Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Skazani na Ciovo

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
2salamandra22
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 407
Dołączył(a): 26.05.2007
Skazani na Ciovo

Nieprzeczytany postnapisał(a) 2salamandra22 » 29.04.2012 11:06

Jest to moja pierwsza relacja, dar pisania podupadł z powodu pracy, gdzie wszystkie pisma muszą być konkretne i zwięzłe. Nie będę tu opisywać poszczególnych miejsc bo tego na forum ogrom a ja po 7 pobytach w Chorwacji od Istrii po półwysep Prevlaka na samiuśkim południu, gdzie Chorwacja się kończy wrażeń już miałam sporo. Pierwsze wyjazdy były opatrzone wielkim głodem zwiedzania czyli schemat mniej więcej taki: dzień zwiedzania, wieczorem pogaduszki przy napojach wiadomych i następny dzień plażowanie, potem znów dzień zwiedzania. Teraz już parcie na zwiedzanie jest dużo mniejsze ale o wiele większe na leniwy wypoczynek w miłym towarzystwie.

W celu obejrzenia zdjęć w większym formacie trzeba na nim kliknąć.

Ciovo 2011

Przygotowania.
Pierwsze emaile dotyczące rezerwacji kwatery zaczęłam w grudniu 2010. Zdecydowane były na wyjazd 4 rodziny, piąta się zastanawiała a w końcu dołączyła do karawany.
Najważniejszym kryterium wyboru było to, że jechały z nami dwie 1,5 roczne dziewuszki, odpadał zeszłoroczny Orebić- za daleko i plaża musiała być blisko i zacieniona.
Szukałam domu dla nas wszystkich i z apartamentami dla każdej rodziny osobno. Koniecznie z klimatyzacją wiszącą (stojące – wyjące jak traktory odpadały).
Wszystkie propozycje sumiennie opracowywałam czyli: cena, miejsce, warunki i plaże. Wszystko rozsyłałam do poszczególnych rodzin i do 2 członków wyprawy, którzy akurat na etapie wyboru miejsca wakacyjnego przebywali wraz z naszą armią tam gdzie spokojnie nie jest. Myślę że załączane przez mnie widoczki różnych miejsc były dla nich odskocznią od obowiązków służbowych.
Zebranie ostateczne odbyło się w styczniu, demokratyczne głosowanie, Ci co daleko oddawali głos przez telefon. Każda rodzina miała dwa głosy: wiadomo dzieci i ryby głosu nie mają, a dwa głosy dlatego, że przecież zarówno mąż i żona mogą mieć odmienne preferencje dotyczące miejsca pobytu. Tak więc w miłej atmosferze wspartej napojami wyskokowymi podjęliśmy decyzję: padło na Slatine.
Ostatnio edytowano 29.04.2012 11:53 przez 2salamandra22, łącznie edytowano 1 raz
2salamandra22
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 407
Dołączył(a): 26.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) 2salamandra22 » 29.04.2012 11:49

Miesiąc przed wyjazdem dla każdej rodziny przygotowałam zestawienie w którym były opisane poszczególne etapy podróży (ilość km na jeden dzień, opłaty za autostrady, cena noclegu), dane adresowe noclegów i kwatery na miejscu na wypadek gdyby z jakichś względów ktoś musiał jechać sam albo się zgubił, oraz płytę z muzyczką chorwacką do wakacyjnego nastrojenia się.
W tak zwanym międzyczasie (styczeń – sierpień) doszliśmy do wniosku, że jeżeli mamy kwaterę Chorwacji od poniedziałku to szkoda marnować sobotę i niedzielę na tupanie z niecierpliwości w domu, ile można się pakować? Argumentem za nocowaniem w Budapeszcie było to, że nikt z nas tam jeszcze nie był. No ale co, tak na jedną noc? bez sensu, trzeba tam trochę pozwiedzać no to dwie noce, a potem Chorwacja.
Apartament w Budapeszcie nie było trudno znaleźć, centrum miasta, stara kamienica dwa pokoje, cena na 10 osób 135 EUR. Parking bezpłatny (weekend) na chodniku pod domem.
Kontakt po polsku.

Obrazek

Obrazek
środkowe okna na drugim piętrze to nasze lokum
Obrazek
Ostatnio edytowano 17.05.2012 08:28 przez 2salamandra22, łącznie edytowano 3 razy
2salamandra22
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 407
Dołączył(a): 26.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) 2salamandra22 » 29.04.2012 11:53

W końcu urlop. Budapeszt
13 sierpnia 5 rano wyjeżdżamy w 3 samochody, 2 pozostałe rodziny dojadą prosto do Slatine bo jedna z małych dziewczynek reaguje alergicznie na jazdę dzienną (wysokie decybele) i muszą trasę pokonać na raz nocą.
Sprawdzenie łączności na CB i … zaczynamy w końcu URLOP.
Pierwszy przystanek mieliśmy tuż za niemiecką granicą ( dziecko się porzygało; poszło na CB), potem Czechy , tradycyjnie wraz zakupem winietek idą do bagażnika 3 flaszki Tuzemskiego rumu, to moje zapasy na wieczorne Polaków rozmowy.
Tuż przed Bratysławą koledze coś zaczęło świtać w głowie, po zatrzymaniu kawalkady na stacji benzynowej okazało się że niestety dobrze mu świtało. Pakując w domu bagaże do auta doszedł do wniosku że ten granatowy plecak w sumie nie będzie mu potrzebny, więc go zostawił w domu. I miał rację bo plecak był zbędny ale niestety zawierał on zasoby finansowe w walucie obcej na cały wyjazd. Na całe szczęście bankomaty istnieją i w dobrych humorach kontynuowaliśmy podróż.
Od Polski przez Czechy i Słowację towarzyszył nam jak nie deszcz to mżawka

Obrazek
Ostatnio edytowano 30.04.2012 08:38 przez 2salamandra22, łącznie edytowano 2 razy
2salamandra22
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 407
Dołączył(a): 26.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) 2salamandra22 » 29.04.2012 12:05

ale Budapeszt przywitał nas słońcem. Nawigacja jak po sznurku zaprowadziła nas pod dom. W mieszkaniu powitała nas Suzi, siostra właściciela mieszkania. Dostaliśmy mapę miasta, pokazała nam z jakich bankomatów (dobry przelicznik) brać gotówkę, gdzie najlepiej zjeść, co zwiedzić i zasady korzystania z mieszkania. Rzuciliśmy torby i w miasto. Budapeszt wita!
Najpierw jedzonko, tak więc zgodnie z sugestią Suzi poszliśmy do restauracji Menza
http://www.menzaetterem.hu/
Przekonaliśmy się, że jest to lokal bardzo popularny bo rezerwacji było sporo. Ceny umiarkowane i bardzo smacznie. Ci co zamawiali gulasz przekonali się, że jest on podawany z kluskami i leczo to w sumie sos a nie osobna potrawa.

Obrazek

Jako że mieszkanie mieliśmy tuż przy Andrassy Ucta to od razu zobaczyliśmy to czym Budapeszt urzeka. Nie widzieliśmy peryferii tylko od razu wysokie C.
I co najważniejsze od razu poczuliśmy się jak prawdziwi turyści na wakacjach. Tu grają , tam tańczą, koncerty rockowe, kwartety smyczkowe przy restauracjach, pomniki, cudnie oświetlone budynki - oczy szeroko otwarte aby chłonąć to tętniące życiem miasto.

Obrazek

Obrazek

Most Łańcuchowy, kolejka na Wzgórze. Tylko lodów nie jedliśmy - lody tylko w Chorwacji.
Spać położyliśmy się późno.



Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano 01.05.2012 12:17 przez 2salamandra22, łącznie edytowano 3 razy
2salamandra22
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 407
Dołączył(a): 26.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) 2salamandra22 » 29.04.2012 12:25

Drugi dzień w Budapeszcie zaczęliśmy od zakupów na śniadanko w ichniejszej Żabce, która mieściła się w naszej kamienicy na rogu. Ceny jak u nas. Przy okazji przekonaliśmy się, że dzień będzie upalny.


Obrazek


Następnie kierunek wyspa Małgorzaty i Parlament.

Obrazek

Obrazek

Obrazek




Obrazek

ten autobus widzieliśmy potem na jadący po ulicy


Obrazek

Obrazek

Pod parlamentem dziecko zaczęło marudzić wakacje wakacjami ale popołudniowa drzemka musi być. Tak więc część wycieczkowiczów wróciła do apartamentu (dostaliśmy tyle kluczy ile rodzin, żeby każdy mógł wrócić kiedy chce i nie trzeba kluczowego szukać).

Obrazek

Następnie Vaci ucta i Hala targowa ale w niedzielę niestety nieczynna. Znaczki pocztowe do kupienia tylko na poczcie (niedziela nieczynne), więc nikt od nas pocztówek z Budapesztu nie dostał. W jakiejś bocznej uliczce znaleźliśmy małą knajpkę by się posilić, nie była ona jakaś szczególna, ludzi sporo, ale miała menu ze zdjęciami co bardzo ułatwia sytuację. Język węgierski jest taki, że trudno się czegokolwiek domyślić z układu liter bo to do niczego nie podobne. Czekając na zamówione dania śmialiśmy się, że pewnie na talerzu to będzie po pierwsze zupełnie inaczej wyglądało a po drugie, że na pewno będzie jedzenia mniej niż na fotkach. Pomyliliśmy się i od tego dnia Węgry kojarzą nam się z dobrym i bardzo obfitym posiłkiem. Powrót do mieszkania (ociężali po jedzonku) ułatwiło nam metro, stare, czyste, szybkie.


Obrazek


W oczekiwaniu aż dziecko się obudzi spiliśmy kawki i herbatki a potem znowu w drogę. Rozdzieliliśmy się, część towarzystwa poszła w parki i knajpki z muzyczką i piwkiem,

Obrazek


a część do

http://www.budapestgyogyfurdoi.hu/hu/szechenyi/tortenet


Obrazek


Z uwagi, że było po 19 tej (mamy urlop nigdzie nam się nie spieszy), główne wejście było już nieczynne ale tylne owszem. W kolejce do kasy pewien uprzejmy Węgier pouczył nas byśmy wzięli tylko jedną kabinę (do przebierania) na 3 osoby. Spotkaliśmy go potem na samych basenach i opowiedział dużo o historii łaźni i w ogóle o Budapeszcie, i o tym, że bilety za drogie itd.



W drodze powrotnej mijaliśmy Plac Bohaterów z pomnikiem Milenijnym a na samej Andrasy Ucta bardzo nas interesowały ambasady, zwłaszcza Rosyjska z Gagarinem w gablocie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Zakupy w Żabce dużo wina
Znowu poszliśmy spać późno.
Ostatnio edytowano 01.05.2012 12:31 przez 2salamandra22, łącznie edytowano 4 razy
2salamandra22
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 407
Dołączył(a): 26.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) 2salamandra22 » 29.04.2012 12:35

Gdy rano wychodziłam do sklepu po bułeczki na śniadanie w drzwiach wejściowych do kamienicy spotkałam wielkiego, spoconego faceta i do tego twarz znajoma, to jeden z pan z naszej grupy postanowił jak setki budapeszteńczyków pobiegać rano na Wyspie Małgorzaty.
I nadszedł poniedziałek kiedy to po raz siódmy powita nas Chorwacja, ale mieliśmy jeszcze jedną rzecz do załatwienia w Budapeszcie czyli tropikanarium.
Zamknęliśmy gościnne progi mieszkanka, klucze zgodnie z ustaleniami wrzuciliśmy do skrzynki pocztowej i w drogę.
W samym tropikanarium okazało się, iż bilety są tańsze jeżeli grupa liczy 15 osób, nasza liczyła 10 ale Polak z Polakiem się dogada i w 2 min znaleźliśmy podobną do nas grupę i wyszło taniej.
http://www.tropicarium.hu/

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano 29.04.2012 22:21 przez 2salamandra22, łącznie edytowano 1 raz
2salamandra22
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 407
Dołączył(a): 26.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) 2salamandra22 » 29.04.2012 12:52

Polecam serdecznie, naprawdę warto.
Spędziliśmy w nim 1,5 godziny i ok. 12tej popędziliśmy dalej.
Z uwagi na dziecko postoje były częste, ale… mamy urlop nigdzie nam się nie spieszy.

Obrazek

Obrazek

Przy wyjeździe z którejś ze stacji benzynowych kolega podał na CB nie mam mocy auto nie idzie;. Zjechaliśmy więc z autostrady w poszukiwaniu mechanika. Niestety 15 sierpnia to tak jak u nas święto. Wjechaliśmy na posesję warsztatu samochodowego ale jak powiedział nam jego sąsiad, który zaraz się pojawił, mechanik pojechał nad morze. Nie wiem czy to sprawił teren warsztatu czy adrenalina wyjazdowa, nasi panowie znaleźli powód usterki, przepalenie się przekaźnika od czegoś tam, zamienili miejscami przekaźniki, na miejsce przepalonego trafił sprawny, który odpowiadał za podgrzewanie szyb (w tym momencie niepotrzebna funkcja) i pojechaliśmy dalej. Sąsiad nieobecnego mechanika też telefonicznie szukał dla nas pomocy, ale nie musieliśmy z niej korzystać. Podziękowaliśmy pięknie i dalej pojechaliśmy w stronę Adriatyku.
W Slatine zjawiliśmy się ok. 19tej i powitała nas grupa która jechała nocą, bardzo rozbawiona po zapoznaniu się z gościńcem ( butelki) od gospodarzy.


Obrazek

Obrazek

Kamień spadł mi z serca jak każdemu, kto bierze na siebie odpowiedzialność za wybór miejsca na urlop dla 5 rodzin w sumie 18 osób. Kwatery były czyste, blisko plaży, dużo miejsca na wieczorne biesiady i parking (z tym jak wiadomo bywa różnie).
Jedno z dzieci miało tego dnia urodziny i gospodyni zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami zapewniła wspaniały tort dla solenizantki. Było sto lat a potem opowiadania o podróży i radocha, że znowu udało nam się szczęśliwie dojechać.

http://www.ciovo-trogir.com/apart/suzi/suzi.htm
Następne dni spędzaliśmy leniwie, jeszcze bolały nas nogi po zwiedzaniu Budapesztu. Podczas poprzednich wakacyjnych pobytów w Chorwacji zwiedziliśmy już sporo to też mamy urlop nigdzie nam się nie spieszy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek




Plaża, pizza, wieczorkiem Trogir i tam rozczarowanie, w lodziarni koło mostu nie było pokazów rzucania lodami , szkoda. Ale i tak miasto piękne, gdyby jeszcze nie to wąskie gardło … most ale określiliśmy się mianem „skazanych na Ciovo” i było ok bo przecież mamy urlop…
Most spowodował że nasz kolega musiał zmienić swój image znany wszystkim od wielu, wielu lat, a było to tak.

Obrazek

Kiedy my już w styczniu zarezerwowaliśmy kwatery, część naszych rodzin i przyjaciół jeszcze nie była gotowa do podjęcia decyzji o kolejnych wakacjach nad Adriatykiem, a jak ją już podjęli to ekipą 3 rodzin w tym samym co my terminie zakotwiczyli w Zivogosce. Obiecaliśmy , że ich odwiedzimy i oto na drodze stanął nam most kosmiczny korek, po odstaniu godziny wróciliśmy do Slatine, a tymczasem w Zivogosce został zawarty zakład: przyjadą czy nie przyjadą. Stawką były wąsy. Nie będę przepraszać Januszka z Zielonej Góry za to, że przegrał zakład z Andrzejem z Gdańska i musiał zgolić swoje 25 letnie wąsy, bo po prostu o te 25 lat… odmłodniał. Zresztą on wie, że w naszym towarzystwie słowo droższe od pieniędzy i gdybyśmy mogli stawilibyśmy się na pewno.
Tak więc następne dni grill, plaża, plaża, plaża. Bardzo spodobała nam się plaża Kava, na którą trzeba było wyruszać autem ale to tylko 5 min a była taka jak lubimy, czyli cykady a nie tłum łażący po karimatach i robiący hałas, sporo cienia i dużo kameralnych zatoczek.

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano 01.05.2012 12:42 przez 2salamandra22, łącznie edytowano 5 razy
2salamandra22
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 407
Dołączył(a): 26.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) 2salamandra22 » 29.04.2012 13:07

Jedyny dzień kiedy musieliśmy rano wstać to dzień fishpickniku.

Obrazek

W Slatine stateczek jest na 10 osób, u nas odpadły rodziny z maluchami (popołudniowe drzemki) ale dojeżdżała ekipa z Zivogosce 8 osób. W sumie mieliśmy dwa stateczki: mały i jeszcze mniejszy.

Obrazek

Obrazek


Bardzo mi się podobało, wycieczka tylko dla nas, sami swoi. Na pytanie o kapoki dla wszystkich szyper odpowiedział : Titanic miał i co mu to pomogło?

I w końcu zobaczyłam to co widziałam na tak wielu pocztówkach, a także na wisiorku od męża który kupił mi gdy byliśmy w Chorwacji pierwszy raz : delfiny!


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W sumie wakacje bogate pod względem fauny: w Budapeszcie płaszczki , rekiny, krokodyle, węże i rybki w kolorach tęczy a w Chorwacji : kraby, mule, strzykwy, rybki i delfiny.
Potem plażowanie na wyspie Solta: kolorowej, pięknej i beztroskiej.

Obrazek


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek



Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano 01.05.2012 12:51 przez 2salamandra22, łącznie edytowano 3 razy
2salamandra22
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 407
Dołączył(a): 26.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) 2salamandra22 » 29.04.2012 13:22

Potem obiad i skoki z dachu stateczku.


Obrazek

Do Slatine wróciliśmy wieczorem i co? Cała ekipa z Zivogosce zobaczyła przepływając pod mostem w Trogirze że jest on pusty i totalnie przejezdny. A my o jakichś korkach … wiadomo nie chciało nam się jechać.


Obrazek
Ostatnio edytowano 01.05.2012 12:09 przez 2salamandra22, łącznie edytowano 2 razy
2salamandra22
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 407
Dołączył(a): 26.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) 2salamandra22 » 29.04.2012 13:26

W tak zwanym międzyczasie zwiedziliśmy wieczorkiem przy zachodzącym słońcu kościółek na skałach za Slatine. Fajny spacerek nawet dla 1,5 rocznego dziecka. A ze stateczku oglądaliśmy go od strony morza

Obrazek


Obrazek

Obrazek

Trochę czasu spędziliśmy też w Splicie gdzie dostać się można taksówką wodną.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

niektórym palma odbiła

Obrazek
Ostatnio edytowano 05.05.2012 08:56 przez 2salamandra22, łącznie edytowano 3 razy
2salamandra22
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 407
Dołączył(a): 26.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) 2salamandra22 » 29.04.2012 14:00

Po 10 dniach zakończyliśmy nasze chorwackie wakacje. Sprzedaliśmy wszystkie puste plastikowe butelki w Lidlu i kupiliśmy za nie 3 wielkie piwa na finałowego grila. Nie będę pisać że szkoda wracać wszyscy to wiedzą.

Obrazek

Obrazek

Pożegnaliśmy się z gospodarzami i w drogę powrotną.
Mieliśmy jeszcze zarezerwowane dwa noclegi nad Balatonem w miejscowości Zanka, od tego samego wynajmującego co w Budapeszcie. Willa cała dla nas, nieopodal jeziora.

Obrazek

Jeżeli chodzi o przejrzystość wody to nie ma co porównywać, ale całe zaplecze turystyczne to nad Balatonem jest super zorganizowane. Knajpa koło knajpy, żaglówki, łódki itp.
Jak rozłożyliśmy toboły to oczywiście od razu na kolację. Głodni!!! Szybkie poszukiwania restauracji.
Kelner nas mało rozumiał, jeszcze wtedy nie bardzo wiedzieliśmy dlaczego. Ale to nie ważne, pachniało świetnie, ludzie na talerzach mieli bardzo apetyczne potrawy to i my głodni nie wyjdziemy. Powybieraliśmy potrawy i ja powiedziałam, że nie mam ochoty na żadne mięsa (upał straszny) chciałabym coś lekkiego, jakieś naleśniczki czy co? ale nie mogłam tego w karcie znaleźć. W końcu strzeliłam coś z karty, kelner coś powiedział chyba pochwalił wybór. Ostatnia dostałam jedzenie ale to co dostałam mój małżonek określił mianem dania jakie je rolnik gdy idzie orać pole … bez konia. Blaszana patelnia pełna była mięsa: schab, karkówka, boczek, żeberka, pod tym wszystkim opiekane ziemniaczki z warzywami.
Odtąd coś lekkiego stało się odpowiednikiem super żarcia.

Obrazek

Na drugi dzień też jedliśmy w tej samej restauracji. Jak się przekonaliśmy kelner nas nie rozumiał bo co chwila biegał do lodóweczki gdzie miał antałek w winem i co rusz kranik odkręcał. Za to wszyscy jak jeden mąż chcieli jeść coś lekkiego, a ja w końcu znalazłam w karcie naleśniki, jak to kelner określił z opium czyli makiem. Pycha.
Węgierskie morze przywitało nas upałem 38 stopni, jednak nie dokuczyło to nam wcale bo rosną tam ogromne wierzby, które dają masę cienia. Dookoła stragany dla spragnionych i głodnych i muzyczka puszczana dość głośno, w Chorwacji może by mnie to denerwowało (zagłuszanie cykad) ale tam to było fajne.

Obrazek
Ostatnio edytowano 02.05.2012 12:00 przez 2salamandra22, łącznie edytowano 1 raz
2salamandra22
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 407
Dołączył(a): 26.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) 2salamandra22 » 29.04.2012 14:03

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Balaton jest długo płytki i jak zapytałam koleżankę czy pływała odpowiedziała: coś ty, nie chciało mi się tyle chodzić! Animatorzy prowadzili aqaaerobik dla turystów tak więc wakacje zakończyliśmy tańcząc w wodzie:




W drodze powrotnej zakup nowych butelek;Tuzemskiego rumu by mieć przy czym fotki i film z wakacji oglądać.
Wakacje zajęły nam 13 dni i 23 godziny. I znowu trzeba czekać rok.


W tym roku szcześliwie ominęły nas przygody typu:
- zszywanie dłoni (Krk)
- pływanie auta na lawecie promem (Orebic)
-ukąszenia i oparzenia słoneczne (Razanac)
- wywrotka pontonu na raftingu (Cetina)
- porwanie namiotu przez wiatr (Vir)

P.S. Zasady higienicznego pobytu razem na wakacjach dla większej grupy, nawet jeśli chodzi o dwie rodziny.
1. Stale pamiętamy, że jedziemy na urlop i podróż jest jego częścią.
2. Wszelkie decyzje podjęte przed wyjazdem wspólnie nie podlegają dyskusji na miejscu (a nie mówiłam żeby jechać gdzie indziej, chcieliście to macie!)
3. Wolność, czyli nikt nikogo nie budzi, nie określa godziny wyjścia na plażę i powrotu z niej itp. chyba że takie ustalenia podjęto wspólnie wcześniej.
4. Wszelkie wycieczki i plany zwiedzania każda rodzina ustala samodzielnie i nie ma pretensji do innych, że nie chcą im towarzyszyć.
5. Na wspólne grille czy posiadówki każdy przynosi tyle ile wypije i zje, nie chodzi tu o skrupulatne trzymanie butelek i salaterek z sałatką przy sobie tylko nikt nie lubi jak codziennie stawia a rewanżu nie widać.
Dzięki tym zasadom udaje się wspólnie mieć fajne wakacje.
kobieta32
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 65
Dołączył(a): 09.03.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) kobieta32 » 14.05.2012 14:48

Czyli Slatine okazało sie bezpiecznym miejscem na wakacje:) Za dwa miesiące prawie tam bedziemy. W drodze powrotnej planujemy dwie noce w Budapeszcie. Dzieci chcą odwiedzić Vidam Park :lol:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108174
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 14.05.2012 15:07

Sprawdzam w tym roku opnie o wyspie :wink:
Od 15 do 21 lipca będę mieszkał w Trogirze na Ciovo :lol:
zoohha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1195
Dołączył(a): 07.12.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) zoohha » 14.05.2012 17:49

Januszku, widziałam, widziałam. Dobry wybór :D
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone