Witam wszystkich CRO – maniaków ,
ponieważ niedawno odważyłam się napisać swoją pierwszą relację na tym forum (z Vidalići na Pagu 2013) ,a do najbliższych wakacji zostało jeszcze trochę czasu to siłą rozpędu wrzucę nieco zdjęć i informacji z wakacji 2012 spędzonych w Mircy na Braću.
Z powodu sporej ilości czasu, która już minęła od tamtych wakcji będzie to raczej foto – relacja, jeżeli ktoś będzie zainteresowany szczegółami to proszę o pytania – postaram się wygrzebać informacje z zakamarków pamięci.
(Po cichu liczę też na przyjęcie do „Klubu Miłośników Wyspy Brać”:)) (Mam nadzieję, że można należeć do więcej niż jednego – na Pag już się wpisałam:))) :oczko_usmiech:
A teraz do rzeczy...
Skład grupy wyjazdowej to moja siostra z córką, dwie pary przyjaciół z dziećmi i ja z mężem i dwoma córkami (wtedy 9 miesięcy i 9 lat).
Samochód, mimo że niemały został wypchany do granic możliwości... Trójka dorosłych, troje dzieci, spora ilość „absolutnie niezbędnych” akcesoriów, na dachu wózek i deska surfingowa (rok później na Pag podróżowaliśmy w tym samym składzie ale z boxem na dachu, co było o wiele lepszym rozwiązaniem:))
Droga trochę się dłużyła z uwagi na brykającą trójkę dzieci w samochodzie, ale perspektywa upragnionego wypoczynku sprawiała, że granice naszej cierpliwości były sporo przesunięte:))
Dodatkową niespodziankę sprawiła nam klimatyzacja, która wysiadła zaraz po przekroczeniu chorwackiej granicy – na szczęście nie wpłynęło to w żaden sposób na nasze humory:))
Ze Splitu płyniemy do Supetaru, a potem jeszcze kawałek samochodem - do Mircy docieramy już po ciemku.
Mirca jest bardzo malutka - apartament, w którym mieszkaliśmy jest usytuowany przy samej plaży (był to jeden z priorytetów przy wyborze miejsca, ze względu na dzieci - blisko do pokoju - po wszystkie plażowe akcesoria, picie, zabawki itp...) . Dolna - nadmorska część Mircy jest bardziej "apartamentowa" i wakacyjna, górna część (nad główną drogą) to trochę starszych zabudowań i mały kościółek. Plaża jest ładna, szeroka i dosyć długa, a co najważniejsze niezbyt oblegana (najbardziej oblegana była mini zatoczka w porciku - cała reszta prawie pusta: ) W miejscowości są dwie knajpki (w jednej z nich był zorganizowany w trakcie naszego pobytu całkiem sympatyczny „wieczór chorwacki” z muzyczką i dobrym jedzonkiem). Niedaleko, ok. 2 km leży Supetar - chodziliśmy tam często na skróty drogą przez las (ok. godzinki) lub samochodem ok. 10 minut. Sama Mirca nie jest może tak klimatyczna (i pewnie dlatego mało popularna na forum) jak inne chorwackie miasteczka ale my wspominamy ją bardzo, bardzo dobrze:)) Na pewno jeszcze tam pojedziemy.
(Jak zwykle liczę na uzupełnianie relacji przez moich przyjaciół Justynę i Piotrka, którzy byli tam już trzy razy:)))
I poranek w Mircy
Nasze apartamenty:
Za domem był grill do dyspozycji gości, z którego dosyć często korzystaliśmy:
I jeszcze parę zdjęć miasteczka:
Na wstępie wspomniałam o desce surfingowej, która z nami podróżowała. Uczyliśmy się na niej pływać mniej więcej 9 lat wcześniej, kiedy tą mąż odkupił ją od kolegi:) Następne lata przeleżała w garażu, służąc za doskonała półeczkę i marząc o lepszym losie... Doczekała się – dojechała w całości, mimo swego wieku i zaczęły się próby – niestety nikt nie został królem surferów, deseczka nie chciała współpracować i wszyscy się szybko zniechęcili:(( Następne dwa tygodnie spędziła leżąc na plaży i grzecznie wróciła z nami do domu... Rok później na wakacje zabraliśmy box, co pozwoliło pasażerom delikatnie rozprostować nogi w czasie drogi:))
cdn...