Zastanawiające jest jedno.
W Metajnie,gdziekolwiek by człowiek nie poszedł nie dojdzie nigdzie!
Każda droga, ścieżka prędzej czy później się kończy w tzw.d...
Reasumując.....
nie ma gdzie iść.
No,bo po co iść kiedy człowiek nie dojdzie...nigdzie??
Tak tez było i tu:
No tośmy se pochodzili!
Jeszcze się człowiek nie rozpędził ,a już wracać trza...
Nie ma gdzie iść, hałas jak fiks i jeszcze te drzewa.
Dziwne drzewa.
No bo widział kto ,żeby normalne drzewo rosło w poziomie??
Albo w wodzie?
Albo w poziomie, nad wodą??
A to?
Ewidentnie "ucieka" do wody!
Tylko dlaczego???
Ja wiem,że umarłego by ten hałas obudził,ale,że niby co?
Przecież drzewa nie słyszą!
Tzn. normalne drzewa.
Powoli zaczynam się jednak już przyzwyczajać do tego,że tu nic nie jest normalne!
Wtedy zauważam cień wydobywający się spod drzew od strony zagajnika....
Cosik ewidentnie znowu wyłazi i przesuwa się w stronę wody..
Może to te co tak drą się w zagajniku????
To by tłumaczyło "zachowanie" drzew...
Ale patrzę ja Ci w drugą stronę, a tam..
Coś też schodzi z góry...!
Po chwili żywego ducha koło chałupy nie uświadczysz!
Wydawało mi się,że ktoś tam chodził,a tera pusto!
Koparka se ino chodzi na wolnych obrotach...
Z tego co widzę na dole , niemal na linii cienia jacyś nieszczęśnicy jeszcze są.
Jeszcze.
O,nie (se myślę)!
Nie będziemy my tu czekać jak się jedna strona "zejdzie" z drugą, bo nas podusi jak koty w worku!
Zawijam towarzystwo i (jak gadają w Krakowie
) "w Długą"!
Udaje się nam na szczęście bezpiecznie wrócić do domu.
Co tam było??
Nie wiem.
Nigdy już tam nie wróciliśmy.
Wy tez nie chodźcie.