Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę udało!

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 20.02.2019 13:39

DZIEŃ 10
27.08.2018 Jaskinia Sveta Nedjelja – Plaża Zavala


Dziś mamy tak zwany ambitny plan. W związku z tym wstaję trochę wcześniej i o 7:30 przed naszą ambitną wycieczką, schodzę do Jelsy do dużego Konzuma po małe zakupy i po pieczywo do piekary.
A po drodze mijam pozostałości wczorajszego urwania chmury.

01.jpg

Godzinę później jemy śniadanie składające się głównie z fig i niech mi ktoś powie, dlaczego mimo to dopiero o 10:20 meldujemy się pod tunelem Pitve? :roll:

02.jpg

Czas w Cro jakoś dziwnie zawsze zwalnia i niespodziewanie przyspiesza nie wtedy, kiedy trzeba. A dziś akurat zależało nam na tym, żeby wycieczka zaczęła się możliwie jak najwcześniej, ze względu na upał. No nic, jest jak jest, więc już po chwili jesteśmy po drugiej stronie i śmigamy w prawo do Sv. Nedjelji.

03.jpg

04.jpg

05.jpg

Nawigacja oczywiście robi sobie z nas jaja i zamiast pod kościół, prowadzi nas do portu, ale po chwili odnajdujemy właściwą drogę i parkujemy pod miejscową destylarnią, która mieści się poziom niżej pod kościołem. Załapujemy się na ostatnie praktycznie wolne miejsce, chociaż zastanawiam się, czemu dookoła tylko lokalne samochody.
No cóż, być może to nie jest „to” miejsce, gdzie wszyscy parkują pod kościołem, ale już nie wnikam. Samochód stawiamy pod lekkim kątem w dół i profilaktycznie szukamy jakiegoś dużego kamienia pod koło. No to mamy 10 minut do 11 i startujemy w górę odkrywając po drodze urokliwe zakamarki Sv. Nedjelji.

01-1.jpg

02-1.jpg

03-1.jpg

04-1.jpg

05-1.jpg

Jak się okazuje, robimy błąd, który kosztuje nas dodatkowe pół godziny. Kierujemy się jedyną drogą, jaką de facto mamy przed sobą, która jednak po jakimś czasie zaczyna podejrzanie odbijać w lewo, a jaskinia ewidentnie znajduje się po prawej stronie. No nic, być może skoczymy skosem przez łany zboża, tfu! plantację winogron i będziemy na dobrej drodze. Idziemy więc dalej, jak nas ta jedyna droga prowadzi. Chyba jest ok, bo trafiamy na jakiś namalowany na kamieniu drogowskaz.

06.jpg

Ale to niestety chyba zmyłka, bo w pewnym momencie docieramy do drogi… która się kończy! Dalsze przejście blokują jakieś straszne krzaczory, nie będziemy ryzykować.

07.jpg

Rzucam jeszcze okiem na prawo i dostrzegam w oddali ludzi na szlaku ewidentnie po prawej stronie. A więc poszliśmy jakoś zupełnie źle.

08.jpg

Wracamy w okolice kościoła i jak się okazuje, na domu, który mijaliśmy (!) też była strzałka do jaskini, we właściwym kierunku, ale jej nie zauważaliśmy.

10.jpg

No nic, jest już po 11:00 i temperatura rośnie. Nie mam zielonego pojęcia, czy uda nam się dojść do celu, głównie ze względu na Natalkę, która, delikatnie mówiąc, nie należy do wybitnych piechurów. Motywacja w postaci tzw. niespodzianek jest w plecaku i na miejscu, jeśli do niego dotrzemy. Tym na miejscu ma być dzwon, a w plecaku, wiadomo, coś słodkiego :wink: Dziewczyny na razie są optymistyczne, chociaż w dalszej części pojawią się chwile zwątpienia.
No to przebijamy się naprędce przez wioskę i po kilkunastu minutach jesteśmy już nad nią.
09.jpg

Dziewczyny nie są zachwycone, że trasa trochę się nam wydłużyła...

11.jpg

Ale po krótkim przystanku już są gotowe do dalszej drogi :wink:

12.jpg

13.jpg

14.jpg

15.jpg

16.jpg

17.JPG

Jaka szkoda, że to już praktycznie koniec sezonu na bugenwille, ale udaje nam się trafić na jakieś ostatnie :)

18.jpg

19.jpg

20.jpg

Ktoś już niedługo będzie się cieszyć dobrym winem :oczko_usmiech:

21.JPG

Kawałek nad wioską czeka nas pierwsza i prawdziwa (nieplanowana) niespodzianka w postaci oślicy, która razem z uroczym właścicielem, właśnie się do nas zbliża :mrgreen:

22.jpg

Właściciel jest naprawdę uroczy i już po chwili dziewczyny lądują na grzbiecie „Madame”, jak nazywa ją Chorwat.
Radość pełna. Szczególnie, że podczas wieczoru wina w Jelsie po porcie snuł się jakiś biedny komercyjny osiołek, na którym można było robić zdjęcia za miliony, na co oczywiście się wtedy nie zgodziłam.

23.jpg

24.jpg

25.jpg

Pytam pana, czy oślica jest w ciąży, bo brzuch ma mocno zaokrąglony, ale ten się śmieje, że broń Boże, a ona po prostu lubi jeść :oczko_usmiech: Pan z kolei pyta nas, czy idziemy do jaskini, czy na Sv. Nikolę. Po kilku minutach tego miłego przystanku żegnamy się z panem i Madame i ruszamy dalej w górę. Po drodze oczywiście mają miejsce liczne krótkie postoje na podziwianie widoków, a te, z każdym metrem wzwyż, są coraz piękniejsze.

27.JPG

Natalka przeżywa chwile zwątpienia, ale na szczęście jest pomocny tata :lol: :oczko_usmiech:

29.jpg

26.jpg

28.jpg

Marta dzielnie pnie się w górę i do samego końca nie piśnie słowem, że ma dosyć.
Razem z nieplanowaną pomyłką trasy, całość drogi w górę zajmuje nam 1,5 godziny. W tym oczywiście liczne przystanki na osła, widoki itp.
Przybliżająca się z każdą chwilą jaskinia i widoczki motywują do szybszego zdobycia celu.

32.jpg

33.jpg

34.jpg

Chociaż wiem, że wytrawniejszym od nas piechurom, udaje się wejść poniżej godziny, to uważam to za wielki sukces, który należałoby odtrąbić. A raczej oddzwonić. Dzwon przy ruinach to element wspomnianej niespodzianki „na miejscu”. Sukces wspinaczki zostaje oddzwoniony i niesie się po SN, a materialną nagrodą motywacyjną jest oczywiście coś słodkiego. :wink:

35.jpg

36.jpg

36-1.jpg

37.jpg

38.jpg

Przez pół godziny, jakie spędzamy w absolutnej samotności na górze (kiedy docieramy na górę, jedyne 3 osoby właśnie opuszczają jaskinię i schodzą) eksplorujemy jaskinię, kościółek i zachwycamy się widokami. Przepiękna jest cisza, jaka tu panuje. Słychać tylko szumiący wiatr.

39.jpg

40.jpg

41.jpg

42.jpg

43.jpg

44.jpg

45.jpg
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 20.02.2019 17:21

Od kilku godzin morduję się z zakończeniem tego dnia, ale niestety po załadowaniu wszystkich zdjęć i treści cały czas na różnych przeglądarkach wyskakuje mi błąd i nie da się wysłać postu :(
Ale jak widać, ten krótki pościk poszedł bez problemu... :roll:
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 20.02.2019 19:06

Dziś chyba taki dzień, u mnie w pracy dziś stale problem z pocztą był..i grzanie źle działało, a ja nie lubię nawet w chłodnym siedzieć... :evil:
Mikromir
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6677
Dołączył(a): 17.03.2012
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naprawdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mikromir » 20.02.2019 19:30

Wielkie brawa dla dzielnych wędrowniczek, no i oczywiście dla niezastąpionego tatusia... :lol:
Bardzo fajnie, że udało Wam się dotrzeć to tego świetnego miejsca. :D
Zdjęcie dziewczyn na osiołku - fantastyczne! Mają super pamiątkę. :)
pomorzanka zachodnia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1528
Dołączył(a): 18.08.2017
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) pomorzanka zachodnia » 21.02.2019 11:49

A te manowce, na które zeszliście na początku... naprawdę cudne :D
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 25.02.2019 18:12

Widoki z chorwackich wzniesień niezmiennie uwielbiam :) Cudnie i u Ciebie :D Szkoda, że nie udało mi się tam w tym roku dotrzeć, ale z moją wtedy 2,5 latką, to tatuś chyba całą drogę musiałby nieść na plecach ;) Zostawiam to sobie na następny raz ;)
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 25.02.2019 23:40

Jaki piękny odcinek! Właśnie takie wędrówki, bez pośpiechu, w pięknych okolicznościach przyrodniczych lubię najbardziej. Podziwiam wytrwałość dziewczynek i jednocześnie wspominam nasze, bardzo podobne momenty, z obowiązkowym motywatorem w plecaku :)
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 27.02.2019 09:50

agata26061 napisał(a):Widoki z chorwackich wzniesień niezmiennie uwielbiam :) Cudnie i u Ciebie :D Szkoda, że nie udało mi się tam w tym roku dotrzeć, ale z moją wtedy 2,5 latką, to tatuś chyba całą drogę musiałby nieść na plecach ;) Zostawiam to sobie na następny raz ;)


No tak, 2,5 latka raczej w nosidle by musiała się większość trasy przemieszczać ;) Moja młodsza naprawdę słabo z chodzeniem bo długo w wózku jeździła, ale nadrabia juz zaległości. Hvar jako pierwszy "dał jej w kość", a potem w listopadzie poszliśmy za ciosem i wlazła elegancko do Chatki Puchatka na Połoninie Wetlińskiej. Na tegoroczną jesień planuję poszwędać się po Jurze :)

Igłą pinii napisał(a):Jaki piękny odcinek! Właśnie takie wędrówki, bez pośpiechu, w pięknych okolicznościach przyrodniczych lubię najbardziej. Podziwiam wytrwałość dziewczynek i jednocześnie wspominam nasze, bardzo podobne momenty, z obowiązkowym motywatorem w plecaku :)


Dziękuję :oops: Szkoda tylko, że nie mogę go wciąż skończyć, aczkolwiek dziś podejmę kolejną próbę po wyczyszczeniu cookies i z innej przeglądarki. Pisałam do admina i problemem może być wklejanie z Worda, no ale inaczej nie mam pomysłu, jak wklejać długi tekst... :?:
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 27.02.2019 10:06

DZIEŃ 10
27.08.2018 Jaskinia Sveta Nedjelja – Plaża Zavala - CD


Upał się nasila, więc powoli kończę dokumentację foto tego pięknego miejsca. Pora schodzić.

46.jpg

47.jpg

48.jpg

49.jpg

Zejście zajmuje oczywiście mniej, w sumie połowę mniej, czyli dokładnie 45 minut. Końcówka już mocno daje się Natalce we znaki, głównie z powodu upału. Ale perspektywa kąpieli na ich „ulubionej plaży z lodami” (i drinkami dla mamusi :wink: ) dodaje sił.

50.jpg

51.jpg

52.jpg

53.jpg

54.jpg

55.JPG

Mam nadzieję, że się nie mylę, ale schodząc po prawej stronie w oddali prezentuje się Vis.

56.JPG

56-1.JPG

A bardziej na wprost Korcula.

56-2.JPG

To już naprawdę ostatnie kroki i zaraz jesteśmy przy samochodzie.
57.jpg

58.jpg

No to śmigamy prosto do Zavali, gdzie na parkingu spotykamy przyjacielskiego sierściucha :)

61.jpg

62.jpg

63.jpg

Nie licząc za bardzo na jakieś super miejsce o tej porze, a jednak coś w miarę sensownego jeszcze się na boku trafia. Dziewczyny regenerują się drożdżówkami kupionymi rano a potem siup do wody i już świat jest zupełnie inny i piękny :mrgreen:

65.jpg

Natalia tego dnia ma radochę dodatkową w postaci zabawy z dziwnym insektem. W ogóle się go nie boi, bierze na ręce i przekłada z kamienia na kamień, ma najlepszego dziś kumpla :oczko_usmiech:

64.jpg

W połowie plażowania wpadamy na górę do baru na „napoje orzeźwiające” i obiecane lody dla dziewczyn. 8) :oczko_usmiech:

66.jpg

To nie był akurat nasz stoliczek, ale bardzo podoba mi się lokalizacja tego baru :oczko_usmiech:

67.jpg

A potem znów długie szaleństwa w wodzie....

68.jpg

Ale może pora wreszcie coś zjeść, więc przed 18:00 zbieramy manatki i ruszamy do Jelsy.

IMG_8319.JPG

IMG_8321.JPG

IMG_8327.JPG

IMG_8329.JPG

IMG_8336.JPG

69.jpg

70.jpg

Mamy ochotę jutro zrobić grilla (dziś już jesteśmy za bardzo zmęczeni), więc parkujemy na uliczce koło stacji benzynowej koło maleńkiego kościółka Św. Rocha, trochę w stresie, czy na pewno tu można. Ale raczej można :wink:

71.jpg

Na tej uliczce właśnie znajduje się sklep mięsny, który chcieliśmy odwiedzić. Zdjęcia na witrynie zachęcają do zakupów. Sęk w tym, że sklep nieczynny. Nie mamy pojęcia, czy permanentnie, czy tylko dziś i teraz. W każdym razie lady chłodnicze puste jak za Gierka. Idziemy więc do większego sklepu przy dworcu autobusowym, za Konzumem i Ribolą (na tyłach). Tam jednak o tej porze też już nie bardzo jest wybór, więc kończy się na makaronie przy zachodzie słońca.

72.jpg

Tego dnia dajemy sobie wolne od wychodzenia gdziekolwiek wieczorem. Dziewczyny padają po 21:00 a my tradycyjnie siedzimy trochę na balkonie z winem i owocami. Odwiedza nas mały wieczorny gość :)

73.jpg

To był kolejny idealny wakacyjny dzień na Hvarze… :hut: 8)
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 27.02.2019 10:07

Oooo, w końcu się udało :!: :lol: :mrgreen:
I chyba wiem, co było powodem. Problemem była emotka wpisana z ręki w wordzie, którą zastąpiłam uśmieszkiem z listy obok :mrgreen:
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 27.02.2019 10:44

Informatyk mi swego czasu podpowiedział, że jak coś się nie da z Worda przenieść to wkleić do notatnika (podobno bardziej neutralny) i ponownie skopiować i wkleić w miejsce docelowe. Przy problemach z umieszczenie tekstu na stronie internetowej to działa, więc może i tu by czasami pomogło.... Tak na zaś piszę...

Fajna wizyta gekona, bardzo ciekawe zwierzątka... :papa:
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 27.02.2019 10:49

piekara114 napisał(a):Informatyk mi swego czasu podpowiedział, że jak coś się nie da z Worda przenieść to wkleić do notatnika (podobno bardziej neutralny) i ponownie skopiować i wkleić w miejsce docelowe. Przy problemach z umieszczenie tekstu na stronie internetowej to działa, więc może i tu by czasami pomogło.... Tak na zaś piszę...


No właśnie oprócz tego, że wywaliłam ikonkę pisaną z ręki, to przypomniałam sobie o tym notatniku i do niego przekleiłam z Worda, żeby zgubił całe formatowanie :oczko_usmiech:
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 27.02.2019 10:52

piekara114 napisał(a):
Fajna wizyta gekona, bardzo ciekawe zwierzątka... :papa:


Gekony podobno są bardzo pożyteczne, bo czyszczą teren ze wszelkiego robactwa. Pamiętam jak w Syrii widziałam gekona pierwszy raz i oczywiście narobiłam szumu, ale powiedzieli mi, żeby się nie bać i gekony polubić, bo to dobre stworzenia :) I faktycznie, przez miesiąc w domu robali nie uświadczyłam ani razu :mrgreen:
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 27.02.2019 13:51

DZIEŃ 11
28.08.2018 Jelsa all day long


I znów mnie pogięło – pobudka o 6:00, choć bynajmniej nie cierpię na bezsenność :lol: Wstaję, bo nastawiłam budzik. :? Dziś drugie podejście do ribarnicy :smo:
Wyglądam z balkonu – księżyc prawie w pełni wciąż świeci, tak jak świecił wczoraj wieczorem, tylko teraz już na zachodzie. Jelsa śpi. Przynajmniej większość Jelsy.
Dziś po ryby idziemy we dwoje. Dziewczyny śpią, ale zostały wieczorem poinformowane, że na chwilę rano wyjdziemy. Zresztą, nie przewiduję, aby wstały wcześniej niż o 8:00 (i oczywiście mam rację).
Niespiesznie mijamy domy na Burkovie i schodzimy w dół do portu. Do wschodu słońca zostało jeszcze trochę czasu, do otwarcia ribarnicy też.

01.jpg

Schodzimy do portu, mijając po drodze uroczego kociaka i leniwie kołyszące się na wodzie łódki i motorówki.

02.jpg

03.jpg

04.jpg

09.jpg

06.jpg

07.jpg

Mijamy oczekującego na wschód słońca kapitana Niko Duboković Nadaliniego (pomnik :smo: ) W Wikipedii znalazłam info, że był to znany armator i burmistrz Jelsy w latach 1868 - 1912 czyli prawie przez cały okres trwania ukochanego przez Makłowicza Cesarstwa Austrowęgierskiego :)

08.jpg

W oddali słyszymy zbliżający się skuter. Ktoś nas mija i krzyczy „hello”. Dopiero po chwili orientuję się, że to „nasz” Nikola. :lol: Mówił któregoś dnia, że on codziennie o tej porze jedzie do kawiarni, gdzie siedzi godzinę, zanim rozpocznie pracę. To jego codzienny rytuał bez względu na porę roku. Jego godzina dla siebie. Chciałabym mieć tyle czasu, albo tyle samozaparcia, żeby wstawać przed świtem na kawę :smo: Chociaż pewnie praktyczniejsze byłoby np. bieganie :oczko_usmiech:
Prawdę mówiąc, my też właśnie zmierzamy w kierunku Cafe Fontana. Na zewnątrz siedzi już kilka osób, a to dopiero 6:30. Kelner rozstawia krzesła i przeciera stoliki na zewnątrz.

10.jpg

Siadamy przy stoliku z widokiem na budzącą się Rivę. Robimy pierwsze podsumowania urlopu, którego koniec nieuchronnie się zbliża. Espresso wyborne i tańsze niż w Warszawie!

11.jpg

12.jpg

14.jpg
Rozwalił mnie ten cukier Hajduka Split ;)

Kelnerka gdzieś się zaginęła w akcji, idę więc do środka, żeby zapłacić. Nagle za plecami ponownie słyszę „hello”, odwracam się, a tam znów Nikola 8O Nie może się człowiek opędzić od tych znajomych :oczko_usmiech:

Kwadrans przed 7:00 wstaje słońce. Delektujemy się tym widokiem kilka minut, następnie wpadamy do piekary obok Cafe Fontana po pieczywo i skręcamy do ribarnicy.

15.jpg

16.jpg
10 minut czekaliśmy aż śmieciara raczy odjechać, ale się nie doczekaliśmy...

17.jpg

Dziś wybór chyba trochę słabszy. Ale nie narzekam! Gdyby u nas w osiedlowym rybnym była chociaż połowa tego, co tutaj w "słabszym" dniu...

18.jpg

19.jpg

20.jpg

21.jpg

22.jpg

23.jpg

24.jpg

Kupujemy ryby i trochę krewetek i zbieramy się do domu. Wracamy jakimiś małymi uliczkami, którędy wcześniej jeszcze nie chodziliśmy aż docieramy na Burkovo. Jelsa o wschodzie słońca wygląda naprawdę przepięknie :!: :coool: :coool:

25.jpg

26.jpg

27.jpg

28.jpg

28-1.jpg

29.jpg

30.jpg

Pod drzwiami spotykamy taką oto piękną jaszczurkę:

33.jpg

Dziewczyny oczywiście śpią i wstają chwilę po 8:00. Zanim na dobre zwleką się z łóżek, pijemy jeszcze jedną kawkę, tym razem na balkonie z naszym ukochanym widokiem :wink:

31.jpg

32.jpg

Plan na dziś zakłada tylko plażowanie, możliwie jak najbliżej domu. Postanawiamy więc podjechać kawałek w kierunku Vrboskiej. W sumie na taką odległość aż głupio brać samochód, ale rowerów nie mamy a na piechotę jednak trochę za daleko i przede wszystkim o tej porze za gorąco.

35.jpg

36.jpg

37.jpg

38.jpg

39.jpg

40.jpg

41.jpg

42.jpg

43.jpg

Maleńka plaża, przy której się zatrzymujemy totalnie nas rozczarowuje. Nie nastawialiśmy się oczywiście na samotne plażowanie, ale tu ludzi zatrzęsienie, na dodatek sami Polacy i jeszcze jacyś Czesi z naszej willi, którzy przyjechali wczoraj. Mimo to, z niezrozumiałego powodu spędzamy tu aż pół godziny.
Gdyby ktoś wpadł na ten sam zły pomysł wybierając to miejsce, to tutaj link ("plażyczka" na samym zakręcie, ale jest gdzie zaparkować):
https://goo.gl/maps/YMEGiX4m47k

Plaża naprawdę mega słaba. Jedyna najbliższa, jaka przychodzi nam do głowy, to odwiedzona już kilka dni temu zatoczka przy opuszczonym hotelu, za campingiem Grebišće. No to śmigamy na drugą stronę Jelsy.
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006
Re: Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę ud

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 27.02.2019 14:21

DZIEŃ 11
28.08.2018 Jelsa all day long - CD


Chyba we wcześniejszym odcinku nie dawałam linka z lokalizacją, więc jakby ktoś potrzebował:
https://goo.gl/maps/1Jc2zfBi1yT2

Na plaży spędzamy większość dnia. I znów nie ma za wiele do opisywania, zatem kilka zdjęć pełnych wakacyjnej radości 8) :lol: :hut:

44.jpg

47.jpg

48.jpg

W ramach przerywnika od wody siadamy w plażowej kawiarni na espresso i koktajle dla dziewczyn. Jest mała afera bo Natalia wybiera sobie jeden z 4 koktajli, do którego akurat brakuje składników. Mają dowieźć, ale nie wiadomo, o której. Finalnie decyduje się na inny, ale dziecięcy żal pozostaje.

46.jpg

Ja tymczasem przyglądam się z zachwytem przepięknym porcelanowym filiżankom, w których dostajemy nasze espresso. Zwykle nie przywiązuję uwagi do takich detali, ale te naprawdę mnie zachwyciły :coool:

45.jpg

Podchodzę do baru, żeby zapłacić i spontanicznie pytam barmana, czy nie mają za dużo takich filiżanek na stanie :oops:
Bo wiadomo, dostają je od dostawcy kawy. Barman się śmieje i pyta, czy mi się podobają. No raczej! :oczko_usmiech:
Mówi, że może mi dać jedną do cappuccino. Nie chcę. Chcę do espresso. Dwie. :mrgreen: Oczywiście zapłacę. Dalej się śmieje. Mówi, że do espresso ma mało, ale pogada z szefem, jak się pojawi. Oczywiście, do końca naszego dzisiejszego pobytu szef się nie pojawia.
Dziewczyny jak zawsze w swoim żywiole. Na tej plaży jest świetny pomost, z którego można skakać. Moje dzieci oddają jakiś milion skoków i kiedy faktycznie już naprawdę są zmęczone, dają nam łaskawe przyzwolenie na powrót do domu.

51.jpg

49.jpg

50.jpg

No najwyższa pora, bo to już prawie 17:00. Na pożegnanie mówię barmanowi, że prawdopodobnie jutro też wpadniemy, i że to nasz ostatni dzień, więc niech pogada z szefem :smo: A, i żeby jutro były banany na koktajl dla dziewczyn :P
Poglądowo jeszcze rzut oka na drugą część parkingu (w linku na początku postu widać tylko betonową patelnię, która jest tuż przy drodze, natomiast poniżej jest jeszcze mniejszy, o wiele lepszy parking, pod warunkiem, że zdąży się na wolne miejsca. Wtedy parkowanie pod drzewami to idealne rozwiązanie).

52.jpg

Przed odjazdem spotykamy drugą juz dziś piękną jaszczurkę.

53.jpg

Po drodze mijamy miejską plażę w Jelsie, jak dla mnie to porażka po całości. Mimo to dziwi mnie ilość ludzi, a są tam prawdziwe tłumy. No ale, co kto lubi. Dziewczynom oczywiście pewnie by się podobało, szczególnie, że dostrzegają jakieś dmuchańce i zjeżdżalnie, no ale nie dam się na to namówić na jutro, sorry. :roll:
Po prysznicu dziewczyny zajmują się sobą, a my obiadem, który finalnie jemy dopiero o 19:00.

54.jpg

56.jpg

55.jpg

Tego wieczoru wychodzę z Martą na babski spacer po Jelsie w celu nabycia jakichś pamiątek. Schodzimy do Rivy po 20:00, kiedy jest już prawie ciemno.
Najpierw krótki spacer po uliczkach i Rivie.

58.jpg

59.jpg

60.jpg

61.jpg

62.jpg

63.jpg

64.jpg

Jelsa dziś spokojna, nie ma tłumów, ale oczywiście pusto nie jest. Odwiedzamy wszystkie chyba możliwe sklepiki z pamiątkami i wszędzie wybrzydzamy. Niestety w większości przeważa tandetna chińszczyzna, która nie nadaje się ani na pamiątki ani na prezenty. Natalia zażyczyła sobie np. magnes w kształcie ryby. Niby nic prostszego, ale oczywiście, jak na złość, nie ma żadnych ryb. W ogóle magnesy w Jelsie są strasznie drogie, jeden minimum 20 kun i tylko nieliczne miejsca obniżają cenę przy większym zakupie lub dają jakiś w gratisie. Np. w budkach, gdzie w końcu udaje nam się znaleźć ładne ceramiczne magnesy robione w Chorwacji (a w naszym przypadku naprawdę jesteśmy wybredne w tym temacie) pan, pomimo deklaracji zakupu 12 magnesów (prezenty!), chce w gratisie dać tylko jeden. Tłumaczę, że w niektórych sklepach przy zakupie 5 już jest jeden w gratisie, więc czemu nie da dwóch. No nie, bo nie. Koniec zakupów.

65.jpg

Kiedy zbieramy się już do domu, wpadamy jeszcze na lody i spontanicznie wchodzimy do bardzo niepozornego sklepiku naprzeciwko Cafe Fontana. W zasadzie nie ma tam nic specjalnego, co by nas zainteresowało, ale nagle dostrzegam jakieś tanie magnesy. Do naszej kolekcji się nie nadają, ale na prezenty w sumie czemu nie? Bierzemy więc dwa. Cały czas mam wrażenie, że już gdzieś widziałam panią, która pakuje nam magnesy. Długie kasztanowe włosy, dość charakterystyczne. No cóż, może widziałam, a może nie. Nie mam niestety kompletnie pamięci do twarzy.

57.jpg

W drodze powrotnej obowiązkowym punktem programu są trampoliny. Siadam na ławeczce, a Marta skacze. I nagle doznaję oświecenia. Te długie rude włosy należą do… żony „naszego” Nikoli! 8O :oops: A że w sumie chyba nawet nigdy z nią nie rozmawiałam, przez cały pobyt widząc ją w przelocie może ze 2 razy, to niestety jakoś w pamięć mi nie zapadła, pomimo tych charakterystycznych włosów :smo:

Po powrocie potwierdzam z Nikolą moje odkrycie, śmieje się, bo żona do niego dzwoniła zaraz po naszym wyjściu i też mówiła, że u niej byłyśmy, ale że chyba nie skojarzyłyśmy, że się „znamy”. Okazuje się, że prowadzi tam swój sklepik z pamiątkami. W takim razie, skoro nie mamy jeszcze wszystkich magnesów na prezenty, czemu nie wziąć więcej od niej? Umawiam się z Nikolą, że jutro nam przyniesie kilka, bo nie planujemy już wieczorem wpadać do Jelsy, tylko do Starego Gradu. A jutro już ostatni dzień w całości spędzony na Hvarze…

Kiedy wracamy do domu, jest już po 22:00 i Natalka dawno śpi. Wymęczyły ją te skoki z pomostu. Marta szybko do niej dołącza, a ja z M. rozpoczynamy przedostatni wieczór balkonowy…
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Sierpniowy HVAR 2018 a na deser BiH - to się naparwdę udało! - strona ...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone