniu z właścicielami idziemy na krótki spacer. Strasznie się cieszę, że przed wyjazdem znalazłam informacje o tym miasteczku młynów wodnych i udało nam się spędzić tutaj nocleg, bo faktycznie jadąc drogą i mijając most prawie nic nie widać, w nocy tym bardziej i się nie dziwię że niewiele osób się tu zatrzymuje.


Rastoke :
"Najciekawsze widoki, które mogłyby zwrócić uwagę nieznających tego miejsca turystów zasłania kamienna bariera. W tym miejscu jedna rzeka wpada do drugiej (Slunczica do Korany). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Korana leży ok. 20 – 50 metrów niżej od pierwszej z rzek. Efekt jest wspaniały. Nurty rzek (zwłaszcza Slunczicy) wyżłobiły przez tysiąclecia w otaczającej skale kilkanaście małych i większych wysepek, pomiędzy którymi płynie z głośnym szumem rwący nurt, by już za chwilę opadać w kilkunastu różnych miejscach wspaniałymi wodospadami do Korany. A człowiek? Człowiek po prostu połączył te wysepki mostkami i groblami, zbudował młyny i domy mieszkalne i w rezultacie powstała mała perełka – urocze miasteczko młynów wodnych w Rastoke w Chorwacji. Podobno jeszcze sto lat temu było ich ponad sto!
Dzisiaj zostało po nich niewiele. Lecz w zamian miejsce to można dokładnie obejrzeć, posiedzieć w uroczych knajpkach nad brzegiem ryczących strumieni, a przede wszystkim wspaniale odpocząć."


Spacer po Rastoke

1.
Obrazek

2.
Obrazek

3.
Obrazek

4.
Obrazek

ten właśnie mur zasłania miasteczko
5.
Obrazek

6.
Obrazek

7.
Obrazek


8.
Obrazek

9.
Obrazek

10.
Obrazek

11.
Obrazek

12.
Obrazek

13.
Obrazek

14.
Obrazek

15.
Obrazek

wracamy do auta i około 9.00 rano ruszamy w stronr Plitwic
16.
Obrazek

a tutaj mała zagadka : gdzie jest moje trzecie dziecko ? :lol: :roll: :lol:
17.
Obrazek
basiaela
Globtroter
Posty: 32
Dołączył(a): 03.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) basiaela » 09.09.2009 19:23

Wyszedł na drzewo, czy tak!!!!!!!!
Adam.B
Cromaniak
Posty: 4491
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Adam.B » 09.09.2009 19:36

śliczne :) zdjęcia i opis Anitko :D , i młody ma t-shirt;d z moim ulubieńcem ;d na jednej z fotek;d Bartem ;d Simpsonem ;d;d;d XD
miejski
Croentuzjasta
Posty: 173
Dołączył(a): 27.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) miejski » 09.09.2009 19:38

No ładnie :D
Wyruszyliśmy z domu tego samego dnia, Plitwickie Jeziora odwiedziliśmy w tym samym dniu i też na koniec byliśmy w Orebicu.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18688
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 09.09.2009 19:48

Rastoke było w planach na ten rok , ale nasz wrześniowy wyjazd nie doszedł do skutku , więc będzie w przyszłym :?
Pozdrawiam i czekam na CD
trinity
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 421
Dołączył(a): 07.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) trinity » 10.09.2009 10:08

Anitko, relacja superaśna, świetnie opisujesz wydarzenia, wciągnęłam się i czekam na dalsze Wasze przygody:)
fokstrot
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 492
Dołączył(a): 21.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) fokstrot » 11.09.2009 10:04

niezle sie zapowiada, prolog z lekka dramatyczny. czekam wiec na dalszy ciag przygod :)
renatalato
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4919
Dołączył(a): 04.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) renatalato » 11.09.2009 11:13

My granicę z Cro przekraczaliśmy z 14 na 15 sierpnia i było cieplutko, ale jechaliśmy cały czas autostradą aż do Ravce.
Pozdrawiam i czekam na cd :lol:
Poprzednia strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
"Skażonym"autem do Cro -Zaborić-Orebić - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone