DZIEŃ 1 – Koktail stylów w Kecskemet i uroki spania na Puszcie.
No to ruszamy! Siedem godzin przez słowackie głusze i węgierskie wioski z domami ozdobione tabliczkami „Elado” („Na sprzedaż”). Jak zwykle staję się na madziarskich równinach nostalgiczny. Pojęcie spleenu zapewne zostało wynalezione gdzieś tutaj, wzdłuż dróg, które biegną prosto jak flaki z olejem przez kilometr, potem zakręcają, i znowu kilometr prosto na łeb na szyję; albo wymyślono go pośród pól kukurydzy wyznaczonych od linijki - i ku ostatecznej rozpaczy - ozdobionych strzyżonym poboczem. Gdzieś tu, na południu Węgier, jest gmina z jednym z najwyższych wskaźnikiem samobójstw na świecie. Kiedyś tam zaglądnę, jak zgromadzę odpowiednie ilości prozacu…
Póki co pogłębiam depresję w Kecskemet. Każde barokowe miasteczko na Węgrzech zdaje się krzyczeć „Gdzie są moje średniowieczne zabytki? Gdzie moje gotyckie zamki i katedry? Gdzie romańskie kościółki?” Odpowiada tym krzykom posępna, poturecka cisza, albo skrzeczące „A co, barok i secesja ci się nie podobają?”
Podobają, podobają…
Wszystko, co najciekawsze w Kecskemet znajduje się wokół rynku lub dwa kroki od niego: Pałac Ozdobny, synagoga, ratusz miejski, kościół katolicki, kościół ewangelicki, kościół kalwiński, teatr i kolumna morowa.
Żydzi, protestanci, katolicy – każdy chciał się pokazać w centrum miasta. Efekt: nagromadzenie ciekawej i różnorodnej architektury w jednym miejscu.
Nie będę szczegółowo pisał co jest co. Jak to będzie dla kogoś ważne, to i tak pewnie się sam wyzna, albo sprawdzi.
Możecie za to próbować znaleźć na zdjęciach ten oto krzyż, który odbił się tak fajnie w oknie. Czy to już cud czy nie?:
Secesyjna perła, nieprawdaż?:
Aby dać sobie chwilę wytchnienia, każcie dzieciom policzyć dzwony na ratuszu:
Albo znaleźć kozę z herbu miasta - Keckemet znaczy mniej więcej tyle co "kozi teren", choć zapewne po polsku by to brzmiało lepiej jako Kozie Wólki.
Nie ma co jechać do Wiednia, by się zachwycać tamtejszą architekturą. Ten teatr zaprojektowali wiedeńscy architekci Hellmer i Fellner, którzy mają na koncie kilkadziesiąt pałaców i teatrów rozrzuconych po habsburskiej Europie. Adolf podobno bardzo ich lubił, co powinno Wam wystarczyc jako rekomendację:
Jeżeli wciąż potrzebujecie odpoczynku, mogą policzyć strzały na świętym z kolumny morowej. Sądząc z upodobania do długich, cienkich przedmiotów, to św. Sebastian:
Aż trudno uwierzyć w to, że św. Sebastian zginął nie od strzał. Ale cóż, od czego jest się świętym, prawda? Ukamienowano go na rozkaz samego Dioklecjana, tego, który zbudował słynny pałac w Splicie. Wyzwaniem będzie zidentyfikować innych świętych na tej kolumnie...