DZIEŃ 21 – Berat - miasto tysiąca okien.Parkujemy w środku
starego Beratu, skąd dostępny jest dla oczu taki widoczek na starą dzielnicę Mangalem. To ujęcie tkwi mi w głowie, bo kojarzy mi się z momentem, gdy jakieś 10 lat temu siedziałem przy komputerze i czytałem artykuł (okraszony właśnie takim zdjęciem) o atrakcjach Albanii. Wtedy miałem poczucie, że nigdy tu nie dotrę. A bo daleko, a bo niebezpiecznie, a bo drogi fatalne, itp.
Zapewne każdy ma kilka takich miejsc, które kiedyś chciał zobaczyć, a kiedy już do tego doszło, odczuł rodzaj zdziwienia, że, no cóż, udało się. A ten kto tego nie doświadczył, zapewne wiedzie smutne życie bez marzeń…
My ruszamy najpierw w kierunku
dzielnicy Gorica, przechodząc przez tę kładkę na lewy brzeg rzeki Osum:
Gorica to kilka wąskich uliczek, gdzie czekają na swój koniec starcy, przesypiają życie koty i dogorywają stare mercedesy.
Nie zdziwiłbym się, gdyby mieszkańcy Albanii dzielili się na zwolenników Beratu i Girokastry. Oba malownicze, oba wpisane na listę UNESCO, oba na wzgórzach. Ciekawe czy futbolowi chuligani FK Tomorri Berat i KS Luftëtari Gjirokastër są na wojennej ścieżce czy też raczej łączy ich braterstwo krwi?
Berat wygrywa zGirokastrą tym, że Kala, czyli twierdza na wzgórzu jest zamieszkała i zachowały się tam stare domy. Wydaje się też być bardziej zdefiniowany przez swoje trzy dzielnice: Gorica, Mangalem i wspomnianą właśnie Kalę. Stara Girokastra broni się swoimi wielkimi domami, których w Berat brak.
Berat był miastem rzemieślników i kupców, a Girokastra raczej miastem wielkich właścicieli ziemskich, co przełożyło się na wielkość domów.
Oba miasta mają swoje slogany.
Berat to „miasto tysiąca okien”, a Girokastra to „miasto tysiąca stopni”, ale chyba też spotkałem określenie (a może wymyśliłem?)
„miasto tysiąca (srebrnych) dachów”.
W samym Berat zapewne można by spotkać tych, którzy wolą dzielnicę Gorica od dzielnicy Mangalem, albo odwrotnie.
Gorica była dawniej prawosławna, a Mangalem muzułmańskie. UNESCO podkreśla, że Berat jest przykładem miasta, w którym obie te społeczności mieszkały w pokoju.
Spotykam w Goricy niepełnosprawnego umysłowo nastolatka.
Próbuje mi coś przekazać po albańsku i z użyciem rąk. Sprawa ma chyba związek z aparatem fotograficznym, ale nie potrafię zrozumieć czy chce, aby mu zrobić zdjęcie, czy też chce, aby mu go nie robić. W rezultacie głupio i grzecznie uśmiechamy się, powoli oddalając się.
Nazwa miasta oczywiście pochodzi od polskiego słowa „beret”, gdyż w XV wieku osiedlili się to polscy rzemieślnicy z Podhala wyrabiający właśnie nakrycia głowy.
Jeśli jednak nie kupujecie tej wersji, to jest też inna, że
Berat to inaczej Belgrad, czyli „Białe Miasto”. Nie jest to nic dziwnego, bo i Bułgarzy i Serbowie zarządzali tymi terenami w przeszłości.
Pewne rozbawienie budzi we mnie dawna bizantyjska nazwa miasta: Pulcheriopolis. W czasach gdy osada stawiała opór rzymskim legionom nosiła nazwę Antipatreia.
Naliczyłem, że w całej swej historii, Berat należał do 12 państw.
Na drugim końcu Goricy są pozostałości
starego mostu z 1780 roku, który to przekroczywszy, idziemy wzdłuż wzgórza, na szczycie którego jest twierdza. Na jego zboczu rozsiadła się zaś dzielnica Mangalem.
Ostatni rzut oka na Goricę z mostu:
Idąc wzdłuż Osumu warto zaglądnąć do
malutkiej wytwórni lodów. Wybór jest niewielki bo tylko 4 smaki, ale lody są pyszne i kosztują około 70 groszy za gałkę.