Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Serbia, Macedonia i Albania - tropem tureckich toalet

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
PabloX
Mistrz Ligi Mistrzów UEFA
Avatar użytkownika
Posty: 1734
Dołączył(a): 20.05.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) PabloX » 20.05.2013 10:19

DarCro napisał(a):Ale przyznasz, że pogloski, jakoby mieli tam tylko podłe mięso, nie potwierdzają się... :wink:


A myślisz, że Twojego kogutka przeznaczyli dla klientów? Sami zjedli :mrgreen:
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 24.05.2013 19:00

DZIEŃ 23 – Wzdłuż Jeziora Szkoderskiego i w poprzek Czarnogóry

Obrazek

Na nocleg (51 zł) udało nam się dotrzeć zeszłego wieczoru na całkiem przyjemny kemping Lake Shkodra Resort
(http://www.lakeshkodraresort.com/), leżący – jak sama nazwa mówi – nad Jeziorem Szkoderskim. Prowadzony chyba przez Anglika i Albankę, kemping trzyma porządny standard toalet, co niestety nie wzbogaca tytułowego wątku tej relacji. Jest tu też ładnie przystrzyżona trawka, ławeczki z widokiem na jezioro, mały bar i mało ludzi, a nasi sąsiedzi, okazują się być Polakami. Baldachim do robienia cienia namiotom, oceniamy jako niezasłużony luksus:

Obrazek

Zaliczamy też dosyć specyficzną kąpiel w Jeziorze Szkoderskim. Specyfika ta wynika z tego, że można wejść na kilkadziesiąt metrów w jezioro i wciąż mieć wody po pas, a ponadto jest tu duża ilość wodorostów. Temperatura wody więcej niż zadowala mój wewnętrzny termostat.

Obrazek

Trochę smutno, że zaraz opuścimy ten fascynujący region, który jeszcze niedawno był terra incognita.

Jest rok 1860 Johann Georg von Hahn, austriacki konsul we wschodniej Grecji, wpada na pomysł ekspedycji w górę rzeki Drin, o której pisze, że “to najmniej znana ze wszystkich rzek w Europie, chociaż wpada do Adriatyku zaledwie 10 mil od południowej granicy Austro-Węgier. Nikt przede mną nie podróżował te dwadzieścia godzin wzdłuż rzeki pomiędzy punktem w którym obie dopływy się łączą i płyną razem do wybrzeża.”

Obrazek

Okolice Koman:
Obrazek

Arcyksiążę Maksymilian – późniejszy cesarz Meksyku – wspiera ekspedycję i sponsoruje przenośne łodzie, a von Hahn pisze do Akademii Nauk w Wiedniu prośbę o dobrego fotografa. Ta dostarcza fundusze i wysuwa propozycję Josefa Szekely, wiedeńczyka urodzonego nad Balatonem, który mimo tytułu magistra z farmacji oraz doktoratu z chemii, został zawodowym fotografem.

Okolice Koman:
Obrazek

12 sierpnia 1863 von Hahn ląduje w Durres i podróżuje wzdłuż wybrzeża do Szkodry, gdzie spotyka się z Szekely i trzema innymi osobami. To w Szkodrze, Szekely robi pierwsze zdjęcia, a potem ekspedycja przemieszcza się łodziami w górę rzeki Drin, mijając m.in. Deja, Vjerdha, Koman. Koło Toplana rzeka zwęża się tak, ze nie są w stanie płynąć i Szekely, który ma dużo ciężkiego sprzętu do fotografowania, musi zawrócić do Szkodry, a reszta kontynuuje wyprawę lądem.

Spotykają się ponownie w Prizren, dzisiejszej stolicy Kosowa, a wtedy największym mieście Albanii z 46 tysiącami mieszkańców i 26 meczetami. Tu Szekely robi 5 zdjęć. Opuściwszy Prizren, grupa wraca na Czarny Drin i udaje się w kierunku Debaru. Region ten nigdy nie był eksplorowany i ma reputację jaskini zbójców. Udaje się im jednak wyjść bez szwanku. Jedynym problemem jest akcent miejscowych, których von Kahn, choć zna albański, nie potrafi zrozumieć.


Obrazek

W Debarze Szekely robi dwa zdjęcia. To strasznie pracochłonne zajęcie, gdyż jedno ujęcie wymaga nawet dwie i pół godziny. Von Hahn notuje: „fotografia to nie jest coś co można robić na boku – można albo podróżować, albo robić zdjęcia.”

Debar:
Obrazek

Opuściwszy Debar docierają nad Jezioro Ohrid. W Ochrydzie spędzają 10 dni robiąc 11 zdjęć miasta i okolic, w tym monastyru św. Nauma – przypuszczalnie jedynej jego fotografii przed pożarem w 1875 roku.

Monastyr św. Naum:
Obrazek

Ochryda:
Obrazek

Ochryda:
Obrazek

Ochryda:
Obrazek


Dalej ekspedycja kieruje się nad Jezioro Prespa, Bitolę, Prizren i w końcu dociera do Salonik.


Albanka:
Obrazek

Publikacja zdjęć okazuje się zbyt kosztowna dla Wiedeńskiej Akademii Nauk i wkrótce kolekcja zdjęć znika na prawie 100 lat, aby zostać odnaleziona w 2000 roku w Austriackiej Bibliotece Narodowej. Przypuszczalnie kolekcja Szekely’ego zawiera najstarsze zdjęcia Albanii (jest tylko jedno starsze z poza kolekcji), Kosowa i Macedonii. Całość kolekcji można zobaczyć w Austriackiej Bibliotece Narodowej w Wiedniu i na stronie Roberta Elsie (http://szekely.albanianphotography.net/), w oparciu o którą, stworzyłem opis wyprawy.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 24.05.2013 19:01

W pobliskim Koplik zatrzymujemy się, aby zatankować i zrobić zakupy. Przy okazji udaje nam się zobaczyć jak Albańczycy świętują ślub. Klimaty godowe - jak widać – przeplatają się z patriotycznymi.

Obrazek

Obrazek

Dla nieznających warunków drogowych w albańskich miastach, krótka lekcja poglądowa jak się tu jeździ:

Obrazek

Obrazek

Siadamy w knajpce i oddaję się temu, co bardzo lubię: obserwacji codziennego życia. Kawa jest nieprzyzwoicie tania: aż wstyd mi, że płacę tylko 2 złote. W tej knajpie, po raz pierwszy w Albanii, zdarza mi się, aby ktoś chciał wyżebrać ode mnie jakieś pieniądze.

Obrazek

Nie mógłbym wyjechać stąd, nie spróbowawszy ichniejszego sportu narodowego, czyli wizyty w myjni. Ten pan sprawnie przywraca blask(?) mojemu autu za 3 złote:

Obrazek

Z powyższego zdjęcia da się wyciąć dwa inne ujęcia, co wnosi nowe spojrzenie na uroki albańskich myjni:

Obrazek

Obrazek

Pożegnalne spojrzenie na Koplik i mkniemy wzdłuż Jeziora w stronę Czarnogóry:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu rodzi się pomysł na straszliwy horror, w którym stado olejożerczych kóz napada na stację benzynową i wypija całego diesla z dystrybutorów, a następnie morduje zatrzymujących się tu nieopatrznie kierowców, aby opróżniać im baki.

Obrazek

Obrazek

(Albański) orzeł może. Potrafi na 4 metrach kwadratowych zrobić klinikę dentystyczną, potrafi też i market:

Obrazek
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 24.05.2013 19:02

Przekraczamy granicę albańsko-czarnogórskę bez problemów, a po drodze podziwiamy moczary, bagna i inne sympatyczne krajobrazy, jakie powstały na obrzeżach Jeziora Szkoderskiego:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 24.05.2013 19:02

W Czarnogórze rzucamy się na cukiernie, których jakoś nie mogliśmy uświadczyć w Albanii, pakując w siebie burki z wiśnią i jabłkami.

A tuż za Podgoricą, zaczyna się efektowny kanion Moraca, który ciągnie się przez 45 kilometrów. Najciekawszy odcinek to przełom Platinje, głęboki na 1000 metrów, gdzie droga przebiega nad przepaścią.

Obrazek

Obrazek

I uwaga, oto zdjęcie B z quizu na pierwszej stronie relacji:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolory wody w rzece zmieniaj się tu z zielonego w błękitny, co zapewne jest spowodowane skałami, z których zbudowane jest dno:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pomimo kilku miejsc do zatrzymania się, droga jest niebezpieczna.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Powyżej naszej drogi przebiega słynna linie kolejowa Belgrad – Bar. Strach się bać:

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano 24.05.2013 19:05 przez DarCro, łącznie edytowano 1 raz
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 24.05.2013 19:04

W kanionie Moraca znajduje się monastyr , o zaskakującej nazwie Moraca. Jego początki sięgają 1252 roku i jest on o tyle ważny, że tutaj miejscowe klany spotykały się, by radzić jak bić Turka. Turek jednak i tak dwukrotnie dał radę splądrować i uszkodzić monastyr.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cenne freski w środku chroni zakaz fotografowania. Pozostaje cyknąć te na zewnątrz. Zdaje się, że każdemu kto nie jest znawcą serbskich fresków i tak nie zrobi to wielkiej różnicy...

Obrazek

Obrazek

Tak jak w przypadku myjni, wykrawam dwa nowe ujęcia z powyższego zdjęcia i efekt wydaje się być znacznie lepszy niż oryginalny kadr:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak na mój gust, trochę tu cukierkowato, więc szybko ruszamy w kierunku czegoś, co ma okazać się godnym ukoronowaniem tej wyprawy.
K2
Croentuzjasta
Posty: 217
Dołączył(a): 30.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) K2 » 24.05.2013 19:49

Hmmm, czy aby na pewno Prizren jest dzisiejszą stolicą Kosowa?
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 24.05.2013 20:26

Się rypnąłem oczywiście.
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 24.05.2013 20:55

DarCro napisał(a):„fotografia to nie jest coś co można robić na boku – można albo podróżować, albo robić zdjęcia.”

I tak naprawdę mimo upływu tylu lat i postępu technologicznego, wciąż w tym stwierdzeniu jest bardzo wiele prawdy :)

DarCro napisał(a):W Ochrydzie spędzają 10 dni robiąc 11 zdjęć miasta i okolic

Jeszcze z 10 lat temu podczas 2 tyg wakacji nad morzem zużywaliśmy raptem 3-4 rolki filmu :wink: , więc średnia na dzień tylko trochę większa :lol:

Bardzo ciekawe te ochrydzkie fotki :idea:

A Czarnogóra - wiadomo, piękna :idea:

Tylko co to za gwóźdź programu... :roll:
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 07.06.2013 18:22

Obrazek

Wkrótce wjeżdżamy do Serbii, gdzie kierujemy się w kierunku Sjenicy. To tam ma się znajdować kanion Uvac, którego definitywnie nie chciałbym odpuścić.

Po dojechaniu do Prijepolja skręcamy w prawo, gdzie drogą nr 8 powinniśmy dojechać do Sjenicy raz dwa. Niestety po kilku kilometrach droga się pogarsza, a inwigilowani przez nas tubylcy zapewniają, że nie przejedziemy. Cóż robić, trzeba się wrócić i jechać do Sjenicy przez Nova Varos, dorzucając 40 kilometrów.

Obrazek

Obrazek

Przez tę niespodziankę, zaczynamy szukać noclegu na dziko, kiedy jest już ciemno i okazuje się to zadaniem beznadziejnym. Strasznie trudno jest oszacować, gdzie można zjechać w boczną drogę i czy rano miejsce biwakowania nie będzie wystawione na publiczny widok. Podejmuję więc decyzję, że zatrzymamy się w jakimś hotelu.

Gdy docieramy do Sjenicy, jest około 21:00. Miasto okazuje się tętnić życiem. A dokładnie to tętni nim główny deptak. Sjenica jest miastem zamieszkanym głównie przez muzułmanów i natrafiamy akurat na Ramadan, czyli od zmierzchu do świtu obowiązuje post od napojów, jedzenia, kosmetyków, seksu, tytoniu i kłamania. Co ciekawe, nie wolno też robić lewatywy i prowokować wymiotów. :idea: Niektórzy pracownicy w Sandżaku mają wolne, a wiele sklepów i knajp nie sprzedaje alkoholu.

Obrazek

A gdy już zajdzie słońce, pozbawieni lewatywy i wymiotowania mieszkańcy, wychodzą na ulice i świętują. My jednak najpierw z trudem znajdujemy wskazany nam przez przechodniów hotel Borovi (http://hotelborovi.com/index.php/smestaj). Z trudem, bo wskazówki dojazdu do niego albo są dla nas niezrozumiałe, albo nieprecyzyjne. Nocleg będzie nas kosztował aż 60 euro! Drogo, bo standard jest bardzo przeciętny - nie ma nawet telewizora czy internetu.

A zatem jesteśmy w Sandżaku, regionie zamieszkanym w większości przez muzułmanów. Przed podbojem tureckim obszar ten nosił nazwę Raszka, która i dzisiaj jest używana.

Nazwa “Sandżak” wzięła się od nazwy największej jednostki administracyjnej i terytorialnej, która istniała w Imperium Osmańskim, coś jak „prowincja”. (Od końca XIV wieku, większą jednostką od sandżaka stał się wilajet.)

Obrazek

Rozbiwszy się pobieżnie, wyruszamy z powrotem na miasto, gdzie mieszamy się ze świętującym tłumem, kupujemy duże ilości wielkich naleśników i chodzimy sobie tam i z powrotem po deptaku. Dokładnie tak samo robią tłumy: idą z jednej strony deptaku, dochodzą do jego końca, zawracają i ruszają w przeciwnym kierunku. Wygląda to trochę śmiesznie. Po jakimś czasie zaczynamy kojarzyć niektóre osoby.

Jak wiele dawnych historycznych obszarów na Bałkanach, także i Sandżak pozostaje podzielony między dwa państwa: Serbię i Czarnogórę od czasu Wojen Bałkańskich (1912-1913), co widać ładnie na tej mapie, pokazującej także kto stanowi większość na danym obszarze:

Obrazek

Ciekawa sprawa, że w spisie ludności z 1991 większość Boszniaków z tych obszarów określiła swoją narodowość jako … muzułmanie. W 2003 już więcej określiło się jako Boszniacy, ale wciąż znaczna ilość widziała się narodowościowo po prostu jako wyznawcy Allacha.

Mój aparat nie daje sobie rady z robieniem zdjęć w nocy z ręki, ale na swój sposób te niezamierzone nieostrości lepiej oddają atmosferę tej chwili niż zrobiłyby ostre zdjecia.

Obrazek

Zauważam, że owszem, dużo osób coś popija, ale stosunkowo mało je. Nawet nie ma budek z fast foodami, z wyjątkiem straganu z naleśnikami. Czyżby boszniaccy (serbscy?!) muzułmanie dosyć luźno podchodzili do powstrzymywania się od jedzenia i podjadali za dnia? 8O Mam nadzieję, że chociaż z lewatywami i prowokowaniem wymiotów bardziej się hamują.

Jakby tych podziałów na Bałkanach było mało, to i tutejsi muzułmanie są skłóceni między tych, którzy są gotowi podporządkować się religijnie strukturom istniejącym w BiH, a tych, którzy chcielicy stworzyć serbskie struktury islamskie.

Ma to „deptakowanie” swój klimacik i egzotykę, ale koło 23:00 ulica zaczyna pustoszeć, a i my opadamy z sił. Wracamy więc do hotelu, aby wyspać się przed ostatnim dniem zwiedzania.

I tylko meczety Sjenicy pozostają wciąż jeszcze otwarte, a zapalone w nich świece, do samego rana będą sławić Allacha i jego Proroka.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 07.06.2013 18:23

DZIEŃ 24 – Kanion Uvac – ukoronowanie wyprawy

Rano, już niemal spakowani i gotowi odjechać, zostajemy wezwani do recepcji, gdzie okazuje się, że przysługuje nam śniadanie. Niestety już zdążyliśmy się najeść w pokoju, więc machamy na to ręką zdumionej recepcjonistce.

Podążając za małymi tabliczkami kierujemy się w stronę kanionu Uvac, który jest tylko kilometrów za miastem. W pewnym momencie trzeba zjechać z asfaltu na szutrówkę i tu zaczynają się schody. Wysiadam z auta, aby przeanalizować nawierzchnię na przestrzeni kilkuset metrów. Dochodzę do wniosku, że istnieje niemal pewność, iż nasze podwozie zostanie poobijane. Cóż więc robić? Zostawiamy auto i ruszamy na piechotę.

Obrazek

Pogoda jest fajna, widoki też niczego sobie, więc dlaczego się nie przejść.

Obrazek

Po około 20 minutach docieramy do kempingu, który położony jest na początku kanionu. Okazuje się, że niektóre osobówki przebiły się do tego miejsca, ale przypuszczam, że nie miały tak niskiego zawieszenia jak Skoda.

Właścicielką kempingu jest Serbka, która chyba miała kiedyś męża (chłopaka?) Polaka. Pisze „chyba”, bo mało rozumiem z tego co świergocze. Serbka widząc pustkę moich oczu zaczyna nawijać raczej do Mojej Pięknej, pokazuje jej mapę (tak jakby dla Mojej Pięknej pokazywanie na mapie coś znaczyło) i dalej świergocze. A Moja Piękna tłumaczy mi, że do dobrego miejsca widokowego jest stąd 1,5 godziny spaceru. Serbka trochę próbuje nas do niego zniechęcić, a zachęcić do popłynięcia łódką, którą będzie sterował jej syn. Grzecznie odmawiamy, bo wiem, że ten kanion koniecznie należy zobaczyć z góry.

Obrazek

Obrazek

No to ruszamy dalej, aby wkrótce natknąć się na cuda natury i dzieła ręki ludzkiej:

Obrazek

Pomysł kobiety sikającej wodą ze źródełka, przypomniał mi Dubrovnik (https://www.cro.pl/dalmacja-2011-tysiac-ktoras-relacja-moze-niedoszacowalem-t34656-165.html).

Obrazek

Spacer jest łatwy, wydeptaną ścieżką wśród paproci:

Obrazek

Powoli pojawiają się pierwsze widoki na kanion:

Obrazek

Obrazek

Tu chyba kolejne miejsce do biwakowania:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kiedy pojawia się konik, robi się romantycznie:

Obrazek
Ostatnio edytowano 07.06.2013 18:53 przez DarCro, łącznie edytowano 3 razy
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 07.06.2013 18:24

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W jednej z dolinek jest ławeczka na odpoczynek i drugie śniadanie. W przepływającym obok strumyku znajdujemy małego raka – dowód na to jak czysta jest tu woda:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 07.06.2013 18:24

No i cóż… Robi się coraz ładniej. Pozostaje patrzeć i podziwiać:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 07.06.2013 18:25

Włóczące się luzem bydło i konie, oraz bramki do zamykania pastwisk, przypominają mi mój ukochany Dartmoor w Anglii:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I oto jakaś zagubiona osada:

Obrazek

Obrazek

Za nią znajduje się ów wspomniany prze Serbkę punkt widokowy:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I tu gdzieś powstało ostatnie zdjęcie z quizu na pierwszej stronie...

Obrazek

Obrazek

No i niech ktoś mi wytłumaczy dlaczego w przewodniku Pascala lub Michelina nie ma nawet wzmianki o kanionie Uvac?! Czy tylko dlatego, że niemieccy turyści emeryci nie wytrzymaliby 3-godzinnego marszu tam i z powrotem? Właściwie to mogliby tą łódką popłynąć! Tak czy siak, nawet w uznanych wydawnictwach, zdarza się bylejakość i odwalanie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracamy do auta zerkając na sępy, które są jednym z symboli kanionu Uvac:

Obrazek

Resztę dnia pędzimy bez przygód w stronę Polski, aby po północy dotrzeć na autostradę i przespać się w aucie gdzieś między Belgradem a Novi Sadem.

Obrazek
Ostatnio edytowano 07.06.2013 18:38 przez DarCro, łącznie edytowano 1 raz
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 07.06.2013 18:28

DZIEŃ 25 – Przez Słowację do domu

W Słowacji włącza się ostatnio typowa dla Słowacji i Polski pogoda: mży albo pada,
Ale widoki nie są gorsze od tych, które towarzyszyły nam przez te ponad 3 tygodnie:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I tak, dosyć nagle, dopada nas

KONIEC

-------------------------------------------------------------------------------

Więcej moich relacji znajdziesz tutaj


-------------------------------------------------------------------------------

-------------------------------------
Niniejszym dziękuję wszystkim, którzy towarzyszyli mi w tej relacji: oficjalnym kibicom, jak i tajnym agentom :),
których, hmm, pasjonuje zagadnienie toalet, konkretnie tureckich
.
:papa:
Ostatnio edytowano 02.05.2015 13:24 przez DarCro, łącznie edytowano 1 raz
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Serbia, Macedonia i Albania - tropem tureckich toalet - strona 36
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone