Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
O to- to miejsce , pod plotem siedziały jakieś starsze panie w błocie, reszta się smarowała błotkiem.Najmłodszego syna ten widok tak wstrząsnął, że zaniemówił - myślał,że trafił na jakieś dzikie plemiona
W niedzielę po południu nad zalewem paskim pojawił się samolot. Po chwili następny. Latały nad wodą, by wzbić się i zawrócić nad Pag. Po chwili zorientowaliśmy się, że to akcja pożarnicza. Nad Pagiem zauważyliśmy kłęby dymu. Z jednej strony dla nas ciekawa obserwacja, z drugiej tragedia dla pogorzelców.
Wieczorem z Pagu widać było jeszcze dopalające się zgliszcza.
Kąpielom w basenie często towarzyszył kotek. Nie bywał głodny, gdyż nie przeszkadzały mu spacerujące w zaroślach 4 żółwiki. Nie wzbudzały nawet jego zainteresowania. On wśród -basenowiczów- owszem tak.
Późno bo o 16,00 zapadła decyzja. Jedziemy do m. Lun na koniec wyspy. Zobaczymy gaj oliwny a w drodze powrotnej w supermarkecie drobne zakupy, uzupełniające w organizmie konieczne do życia płyny. Mapka pokazuje, że po drodze będzie Kolan, Novalja.
Nie dość, że późno wyjechaliśmy do Lun to jeszcze korek po drodze. Na zwiedzanie będzie mało czasu. Na prostej drodze zderzyły się 2 samochody i oczekiwanie na przejazd trwało ok.1 godz.
Ostatnio edytowano 28.01.2012 22:04 przez aktual, łącznie edytowano 1 raz
W gaju oliwnym okazało się, że Panie nie zabrały stosownego obuwia i po kamienistym podłożu trudno się im chodziło. Nie wchodziliśmy w głąb gaju. Znowu powód, aby tu wrócić.
Lun nie wywarł na nas jakiegoś specjalnego wrażenia. Może dlatego,że nie byliśmy z jego drugiej strony-w miejscach plażowych. Przy porciku woda strasznie brudna. Gdybym miał wybierać na wypoczynek między Sevid a Lun wybrałbym Sevid.
Musieliśmy przerwać spacerowanie, by zdążyć zrealizować plany na dziś i popatrzeć na Pag ze znanego stanowiska widokowego. O 21,00 na termometrze 34 st.C....Ufff..!! Jutro w planach plaża Sveti Duh-cokolwiek to znaczy.
Następnego dnia wyruszamy na plażę Sveti Duh. Wyjeżdżając w kierunku Bosany mamy początkowo drogę asfaltową. W pewnym momencie zmienia się w szutrowo-gruntową. Wysuszona powierzchnia uwalnia tumany kurzu za nami. Co będzie jak pojedzie samochód z naprzeciwka ?
Szerokość drogi na 1 samochód. Nasz Dodge może mieć problemy z mijanką. No i były mijanki ale udało się szczęśliwie dojechać.
Plaża bardzo fajna. Parkować można blisko brzegu za 10 kun dziennie. Napoje, lody, kawa, dania osiągalne na miejscu. Prażoną kukurydzę i inne takie tam przysmaki dowożą motorówką. Za plecami nie ma wzniesień, dlatego bardzo długo można korzystać z kąpieli słonecznych (nie to co na naszej przydomowej plaży). Płytkie i długie zejście do wody. Końcówka sierpnia a wczasowiczów jak na lekarstwo. Widzimy same plusy dodatnie!
A jeszcze parę fotek. Ciepła i czysta woda, śliczne widoki na miejscowości po drugiej stronie zalewu, w tle Velebit. Nie mogliśmy zorientować się jakie to mieściny.
Na powrót wybraliśmy drogę asfaltową przez Kolan a nie tą którą przyjechaliśmy w kurzu przez Bosanę (mimo, że bliżej).
Szukaliśmy kolejnej spokojnej mieściny na Pagu. Z mapy wychodziło, że może to być Kosljun, leżący po drugiej stronie wyspy. Jak wygląda plaża, aprowizacja najlepiej sprawdzić jadąc tam.
Okazało się, że jest fajnie. Z dala od jakiejkolwiek drogi, z jednym sklepem spożywczym (pierwsza pomoc). Plaża sympatyczna w większości piaszczysta. Można wchodzić daleko w morze i to bez butów. Opanowana przez Czechów i Węgrów-tak nam się wydaje po słyszanych okrzykach.