Kilka ostatnich dni lipca spędziliśmy w Dolinie Bobru
.
Z domu znowu niedaleko, więc zanim dojedziemy na miejsce wyszukujemy sobie coś do zobaczenia
po drodze. Wybór pada na Świerzawę.
Świerzawa to jedno z najmniejszych miast Dolnego Śląska, liczy sobie mniej niż 2,5 tys. mieszkańców
(w tych zupełnie najmniejszych też będziemy ).
Prawa miejskie nadał Świerzawie książę świdnicki Bolko I Surowy w 1296 roku.
A skoro miasto to jest i rynek, który otaczają w większości XIX-wieczne kamieniczki.
W ścisłym centrum wznosi się kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny z II poł. XIV w.
Może 300 metrów dalej kościół św. Józefa Opiekuna zbudowany przez ewangelików w latach 1747-48.
Do Świerzawy przyjechaliśmy jednak ze względu na jeszcze inny kościół, który zobaczyliśmy w którymś z odcinków serii
Polska z góry.
Późnoromański kościół św. Jana Chrzciciela i św. Katarzyny Aleksandryjskiej wzniesiono w II połowie XIII wieku i po dziś dzień przetrwał on w prawie nie zmienionej formie.
Od 1713 roku do końca II wojny światowej świątynia była kościołem cmentarnym. Sam cmentarz zlikwidowano w latach 60tych XX wieku. Płyty nagrobne z rozbiórki umieszczono na otaczającym kościół murze.
Obiekt nie pełni już funkcji sakralnych. Działa jako muzeum, które otwarte jest codziennie od 10 do 16, a w weekendy do 18.
Kościół jest jednonawowy z prezbiterium zamkniętym półkolistą apsydą.
W latach 70tych ubiegłego wieku podczas prac konserwatorskich, pod warstwą tynku natrafiono na pięć warstw późnoromańskich i gotyckich malowideł ściennych z okresu od XIII w począwszy.
Najstarsze są malowidła o tematyce zwierzęcej i roślinnej umieszczone w apsydzie. Ścianę północną nawy zdobią XIV-wieczne malowidła ukazujące życie Katarzyny Aleksandryjskiej.
We wnętrzu wyeksponowano renesansowe płyty nagrobne. Polichromowane empory chóru pochodzą z 1562 roku, z okresu kiedy kościół służył ewangelikom.
Z chóru można wejść na wieżę, co oczywiście czynimy. Im wyżej jednak tym ciemnej, a schody coraz węższe. Ja w końcu odpuszczam, ale mąż wspina się jeszcze ze dwa poziomy wyżej, gdzie w zasadzie nie dochodzi już w ogóle światło z dołu. Nie ma go dłuższą chwilę i nawet zaczynam się już martwić czy się tam oby nie połamał albo głowy nie rozbił
. W końcu schodzi stwierdzając, że nic tam nie ma.
Kiedy jesteśmy już na dole słyszymy jak z hukiem otwiera się okno kościelnej wieży, a w oknie pojawia się para, która weszła do kościoła chwilę po nas.
Nam jakoś nie przyszło do głowy, żeby w tych ciemnościach szukać okna
.
No nic, wracać nie będziemy. Świat z góry zobaczymy przy pomocy drona.
Widok na kościół św. Jana i Katarzyny
i na malutką Świerzawę.