BeJur napisał(a):Nie zapominaj o leżakach, parasolach, płetwach, maskach, rurkach ....
No,tak.
Wyleciało mi z głowy.
Ale pewnie dlatego,że w płetwy mieliśmy na nogach a maski na głowach...
W pewnym momencie towarzystwo się buntuje, bo przecież..........tu woda jest, to gdzie my jeszcze musimy iść?!
No to mówię,że to to jeszcze nic!
Za chwilę dopiero dojdziemy do pięknego miejsca!
Ale żeby się
pałka nie przegła to proponuję,żeby wszyscy zostali a ja ten kawałek przejdę sam.
Nie żebym H nie wierzył
,ale jakoś tak mam ,że muszę............osobiście sprawdzić.
Droga prowadziła wzdłuż jakiegoś kempingu.
Przy kempingu szlaban....przy szlabanie............Cerber!
Znaczy się taki dziadek łysy co to pilnował tam nie wiadomo czego!
Chyba,że szlabanu....
No to se idę i idę.....
Cerber wylazł z kempinu i lezie za mną!
Mając świeżo w pamięci gości z gołymi fiutami,których spotkaliśmy chwilę wcześniej, przezornie włożyłem se łopatkę za kąpielówki.
Niby plastikowa,ale pierwszy (ewentualny) atak powinna przetrzymać (tak se myślę)
A za kempingiem zobaczyłem coś takiego:
No to po to ja się tu bujam z całym majdanem,żeby siedzieć nad czymś takim???!!!
Droga się skończyła...........ścieżki dalej nie ma.....gwarancji,że coś w ogóle jest dalej nie ma....
No to wracam do reszty.
A Cerber dalej stoi na ścieżce patrząc w moim kierunku...
Chcąc- nie chcąc musiałęm wracać koło niego,więc..........idę.
Przezornie się jeszcze materacem zasłoniłem....
Cerber zaczyna coś mruczeć pod nosem......nie bardzo wiem co.............nie bardzo mnie to też szczerze powiedziawszy interesuje!
Patrzy na mnie jakbym mu co najmniej...............cokolwiek zrobił i lezie..........aż do szlabanu!
Nie "atakuje" ino lezie i mruczy...
Do końca nie wiedziałem o co chodzi,ale ważniejsze w tym momencie było dla mnie,że...........łopatka cała!
Wszystko się wyjaśniło dopiero kiedy wracaliśmy do punktu wyjścia:
Gdybym zauważył to wcześniej ..........w życiu bym tam nie polazł!
Toż to jakiś........
Heiligen Geist,a nie Sv.Duh!