Podaje bardziej szczegolowy opis wyjazdu. Nie chce w ten sposob ani nikogo zachecic, ani nikogo zniechecic do wyjazdu w te kraje, tylko podzielic sie tym, jak jechalem, gdzie ewentualnie warto zajrzec, na co uwazac i jakich cen mozna spodziewac. Kilka fotek wrzuce, byc moze, pozniej.
1 dzien
Przejazd w nocy, jeszcze nieplatna A4 do Gliwic, Cieszyn, przejazd do Czech, Cesky Tesin, przejazd do Slowacji, Cadca, Martin, Zvolen, do ktorego dojechalismy o 4.30 na ranem, i tu spalismy na Campingu, ktory byl oznaczony przy drodze, cena 12 euro (namiot, auto + dwie osovy dorosle);
2 -3 dzien
Zvolen, Sahy i przejazd do Wegier.
(Czechy, Slowacja obeszly sie bez winietki, na Wegrzech tez nie kupowalismy)
Dalej juz na Wegrzech Vac i dojazd do obwodnicy Budapesztu, na ktorej wlasnie moza jezdzic bez Winiety. Pozniej cay czas droga numer 5 (nie M5 autostrada) do Szeged przy granicy z Serbia.
Dalej autostrada (platna ok 3 euro) dojechalismy do Nowego Sadu, i dalej juz landowkami przez miejscowosci Ruma i Sremska Mitrovica do miejscowosci Zasavica, gdzie spalismy 2 noce na Campingu Zasavica, chyba jednym z fajniejszych, na jakim kiedykolwiek spalismy. Bardzo mila zaloga, wszystko nowiutkie, lazienki jak w hotelach 4 gwiazdkowych i fajny rezerwat przyrody w poblizu. Szef mowi po angielsku a pyszna rakija leje sie z kranu. Zdecydowanie polecam to miejsce jako przystanek w drodze na poludnie. Cena za nasz zestaw (namiot auto + dwie osoby dorosle) 15 euro; Podaje link:
http://www.camping-zasavica.com/polozaj
4 dzien
Przez Belgrad platna autostrada do miejscowosci Nis. Tu wlasnie kierwonik Campingu nam polecil, aby nie jechac obwodnica Belgradu tylko aby jechac przez miasto. Mowil, ze korki sa w miescie tylko od 8 do 10 i w godzina popoludniowych. My jechalismy okolo 12 i rzeczywiscie bylo luzno. Natomiast obwodnica Belgradu jeszcze nie jest w pelni gotowa i wszysztkie tiry musza przez nia jechac i czesto tworza sie tam korki. Pozniej juz w kierunku wschodnim przez Pirot, Dimitrovgrad, Gradinje i wjazd do Bulgarii.
W Bulgarii dosc powszechnym problemem jest temat zakupu winietek, czytalem juz wczesniej o tym na necie, wiec nastawialem sie na problemy. Czesto ludzie w butkach z winietkami, sprzedaja je po duzo wyzszych cenach, albo mowia, ze nie ma juz tych siedmiodniowych i wciskaja jakas na duzo dluzszy okres czasu. Na granicy pogadalem po rosyjsku z chlopakami z tirow (Bulgarami) i stwierdzili, ze jak pojde do tych budek po winietke i tu cytuje: to mnie wyjebia i radzili mi aby jechac na pierwsza za granica stacje Shella. Tak tez uczynilem i bez problemu dostalem 7dniowa winietke za 10 Leva(5 euro)
Dalej od granicy droga prowadzi prosto do Sofii. Tutaj tez nie jechalismy obwodnica tylko przez miasto. Sofia robi bardzo przytlaczajace wrazenie, blizej jej do Ulan Bator niz do europejskich stolic, nie byla tez jakos specjalnie zatloczona, wiec mozna swobodnie, nawet w godzinach popoludniowych pokusic sie, aby zobaczyc Sofie, chocby przejazdem, na wlasne oczy. Dalej juz tez prosta droga (autostrada) do miejscowosci Plovdiv.
W Plovidvie spalismy w hotelu w centrum miasta (Hotel Alur), za przyzwoity pokoik zaplacilismy 20 euro (bez sniadania) rezerwowoany na booking .com. Plovidv to przyjemne miasteczko z malownicza starowka, ruinami z czasow Imperium Romanum. Ceny w knajpach sa bardzo przyzwoite, za sniadanie (tosty, kawa, sok ze swiezych pomaranczy, salatka grecka) dla 2 os. zaplacilismy w przeliczeniu 12 PLN. Co ciekawe sporo jest w okolicy sklepow z dosyc ladnym i ciekawymi butami.
Jedyny minus: Pani w kantorze mnie oszukala. Wczesniej na grancicy za 100 euro dostalem 195 Leva, w Plovdivie dostalem 159 Leva. Sprytnie zamienila 5 z 9 i zorientowalem sie po fakcie. Powiedzialem jej o tym, ale nie chciala cofnac operacji:/
5-8 dzien
Z Plovdivu jedziemy nad Morze Czarne do Burgas. Do Starje Zagory jest jeszcze autostrada, pozniej landowki, i dopiero okolo 40 do 50 km przed Burgas jesze raz autostrada. W Burgas nie zamierzalismy zostac, ale tak sie przejechalismy przez miasto - bylo nieciekawe. Pozniej wzdluz wybrzeza, kierujemy sie do miejscowosci Sinemorets. (10 km od Tureckiej granicy). Ta miejscowosc polecali w necie. Jednak bedac na miejscu, niespecjalnie nas urzekla, wiec pojechalismy jeszcze dalej do miejscowosci Rezovo, na samej granicy z Turcja. To mala miescina, niewiele sie tam dzialo i o to nam wlasnie chodzilo. Knajpy byly otwarte, ceny ok 15 euro za porzadna kolecje z ryba lub miesem, piwem, do tego szopski salat (z posypka serowa). Spalismy tez na kwaterze za 15 euro/ pokoj. Gospodarze bardzo mili, czestowali zupka i specjalami ze swojego ogrodka. Warunki mieszkalne znosne, ale niezachwycajace, widok z balkonu bardzo ladny. (Niestety zgubilem wizytowke tych ludzi, ale wiem ze to jest pierwszy dom po prawo przy Al. Europa). Stamtad jezdzilismy na plaze Silistar (ok 4 km od Rezova). Gospodarz twierdzil,ze to najpiekniejsza plaza w Bulgarii. Rzeczywiscie jak na warunki bulgarskie bardzo fajna. Przez trzy dni bylismy na tej plazy praktycznie sami, mozna bylo wypoczac. Mozna sobie ja zgooglowac, albo pozniej wrzuce jakies zdejcia.
Generalnie Bulgaria w porownaniu z Albania wypada slabo. Jadac od Burgas na poludnie zagladalismy do takich miasteczek jak Sozopol, Primorsko. Morze betonu i nic wiecej, a plaze, morze duzo slabsze niz w Albanii
9 - 11 dzien
Z Rezova udalismy sie przez gorki przypominajace nasze Bieszczady do miasteczka Malko Tarkovo i dalej na granice turecka. Tam dosyc skaplikowana odprawa (koszt wizy 15 euro za osobe) i balagan, ale nie bylo zbyt wielu ludzi.Dalej prosto do autostrady Q-3 i do Istanbulu.
Duzym zaskoczeniem bylo dla mnie, ze za autostrady placi sie karta, ktora sie doladowuje. Widzialem jak na jednej z bramek w Istanbule, komus sie skonczyla kasa na karcie i poszdl blagac ludzi w innych autach, aby mogl skorzystac z ich karty, bo nie mogl dalej jechac. Wiec lepiej pilnowac tego ile jest na koncie
Istanbule to wielkie miasto, chyba jednak leipej poleciec tam samolotem. Mysmy w piatek wieczorem od rogatek do centrum (Sultanahmet) wjezdzali 2, 5 h. Pogubilismy sie tez, bo wesolo wyszylismy z zalozenia, ze pewnie bedzie jakis znak z autostrady na historyczne centrum. Nic z tych rzeczy. Przejechalismy przez Bosfor i bedac juz w Azji kupilismy dokladna mape i spytalismy o droge. Wogole jezdzenie samochodem po Stanbule to zly pomysl. Miasto jest zapchane totalnie. Auto zostawilismy na platnym parkingu (Cena za dobe ok 7 euro) i chodzilismy pieszo lub jezdzilismy tramwajami.
Samo miasto jest genialne i mozna tam z powodzeniem pojechac na dwa tygodnie i sie nie nudzic. Spalismy w Hotel Blue Tuana, za 55 euro za noc. Lokalizacja bardzo dobra, standard wysoki, sniadanie w cenie i dosc obfite i zroznicowane. Widok na Bosfor tez jest w cenie.
Ze Stambulu pojechalismy przez Tekirdag i dalej E84 na grecka granice. Juz w Grecji spalismy w miejscowosci Alexandroupoli na miejskim Campingu za przyzwoita jak na Grecje cene: 16,80 euro za nas wszystkich z autemi namiotem.
12 dzien
E 90 do Kavali, dalej Thessaloniki. Pozniej E 84 przez miejsc. Edessa. Kawalek dalej jest wieksze jezioro Vegoritis. Tam spalismy zupelnie na dziko. Nie mielismy juz sily. Pani ze sklepu powiedziala, ze nie ma tam co prawda campingu, ale ze ludzie spia nad brzegiem jeziora na dziko. Powiedziala tez, ze w Grecji jest to teoretycznie nielegalne, ale jako ze u nich nie bylo zadnego postarunku policji nie mamy sie czego obawiac. I rozbilismy sie nad brzegiem jeziora. Chyba jednak zbyt blisko miejscowosci, bo wiejskie psy przyszly obszczekac namiot. Skonczylo sie na 10 minutach strachu i pieski sobie poszly. Pozniej juz nie bylo problemo. Z samego rana kapiel w jeziorze i dalej w kierunku Macedonii
13 dzien
W Macedonii przez Bitole do Ochrydu. Tam obiad za dobre pieniadze (dwie Pizze, salatka, dwie kawy i ciasto do tego ok 12 euro). W samym Ochrydzie nie spalismy, ale sporo ludzi nas namawialo na kwatery za 15 do 20 euro. Z Ochrydu wzdluz jeziora do slawnego Sv.Nauma, a pozniej juz wjazd do Albanii, gdzie na nocleg zatrzymalismy sie na campingu w miejscowosci Hodonista (okolo 7 km na polnoc od Pogradca), cena 8 euro.
14 dzien
Pogradec, Korca, Voskopoje (
http://pl.wikipedia.org/wiki/Moskopole) Korca, Erseke. Za Erseke spalisym w namiociku kolo restauracji w ktorej jedlismy. Dosc powszechny to zwyczaj w Albanii, ze jak zjesz u kogos kolacje, gospodarz pozwala Ci sie za friko przespac na jego ziemi a i czasami prysznic udostepni.
15 dzien
Przejazd przez Leskovik ( w tej okolicy spotkalismy najgorsze drogi, srednia predkosc 20-30 km na h) dalej pod Tepelene do Gjirokastra (
http://pl.wikipedia.org/wiki/Gjirokastra). Dalej w kierunku na Sarande. Po drodze jest ciekawe miejsce (Blue Eye:
http://en.wikipedia.org/wiki/Blue_Eye,_Albania). Dalej do Sarandy i do Ksamil.
16-20 dzien
Ksamil.Pierwsze dwa dni spalismy na campingu za 14 euro a kolejne dwa na kwaterze prywatnej, o czym juz wspomnialem
21 dzien
Z Ksamil na polnoc, az do ostatniej plazy przed Himare, na ktorej jest fajny beach bar. Tam gospodarz (mlody chlopaczek) pozwolil przespac nam sie na samej plazy w namiocie za 5 euro.
22 dzien
Wzdluz wybrzeza, po drodze dwa hity, miejscowosc Dhermi, przypomina troche te wioseczki z Ligurii we Wloszech, wprasowane pieknie w zbocza nad morzem, no i przelecz Llogara. Spanie kawalek za llogara w Orikum w knajpie nad morzem (znowu za free po jedzeniu, cena za jedzenie, rozne ryby na 2 osoby, piwo, salatki ok 14 euro)
23 dzien
Dalej przez Vlore, Durres do Lezhe i do Czarnogory. W Czarnogorze spanie na bardzo fajnym campingu (cena 9 euro za wszystkich) (
http://www.camping.info/montenegro/mont ... 24215/lage)
Przejazd przez Czarnogore: Bardzo fajne wrazenie robi Kotor, nie jest tak zapchany jak Dubrovnik, starowka trzyma poziom, ceny nizsze a polozony bajecznie
26 dzien
Kolejne dni to powrot przez Dubrovnik, Medjugorie (jest kilka campingow za ok 8 euro), Mostar, (ktory robi bardzo przyjemne wrazenie) dalej przez Bosnie, wschodnia Chorwacje, Wegry, Austrie (dookola Wiednia tez bez winietki) Czechy i do PL
ALBANIA UWAGI OGOLNE:
Droga wzdluz wybzerza (polnoc poludnie) jest juz w wiekszosci przynajmniej w zadawalajacym stanie, mysle ze od granicy z Czarnogora do Ksamil moznaby w 5-7 h dojechac
Ceny spozywki: wszystko co z importu dosc drogie, produkty lokalne tanie
Jedzenie w knajpach jest na dosc dobrym poziomie i swieze. Najlepiej jedlismy chyba kolo Voskopoje w przydroznej rodzinnej knajpie. Pyszne zeberka z owieczki, kotlet ze swinki, frytyki piwo, salatka grecka za okolo 18 euro. Porcje takie ze na drugie dzien jedlismy to samo dokupujac sobie salatke
Potwierdzam takze ogolna opinie ze Albanczycy sa przemili i bardzo pomocni, ale przy tym nie narzucaja sie, szczegolnie milo jest w gorach i w mniej znanych turystycznych miejscowosciach
Sporo jeszcze widac syfu przy drogach, powszechna jest praktyka wyrzucania smieci gdzie popadnie, chociaz w gorach i w miejscowosciach turystycznych nie wyglada to juz tragicznie
Wydaje mi sie, ze sporo w ostatnim czasie powstalo prywatnych kwater, a te ktore widzialem robily dobre wrazenie. Wielu adresow nie ma w necie, dlatego tez podalem wczesniej te namiary na to miejsce, gdzie my spalisymy. W Ksamil poznalem tez pana o imieniu XHIMI (okolo lat 45, mozna z nim sie swobodnie dogadac po angielsku) ktory twierdzil, ze skonyczyl remont swojej kwatery i zaprasza za 20 euro za pokoj nawet w sezonie. Chociaz tam nie bylem i nie wiem jak to wyglada, jego tel: (00355)696168796