napisał(a) anakin » 27.09.2011 18:08
Powoli nadchodzi nasza pierwsza noc na tym nieszczęsnym łez padole.
A noc a Metajnie nadchodzi tak:
Klimat taki,że czuję się jak Keanu Reeves w "Constantine"
Czym prędzej uciekamy do chałupy,bo jakiś
Harmagiedon się szykuje.
Szybciutko kładziemy się spać w nadziei ,że to koniec "wrażeń" dnia dzisiejszego.
Spokój był.
Co prawda, trzy czy cztery godziny,ale. był.
Szumi,wyje,jęczy.....
Stuka,puka,szumi...
Wypada wstać,wyjść na zewnątrz zerknąć czy auta stoją gdzie stały ( co na podstawie odgłosów dochodzących z zewnątrz wydawało się bardzo mało prawdopodobne).
Powoli zbieram się z wyra ,patrzę w okno,a tam...
No i żem się prawie po...ł ze strachu!
Oczywiście nie muszę dodawać, że nigdzie nie wyszedłem!
Ludzie mówili potem ,że to Pani Metajny.
Przychodzi zawsze nocą, zawsze z wiatrem.
Po co?
Nie wiem.
I nie chce wiedzieć.
Dalej chcecie tam jechać?
Ostatnio edytowano 31.10.2011 16:13 przez
anakin, łącznie edytowano 2 razy