Serbia, Macedonia i Albania - tropem tureckich toalet
Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
A w jakich miejscach biwakujecie na dziko: bardziej koło gospodarza czy pola/lasy? Inne bałkańskie kraje też?
Problem jaki widzę czasami z biwakowaniem na dziko, to fakt, że trzeba już 2-3 godziny przed zachodem słońca rozglądać się za spaniem, a im bliżej zmroku, tym bardziej nerwowo się robi. Oczywiście jakbym był sam, bez dzieci i Mojej Lepszej, to tylko bym tak spał.
Na biwaki staramy się wybierać raczej miejsca ustronne, żeby nie rzucać się za bardzo w oczy - nie tyle ze względów bezpieczeństwa, co dla komfortu psychicznego i ochrony przed ciekawskimi. Idealnie, jeśli jest to miejsce z dostępem do wody. Poza tym mamy tendencję do wyszukiwania miejscówek jak najwyżej położonych, żeby był ładny widok. Gdy nie ma innego wyjścia lokujemy się w pobliżu ludzkich siedzib czy zabytków, pytając o zgodę, gdy mamy jakieś wątpliwości. Poza tym my podróżujemy tylko w 3 osoby (z niespełna 6 latką) więc czasami wykorzystujemy do spania samochód - to daje większe możliwości. Mamy już trochę praktyki w takim nocowaniu i z biegiem czasu da się zauważyć, że coraz łatwiej idzie nam wyszukiwanie fajnych miejsc. Zmalały nasze wymagania i obawy. Nocowaliśmy tak na całych Bałkanach (za wyjątkiem Czarnogóry i Kosowa bo tam nie byliśmy) i w kilku innych jeszcze krajach.
Faktem jest, że za poszukiwania trzeba się zabrać odpowiednio wcześnie. My staramy się rozglądać przynajmniej na godzinę przed zmrokiem. Gdy dzień jest jeszcze długi to w sumie nie jest taki wielki problem. Kłopot robi się gdy dzień jest już znacząco krótszy. Problem ten dotknął nas bardzo w tym roku. Wyjechaliśmy na wakacje dopiero 9.09 i zmrok robił się już po 19.00 więc większość miejscówek szukaliśmy po ciemku. A to fajne nie jest.
Zagłębiam się w lekturę i czekam na ciąg dalszy. Przeczytałam powyższą część relacji jednym tchem, tak mi się spodobało, że chyba skorygujemy przyszłoroczne plany wakacyjne. Ps. zazdroszczę żonie męża!
DarCro napisał(a):Chyba Twoje komentarze będą należeć do moich ulubionych... Pozdrawiam.
No ba, każdy by chciał czytać takie komentarze Postawa Agusi niesie nadzieję, że nawet z zakazaną facjatą można stać się przedmiotem podziwu ze strony pań
Agu$ napisał(a):W sumie fajnie by było gdyby w przyszłości ktoś za mnie wakacje zorganizował a ja musiała tylko się spakować i pojechać, tylko tyle i nic więcej
"Tylko się spakować" - kobieto, toż to najgorsze zajęcie w czasie wakacji, rzekłbym nawet, że jedyne mało przyjemne. Moja małżonka zresztą powiedziałaby o tym więcej, bo ja się od pakowania migam na 100 sposobów... i jest dokładnie tak, jak byś chciała - ja organizuję, kupuję wyposażenie, kieruję, pilnuję drogi, oprowadzam, opowiadam o odwiedzanych miejscach itd itp - żona ma na głowie pakowanie, ale nie jest z tego powodu nadzwyczajnie zachwycona
Aby mężczyzna wyjeżdżał na wakacje wypoczęty, to na tydzień przed planowanym wyjazdem, powinien on wyjechać sobie sam na jakieś wojaże, aby nie brać udziału w pakowaniu nawet jako widz.
Jedziemy kiepską drogą przez Starą Planinę. „Planina” to po bułgarsku (nie wiem czy także nie po serbsku) „góry”. My mamy swoje słowo „połonina”, choć to podobno pochodzi od słowa „płone”, czyli puste. Kto był w Bieszczadach ten wie w jakim sensie połoniny są „puste”. W Starej Planinie też jest generalnie pusto, widoki piękne, świeci słońce, auto łomocze z przodu jak łomotało, życie kapie powoli jak krople wody z parapetu, choć w tym upale, to nie do końca trafna metafora.
Jedziemy co prawda przez Serbię, ale niedużo brakło, aby ten kawałek ziemi należał dziś do Bułgarii. Wszystko rozstrzygnęło się na dwóch kongresach, odległych w czasie zaledwie kilka miesięcy. Pierwszy, zaowocował traktatem z San Stefano, z 3 marca 1878, a drugi traktatem berlińskim - produktem kongresu berlińskiego który trwał od 13 czerwca do 13 lipca 1878. To jedne z kluczowych dat dla Bałkanów.
Traktat z San Stefano kończył wojnę rosyjsko-turecką 1877-1878 - bodaj dziesiątą(!) już wojnę między tymi imperiami.
Rosjanie i Turcy ustalili, że: - Czarnogóra będzie niepodległa i jej obszar powiększy się prawie dwukrotnie - Serbia będzie niepodległa i dostanie okolice Nisz i Leskovac - Rumunia będzie niepodległa i dostanie Dobrudżę (tereny nadmorskie na południe od Dunaju) - Bośnia i Hercegowina uzyska autonomię
Kraje te często wcześniej funkcjonowały jako niepodległe, więc zasadniczo rozchodziło się o formalne uznanie tej niepodległości na arenie międzynarodowej.
Bałkany wg traktatu z San Stefano:
Najważniejsze jednak dla traktatu z San Stefano było utworzenie Wielkiej Bułgarii. Jak wielkiej, to zobaczcie na powyższej mapie. Miała ona obejmować, między innymi, tereny dzisiejszej północnej Grecji, dzisiejszą Macedonię, trochę Albanii i okolice Pirot, po których sobie właśnie jedziemy.
Czemu Rosjanie chcieli tyle wytargować dla Bułgarów? Ano liczyli, że kraj ten, razem z Czarnogórą (gdzie rosyjskie wpływy były już mocne), stanie się strefą ich wpływów i teraz to Rosja będzie odgrywać na Bałkanach pierwszoplanową rolę od Morza Czarnego po Adriatyk.
Ów plan był zbyt czytelny dla innych mocarstw. Anglia i Francja były niezadowolone, że Rosja stawała się zbyt silna w tym regionie, a Austro-Węgry były rozczarowane, bo nie dostawały żadnych nowych terytoriów. Dodatkowo Grecy, Serbowie i Rumunii zgłaszali swoje „ale” do postanowień traktatu.
No to zwołano nowe spotkanie, wspomniany już kongres berliński i postanowiono stworzyć nowe rozwiązania, które zadowoliłyby wielkie mocarstwa środkowej i zachodniej Europy.
I ustalono, między innymi, że: - Bośnia i Hercegowina , oraz okolice Novi Pazar przejdą pod administrację austriacką - okolice Pirot – (przypomnę, że ciągle tu jedziemy ) - pozostały przy Serbii.
Europa po kongresie berlińskim:
Co najważniejsze, rozprawiono się z ideą Wielkiej Bułgarii. Północna Grecja, dzisiejsza Macedonia i wschodnia Albania, które miały się stać częścią Bułgarii, pozostały w rękach Imperium Otomańskiego. Nawet Wschodnia Rumelia nie została całkowicie połączona z Bułgarią.
Jakie były skutki takiego podziału? Jeden z najwybitniejszych brytyjskich historyków, A. J. P. Taylor, stwierdził, że
gdyby trzymano się postanowień traktatu z San Stefano, to zapewne do dziś dnia istniałoby Imperium Otomańskie i Cesarstwo Austro-Węgier.
Ciekawe, prawda? Niestety nie znalazłem rozwinięcia tej myśli, więc postanowiłem sam się tym zająć.
A po drodze napotkany bożek Pan. Wciąż żyje i ma się świetnie:
Ostatnio edytowano 07.10.2012 08:29 przez DarCro, łącznie edytowano 9 razy
Zacznijmy od tego, że uszczuplenie terytoriów bułgarskich wzbudziło oczywisty gniew Bułgarów. Sądzicie, że nie mieli podstaw oczekiwać tak wielkiego państwa dla siebie? Mylicie się. Spójrzcie jak wyglądała Bułgaria za cara Symeona I w X wieku:
Nieźle – od morza, do morza. Jednak abstrahując od dawnych zasięgów terytorialnych, to należy uczciwie powiedzieć, że gdyby im dano te tereny, które określał traktat z San Stefano, to zasadniczo byłyby to ziemie wtedy zamieszkane przez Bułgarów.
Macedończycy mówią językiem, który można nazwać bułgarskim dialektem. Ich odrębność narodowa zaczęła się rodzić dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Należy przypuszczać, że gdyby po San Stefano, Macedończycy znaleźli się w Bułgarii, nie czuliby potrzeby walki o niepodległość, „rozmywszy” się w Bułgarii, niczym Ślązacy w Polsce.
A gdyby Macedończycy i Bułgarzy byli zadowoleni, to nie doszłoby do Wojen Bałkańskich 1912-1913. One to doprowadziły do odebrania Imperium Otomańskiemu resztek ziem na terenie Europy (za wyjątkiem tego małego skrawka, który mają do dziś.)
I Grecja i Albania, byłyby zapewne za słabe - oraz nie dostałyby wsparcia od żadnego z mocarstw - gdyby rozpoczęły walkę przeciwko Imperium Otomańskiemu.
Ponadto, nie nękani przez wojny, otomańscy sułtani, mieliby też może więcej środków i sił, aby zająć się wewnętrznymi sprawami Imperium i opóźnić, lub nie dopuścić do przejęcia władzy przez młodotuków i w konsekwencji reform Ataturka. A wtedy dziś, zamiast stosunkowo demokratycznej Turcji, mielibyśmy tam kraj niewiele różniący się politycznie i kulturowo od Syrii czy Iranu.
UWAGA! UWAGA! Co Wam to przypomina?:
Dzięki traktatowi berlińskiemu, powstała agresywna, pokrzywdzona Bułgaria, zwana „bałkańskimi Prusami” (tak bardzo chcieli rewizji traktatu berlińskiego, jak Prusy traktatu wersalskiego), która już kilka lat po kongresie berlińskim wypowiedziała wojnę Serbii, potem aktywnie walczyła w Wojnach Bałkańskich, a później stawała po „złej” stronie w I i II wojnie światowej.
No to się rozgadałem i wjechaliśmy do jakiejś wiochy, której nazwy nawet nie pomnę. Wszystko wyglądało tu jak w horrorze : rozwalone, zniszczozne, zapomniane i opuszczone, a przy tym wydawało się, że jakieś życie się jednak tli.
Zawróciliśmy i po kilku źle wziętych bocznych drogach wrócilismy na właściwą drogę w dół, na południe Serbii:
Ostatnio edytowano 07.10.2012 08:21 przez DarCro, łącznie edytowano 4 razy