ADAMOS II napisał(a): Przestań ,prosze Cię.....przecież oni musieliby najnormalniej w świecie....pracować
Nie życz drugiemu co Ci niemiłe.............
No tak.
Nie pomyślałem o tym.
A więc Pag i pierwsza akcja!
Przed centrum ,po prawej stronie znajduje się mała stacja paliw.
Ponieważ nie zostało mi już wiele w baku (a nie wiedziałem gdzie będzie następna) postanowiłem tu zatankować.
Jakoś dziwnym trafem w tym samym momencie tak samo postanowiło 10 innych kierowców.
Miejsca przy dystrybutorach na cztery auta, miejsc dla oczekujących jeszcze mniej!
No i zaczęło się blokowanie prawego pasa, wciskanie na chama na jakieś trawniki.....
Kiedy w końcu udało mi się zalać, idę płacić.
Podchodzę do gościa a ten patrzy na mnie jakbym mu matkę na przejściu dla pieszych przejechał! Patrzy i................warczy!
Co jest, myślę...
Nagle czuję jak ktoś mnie szarpie za ramię.....
Odwracam się a tam stoi jakiś słoweński "ponton" i drze ryja!
Może i bym się tym specjalnie nie przejął,ale ona drze tę gębę...na mnie!
Pokazuje przy tym na czytnik do kart płatniczych i zaczynam kumać,że ona tu była przede mną...
Pewnie PIN-u torba zapomniała i poszła starego się spytać!
Więc się jej pytam "poprawną polszczyzną"....
skąd ja mam q...wa wiedzieć ,że ona tu stała ,stoi czy będzie stać???
Zwabiony wrzaskami pontonu to stacji wchodzi jej "sternik"!
Pewnie mąż,choć patrząc na nią nie można nie odnieść wrażenia,że gość musiał być strasznie zdesperowany.....
Albo ona po prostu bogata?
A babsko dalej się drze...
Na co gość popatrzył na mnie i...odpuścił!
Pewnie dlatego,że już przyzwyczajony do takich akcji swojej "łódeczki"!
Chorwat na "pulpitem" dalej o coś zły ale już nie warczy.
Płacimy więc jak najszybciej i odjeżdżamy.
Tankowałem tam dwa razy - pierwszy i ostatni.
Tym bardziej,że jakieś 15 km (chyba) dalej ,pomiędzy Kolan a Gajac jest normalna stacja.
Sprawdziłem.
Obecności dzikiej Słowenki nie stwierdzono!
Powoli zbliżamy się do celu:
W oddali już widzimy:
Aż w końcu ( jak godajom na ślonku
)-
So my doma