CZĘŚĆ SZÓSTA - Monastyr Sveti Jovan BigorskiKilkaset metrów zjazdu z głównej drogi i oto jest:
Monastyr Sveti Jovan Bigorski. Już samo położenie jest imponujące. Co by nie mówić o mnichach, to jednak byli esteci, piękna lokalizacja była ważna. Ale może mylę się z interpretacją, może ważne było, aby olśnić tych maluczkich, przychodzących tutaj sławić majestat Najwyższego?
Monastyr jest pięknie odnowiony, aż za pięknie, aż przez tę odnowę trochę traci na autentyczności.
Do środka cerkwi wpuszcza nas opat,
Archimandryta Partenij. Nie robię mu zdjęcia, ale można się na nie natknąć na stronie monastyru (
http://bigorski.mk):
Archimandryta Partenij, słabą angielszczyzną pokazuje nam w cerkwi to, co najważniejsze, ale co już i tak wiemy, że to
jeden z najładniejszych drewnianych ikonostasów w Macedonii wykonanych jakieś dwieście lat temu przez trzech artystów z pobliskich wiosek. 200 zwierzaków, 500 ludzkich postaci, 12 lat pracy... Nie wiem dokładnie jak to jest, ale czy dzisiaj ktoś się z kimś umawia na pracę artystyczną, której wykonanie zajmie 12 lat?
Pozostałe 2 ikonostasy tych twórców są w Skopje i Lesnovie - spaliśmy niedaleko tego ostatniego. Gdyby nie awaryjna sytuacja z autem może byśmy tam zawitali.
Nie robiłem zdjęć z powodu zakazu ich robienia w środku, ale oto screenshot ze strony monastyru w oparciu o znajdującą się tam panoramę 3D kunsztownego ikonostasu:
Jak w każdym szanującym się sanktuarium, musi być jakiś
cudowny obraz - tutaj akurat św. Jana Chrzciciela, którego kosteczki też na miejscu się znajdą. (A propos, ciekawe jaka jest świadomość Polaków, że obraz Matki Boskiej w Częstochowie jest ikoną. Eksperyment musiałby chyba polegać na zadawaniu pytania "Jaka jest najbardziej czczona ikona w Polsce?")
A oto Archimandryta Partenij w "akcji" na youtubie:
http://youtu.be/z_Pps-_n7U0. Mało co potrafi tak uspokoić jak chór prawosławny. Ten kawałek jakoś kojarzy mi się z modlitwami tybetańskich mnichów. Zresztą jak spojrzycie na dawne zdjęcia monastyru, które są na stronie internetowej monastyru, widać pewne
podobieństwo do tybetańskich klasztorów.
Archimandryta Partenij spędził sporo czasu na świętej Górze Atos w Grecji. I nie ma się czemu dziwić. Gdy w 1767 zlikwidowano olbrzymie arcybiskupstwo w Ochrydzie - o czym już wspominałem - zlikwidowano też arcybiskupstwo w Peciu, które obsługiwało Serbów i
podporządkowano te obszary bezpośrednio Patriarchatowi w Konstantynopolu. Ten z kolei był opanowany przez Greków i tak,
do liturgii - dotychczas odprawianej na tych ziemiach w języku starosłowiańskim - przeniknęła greka. Kościół prawosławny na Bałkanach, dotychczas raczej ponadnarodowy, zaczął reprezentować greckie interesy.
Patrząc wstecz na funkcjonowanie prawosławia w Imperium Osmańskim warto zauważyć, że
dość chętnie podporządkowywało się ono sułtanowi, który był na tyle sprytny, że rzadko próbował narzucać islam siłą. Nawet rad był przerzucać odpowiedzialność rządzenia na istniejące już lokalne struktury. Stąd przywódcy religijny często otrzymywali państwowe funkcje, a w zamian nadzorowali zbieranie podatków dla Imperium i utrzymywali porządek na swoim podwórku.
Na swój sposób zatem prawosławny kler ułatwił turecki podbój Bałkanów. Także później, gdy w XIX wieku ożyły ruchu narodowe na Bałkanach, bywało, że musiały one zmierzyć się z obojętnością lub nawet niechęcią, opanowanego często przez grecki kler, prawosławia.
Nie należy jednak zapomnieć, że z drugiej strony, kościół prawosławny wspierał też miejscową ludność obiecując upadek Imperium Osmańskiego i przekonując ją o moralnej większości nad muzułmanami.
Kościół Prawosławny i Porta (Imperium Osmańskie) miały wspólnych wrogów w katolikach. Dla prawosławia, to katolicy byli bardziej wojowniczy, ekspansyjni i nietolerancyjni niż muzułmanie. Porta zaś utożsamiała z katolikami Austro-Węgry i Wenecję, konkurencyjne imperia, które próbowały „połknąć” Bałkany od drugiej strony. Patrząc na wojny religijne w katolicko-protestanckiej Europie, na inkwizycję, na prześladowania religijne, trzeba stwierdzić, że
współistnienie społeczności islamskiej i prawosławnej na Bałkanach wypadło zdecydowanie lepiej! Zbrodnie i rozpusta Patriarchatu Konstantynopola nie były tak spektakularne jak papiestwa w Watykanie. Ale różowo też nie było:
aby zostać Patriarchą Konstantynopola należało zapłacić sułtanowi więcej niż konkurenci do tego stanowiska. Można mówić o odwróconym przetargu, albo zalegalizowanej korupcji, czyli transparentnej.
To samo dotyczyło innych wysokich stanowisk kościelnych.
Ten kto wygrywał, najczęściej robił to dzięki zaciągniętym pożyczkom. A co go czekało potem? Ano spłacanie długu, który to ciężar przerzucał na niższe duchowieństwo, które z kolei łupiło podatkami chłopów. Czy trzeba dodawać, że duchowni nie płacili podatków?
Oglądając piękne kościoły i cerkwie, miejmy świadomość, że zwykle powstały dzięki praktycznie niewolniczej pracy prostych ludzi…
Może szkoda, że nie zapytałem Archimandrytę Partenija o
podział w kościele macedońskim. O co tu biega? Arcybiskupstwo w Ochrydzie odrodziło się w 1958 roku jako autonomiczny Macedoński Kościół Prawosławny pod patronatem Serbskiego Kościoła Prawosławnego.
W 1967, Macedoński Kościół Prawosławny ogłosił autokefalię, czyli pełne oderwanie się. Serbski Kościół Prawosławny oczywiście nie wyraził zgody, tak jak i inne istniejące już autokefaliczne kościoły prawosławne - zapewne bojące się podobnych schizm - nie uznały tej autokefalii, czyli potraktowały ją jako
niekanoniczną.
Autokefalia zyskała aprobatę Tito, a także poparcie władz niepodległej Macedonii, które zabezpieczyły pozycję Macedońskiego Kościoła Prawosławnego stosownymi zapisami prawnymi (jedna organizacja kościelna na jedno wyznanie). Tymczasem w 2002 roku Serbski Kościół Prawosławny doprowadził do powstania konkurencyjnego, podległego mu
kanonicznego prawosławnego arcybiskupstwa Ochrydzkiego z metropolitą Janem.
Władze Macedonii uznały to za złamanie prawa.
Metropolita Jan wylądował w więzieniu pod zarzutem, miedzy innymi, … nietolerancji religijnej,
. Ponadto „nieznani sprawcy” burzyli, dewastowali i podpalali kanoniczne monastery i cerkwie, prześladowano też wiernych, którzy poparli metropolitę Jana. Potępienie dla łamania praw człowieka i nietolerancji religijnej w Macedonii napłynęło od rządu USA, Amnesty International i innych organizacji.
Ostatnie informacje do jakich dotarłem mówią o tym, że
w 2009 biskupi niekanonicznego Macedońskiego Kościoła Prawosławnego jednak wyrazili gotowość przyjęcia statusu "Kościoła o powiększonej autonomii z cechami Kościoła autokefalicznego"
w ramach Serbskiego Kościoła Prawosławnego. Chyba nie ma jeszcze odpowiedzi, bo Serbowie wciąż myślą jak to rozegrać…
Widać w tym konflikcie, jak bardzo
bałkańska polityka przenika sferę zinstytucjonalizowanej religii (Pocieszające, że problem ten nie jest tylko polski.
) Oczywiste wydaje się, że politycy macedońscy niechętnie zapatrują się na to, by Serbowie decydowali o sprawach macedońskich wiernych. Brak mi wiedzy, co właściwie w 2009 spowodowało zmianę stanowiska biskupów z niekanonicznego Macedońskiego Kościoła Prawosławnego, tak że jednak stali się gotowi podłączyć pod serbski kościół. Tak, o to już będziecie musieli zapytać Archimandrytę Partenija Wy sami…
A teraz przypomnijcie sobie naszą Polskę, z PIS i PO, i obecną sytuacją polityczną.
Brrrrrrrrrrrrrrrr?
Wydaje Wam się, że nie mogłoby być już gorzej?
No to wyobraźcie sobie, że większość wiernych w Polsce jest prawosławna, a Polski Kościół Prawosławny podlega Patriarchatowi Moskwy!