napisał(a) luk006 » 06.08.2024 01:35
Ponieważ zapewne „Wiola i Tom” – podobnie jak i ja – nie mogą dojść o siebie po urlopie w Sevidzie, to wrzucam kilka zdjęć oraz parę swoich spostrzeżeń po urlopie w tym urokliwym miasteczku, wsi, czy gromadce – jak zwał tak zwał.
Ehhhh, urlop powoli dobiega końca o czym wie łepetyna, ale serce nieustannie poopowiada – zerknij na zdjęcia, powspominaj, przedłuż sobie ten błogi stan… Zatem jeśli Państwo nie mają nic naprzeciw, to naskrobię parę zdań, tym bardziej, że we krwi wciąż krąży kofeina wypita w trakcie podróży i jest ona wiele wyższa niż zawartość chmielu wypitego po dotarciu do mety. A może ten chmiel i sfermentowane winogrona wypite w Sevidzie nie uległy zupełnemu rozkładowi i kumulują się w magiczny sposób, by pisać głupoty na stronie cro.pl? Diabli wiedzą! Niech ocenią Czytelnicy tego forum .
A więc o rzeczy:
1. Nocleg – Apartament Mikulić
Choroba, w tym roku zdecydowanie zbyt późno wziąłem się za szukanie „mety”, bo dopiero pod koniec stycznia. Tym bardziej, że okres, w którym szukałem był bardzo oblegany. No ale cóż, przecież nie przesuniemy egzaminów do szkoły średniej, ani nie zagrozimy abiturientce podstawówki, że wezmą ją do wojska, jeśli się nie dostanie do wymarzonej szkoły.
Wytyczne były proste – ma się pomieścić 8 osób, ma być blisko plaży i ma być spokojna miejscowość. No i znaleźliśmy wspomniany apartament. Choroba, patrząc na to co zostało „na stole”, ten wydawał mi się najbardziej sensowny, choć drogi jak diabli. Od dawna preferuję kontakt mailowy, sprawdzając uprzednio opinie na google i booking, nie mniej 220E za noc wydało mi się sporą kwotą. Zaryzykowałem i choroba jasna, okazało się, że to był najlepszy apartament w jakim byłem, a byłem już po raz 20 raz w Chorwacji. Olbrzymi – miał ze 120 metrów, dwie klimy, dwie łazienki, kuchnia w pełni wyposażona itepe itede. Co Wam będę gadał. MEGA! Polecam po tysiąckroć! Jedyną wadą było to, że parking był dosłownie minutkę od apartamentu, a nie pod nosem (choć bez najmniejszego problemu można było dogadać się z sąsiadem, podczas załadunku i rozładunku samochodów). Podróż na tzw. „prywatną” plażę przy apartamencie zajmowała z reguły nie więcej niż – choroba, do czego by to przyrównać? Ponieważ to sezon olimpijski, to niech będzie „na oko” czas jaki potrzebuje Kasia Waścik na przepłynięcie 50 metrów. Leżak i parasol w cenie, woda kryształ, miejsca w bród, tylko trza po drabince zleźć. Ale nawet dla takiego beztalencia w akrobatyce jak ja, nie stanowiło to problemu. Dodam, że zarówno apartament, jak i plażę na załączonej mapce zaznaczyłem numerem „1”.
2. Gdzie się pluskać?
Po pierwsze, przy „naszym” apartamencie, ale o tym już powyżej nabazgroliłem.
Po drugie w „centrum”, choć to nieco na wyrost. Dobra, dzieje się tam najwięcej, ale kiedy by tam nie zajrzeć, jest mega dużo miejsca na to by rozstawić ze cztery parawany i zagrabić parę metrów kwadratowych Niepodległej Republice Chorwacji . To mi się najbardziej podoba. Weekend czy nie, jest duuuuużo miejsca. Pełen luzik, a o tego łagodne wejście do wody, która jest ultra czysta. To miejsce oznaczyłem numerem „2”.
Po trzecie i dlatego też zaznaczyłem to miejsce numerem „3” na plaży Ośtrica. Kruca, jestem mało wrażliwy na takie widoczki, ale tam jest „zaje****ie”! Kilkadziesiąt metrów żwirowej plaży, na której nie ma tłumów – tfuuu, co ja gadam – jest luźno, a do tego sporo skał. Mnie ta miejscówka skradła serducho. Zdjęcia do wyszukania na google.
3. Co robić?
Jeśli ktoś ma dość słodkiego, miłego życia, leżenia na leżaku, ledwo widząc sąsiadów, kąpania się w wodzie czystej niczym ta, która zmazywała grzech pierworodny, to polecam wypożyczalnie sprzętu pływającego. Prowadzą go właściciele „naszego” apartamentu. Mimo, że ceny są bardzo przystępne, np.: rower wodny – 1h -> 15E, ski jet – 10 min. -> 5E, łódka – pół dnia -> 70E, to Pan Mijo wraz z bratem są gotowi udzielić rabatów. Wypożyczalnia jest prowadzona w okolicy miejsca oznaczonego „2”.
Kawałeczek dalej, przy plaży głównej jest umieszczony w wodzie duży, dmuchany skakaniec dla dzieci. Jego cena to jeśli pamiętam chyba koło 11E za godzinkę.
4. Chleb powszedni + dodatki
Psia krew, trza coś przekąsić czasami… A i nawet wypić coś czasami trzeba! Jeśli chodzi o większe zakupy, to daje rade (-ę lub -y wstawmy do wyboru) miejscowy market zaznaczony numerem „4”. Ceny są podobne do tych w większych miastach. Na przykład: chlebek biały, który najlepiej smakuje z oliwą to koszt ok. 1,5E, piwko w puszce ok. 1,8E, coś większego dla koneserów o pojemności 2 litrów ok. 2E., literek winka ok. 5E, wspomniana oliwa ok. 10E za 0,7l., chlebek 1,3E itp. Wybór dość spory.
Ale słuchajcie… Prawie codziennie obok marketu, 12 kroków w kierunku plaży, koło godziny siedemnastej rozstawia się Pan z domową oliwą, oraz z domowymi specjałami typu winko&rakija. Literek oliwy 17E, literek winka i rakiji, w zależności od stopnia zażyłości między kupującym i sprzedającym...
Aaaa, dodam jeszcze, że kobitka, która ma stragan w okolicy numeru „5” ma warzywa w cenie, którą jako „cebulak” uznałem za drogą. Dwa kilo pyrów za 8,6 ojro? Moje cebulackie serce zostało rozerwane na strzępy i tylko „domaće crno” było je w stanie je skleić.. Aaaa, no i jeśli ktoś chciałby sobie pojechać na zakupy do większego marketu, to ma „Plodine” w kierunku Rogoznicy w odległości ok. 20 minut, lub „Tommy” w kierunku Trogiru, w odległości ok. 15 minut.
Tam też znajuje się jedyna w miasteczku strefa niebezpieczna dla portfela, jeśli ktoś posiada dzieci. Dosłownie dwa stragany, na których kupimy trampki, rowerki, tanie sweterki...
5. Co zjeść na „mieście”?
Hyhy – na mieście, w Sevidzie . Tu wybór jest niewielki. Można kupić pizze z piekarnika w okolicy numeru „5”. Za 12E margaritta jest 4/5. Jadłem lepsze, jadłem gorsze. Była po prostu poprawna, dobra, ładnie pachniała. Tam też były fryty za 3E, naleśniki o 2,5E w górę. A i „kultowa” kulka lodów kosztuje tu 2E. Lód na patyku 1-3E. Czy to tanio, czy drogo? Sami niech Państwo ocenią.
„Choice bar”, także w okolicy numeru „2”. Dla mnie największy minus, to taki, że grają jakąś dla mnie muzykę typu „Fajna, fajna, taka zagraniczna umcyk umcyk”, zamiast coś dalmatyńskiego. I nawet zniósłbym to, że browar tam kosztuje 4,8 ojro. Fryty, chyba coś koło piątki. Pięćdziesiątka – skąd inąd – dobrej wiśnióweczki z Zadra ok 7E. Ale ta muza… Reszty, nie śmiałem wypróbować.
6. Ciekawostki
Czy wiedzieli Państwo, że jadąc do Sevidu, przez chwilę urywa się asfalt i jedzie się drogą szutrową? Czy wiedzieli Państwo, że ta miejscowość nie posiada wodociągu i jesteśmy zdani na „woziwodów”? Ja o tym dowieziałem się dopiero z tego forum.
No i krótkie podsumowanie. Jeśli ktoś szuka gwaru Mielna i Makarskiej, to będzie rozczarowany. Mnie wystarczyła tegoroczna wizyta w Trogirze, którą zaproponowała moja żona i już wiem, dlaczego kocham takie "wiochy" jak Sevid. Cisza, spokój, luz, brak lansu, ocieractwa itp. …
I to chyba na tyle. Jeśli komukolwiek mój komentarz pomoże w zaplanowaniu wakacji, super!
Pozdrawiam!
- Załączniki:
-
-
-
-
-
-