Helenus, syn trojańskiego Króla Priama, dał znak. Jeden z jego ludzi wziął nóż i zbliżył się do ofiarnego byka, aby poderżnąć mu gardło. Na widok nadchodzącego człowieka, zwierzę szarpnęło się gwałtownie, sznur puścił, byk przetoczył się przez niedoszłego oprawcę i wpadł do wody. Ku zaskoczeniu wszystkich, zwierzę nie wyszło z powrotem na brzeg, ale popłynęło przed siebie na drugą stronę zatoki.
Helenus, który podobno zdradził Grekom jak mogą zdobyć Troję, patrzył w natchnieniu dopóki zwierzę nie dopłynęło do drugiego brzegu i niespiesznie zniknęło wśród drzew.
- To znak. – rzekł Helenus. Założymy tam miasto i na cześć byka nazwiemy je
Buthrotum. Nikt nie zaprotestował. Helenus był bowiem wieszczem, który miał między innymi przewidzieć Eneaszowi, że założy wspaniałe miasto Rzym.
Spacerowaliśmy wzdłuż brzegu kanału Vivari z
Wergiliuszem, który niedawno wybrał się w podróż z zamiarem oglądnięcia miejsc o których pisał.
- Wergiliuszu, słyszałem, że już od 10 lat pracujesz nad dziełem sławiącym podróż Eneasza, taką Odyseją po łacinie. Ludzie mówią, że zaczyna się od słów „
Oręż śpiewam i męża, co losem z Troi wygnany płynie do Italii, zmierzając ku brzegom Lawinium.” Śmieją się też z ciebie, że codziennie piszesz tylko jeden wers, gdyż tak go chcesz udoskonalić.
- Owszem, pracuję nad poematem, który ma mieć tytuł
Eneida. Ale nie jestem z niego zadowolony. Myślę, aby zniszczyć dzieło z racji jego niedoskonałości, jeśli August pozwoli.
- Nie po to Oktawian ci patronował przez te dziesięć lat, aby się na to zgodzić. Ale skoro jesteśmy w Butrint… Podobno zamieściłeś w swoim dziele kilka linijek o „mieście byka”…
- I owszem. Eneasz przybywa do Butrint, a tam - ku swojemu zaskoczeniu - odkrywa, że miasto zamieszkują jego rodacy, Trojanie, i zarządza nim Helenus oraz wdowa po Hektorze, Andromacha.
„Widziałem przed sobą Troję w miniaturze,
Delikatną kopię naszej masywnej wieży,
Wyschnięty strumień o nazwie Xanthus…
I oparłem się o Skajską Bramę…” – zadeklamował autor.
Lwia Brama (powyżej) raczej nie jest tą, która przypominała Wergiliuszowi Skajską Bramę z Troi. Lwia Brama pochodzi z III w p.n.e. i przypomina mi słynną
Lwią Bramę w cytadeli mykeńskiej, choć Mykeny to przecież kultura, która kwitła tysiąc lat wcześniej. No i brama mykeńska jest wielka, a ta butrińska wręcz malutka, co zapewne dyktowały warunki obronne. (Moje skojarzenia z Mykenami nie okazują się takie głupie, bo później znajdę informację, że tutejsze fragmenty murów, zwane cyklopowymi - bo składają się z luźnych nieregularnych bloków, jakie mógł ułożyć tylko cyklop - przypominają te w Mykenach.)
Mykeny: źródło:
http://www.tumblr.com/tagged/lion%20gateCo ciekawe, w Mykenach nie ma pewności, że zwierzęta w obramowaniu to lwy (dla niektórych to sfinksy albo gryfy), a w Butrint też trzeba dużo wyobraźni, aby dopatrzyć się lwa pożerającego głowę byka. Są też teorie, że płaskorzeźba nigdy nie została dokończona i została przeniesiona z jakiejś świątyni. (Co do zwierzęcych niejasności, to niedawno czytałem o teorii, że słynny Sfinks nie był oryginalnie lwem, tylko szakalem.)
Za Lwią Bramą znajduje się studnia-źródło związana z kultem nimf i prosta inskrypcja fundatorki z II wieku: „
Junia Rufina, przyjaciółka nimf”.
Nimfy to boginie w ludzkiej postaci, często tancerki, występujące w takich miejscach jak źródła, drzewa, groty i morze. Zapewne ich wizerunek na sali sejmowej nie budziłby emocji. Junio, ja też byłbym przyjacielem nimf!
Raczej nie ma jednak szans, aby to nimfy były bogami przyszłości – dobry mit musi tłumaczyć sens umierających dzieci i obozów koncentracyjnych.
Coś zaświeciło między kamieniami. Schyliłem się i podniosłem monetę. Na awersie był portret Klaudiusza, a na rewersie widniał płynący byk z głową odrzuconą do tyłu i kopytami bijącymi fale. Chciałem pokazać to Wergiliuszowi, ale już go nie było - umarł przed Klaudiuszem w
19 roku p.n.e. Oktawian zabronił zniszczyć poemat i choć niekompletna, Eneida doczekała się wkrótce publikacji, zajmując poczesne miejsce koło Iliady i Odysei.
Na szczycie akropolu, gdzie dziś wznosi się odbudowana wenecka twierdza mieszcząca muzeum, spotykam jeszcze jedną ważną dla Epiru postać:
króla Epiru, a także Macedonii i Sycylii, zmarłego w 272 r. p.n.e. - Co to jest? – spytał się gdy zobaczył, że się zbliżam.
- Działo.
- Działo?
- Tak, taki rodzaj broni, którego nie znaliście w dawnych czasach.
- Nową broń to wprowadziłem
ja, gdy ściągnąłem z Egiptu słonie i użyłem ją po raz pierwszy przeciw Rzymianom. Wystraszyli się ich i praktycznie mogłem dyktować Rzymowi swoje warunki. Ja, król Epiru rzucający Rzym na kolana!
- Tak, to była wspaniała broń.
- Czy dzisiaj pamiętają o mnie? Czy uważają mnie za wielkiego dowódcę? Czy moje imię stało się nieśmiertelne?
- Hmmm… Tak…., właściwie to tak…,
Pyrrusie. – odparłem, czując coś w rodzaju współczucia dla tego wybitnego generała i autora książek o wojskowości.
Ale chichot historii dotyczy także Butrintu. Z siedziby biskupstwa i znakomicie prosperującej osady, która korzystała z położenia naprzeciwko wyspy Korfu, już pod koniec średniowiecza stał się mało istotną wiochą, którą ludzie zaczęli opuszczać z powodu tworzących się w pobliżu bagien. Dziś Butrint figuruje
na liście UNESCO jako miejsce, spełniające
trzecie kryterium zapisu na słynną listę, bo „
noszące unikatowe albo przynajmniej wyjątkowe świadectwo tradycji kulturowej lub cywilizacji która wciąż żyje lub zanikła”.
Butrint dzisiaj: