napisał(a) Dudek2222 » 22.09.2011 09:40
Jako się rzekło, ruszyliśmy do Opatiji.
Po raz kolejny zaważyły sentymenty ; Rodzice tam również spędzali kiedyś urlop.
Poprzednio byłem tam 7 lat wcześniej i nie zauważyłem większych zmian - przybył bodaj jeden hotel, natomiast samo miasto w niczym nie przypomina "swojskiej" Chorwacji, do której przywykłem.
Owszem, można zobaczyć park z przepiękną roślinnością...
pozachwycać się architekturą hoteli..
czy wreszcie przystanąć na moment przy pracach lokalnego artysty.
Z pewnością Opatija ma swoich wiernych fanów, nie myślę się im dziwić.
Ja jednak preferuję inne klimaty i z pewnością bym się tam zanudził.
Owszem, jako miejsce do kilkugodzinnego spaceru, jak najbardziej, żeby móc powiedzieć " Tak, byłem w Opatiji".
Reasumując, miasto klimatem i wyglądem przypomina bardziej Monte Carlo, niż chociażby Dubrownik, czy Rab(
),więc - nie dla mnie.
Jedziemy
abarot do Crikvenicy.
Jeszcze rzut oka na nowobudowane estakady w okolicy Rijeki - chylę czoło przed projektantami i wykonawcami.
Ciarki przeszły mi po plecach, kiedy uświadomiłem sobie, że kilka chwil wcześniej tamtędy jechaliśmy..
W Crikvenicy jagnięcina i prosiak.
Czego nie udało sią dokonać ( czytaj : zjeść ) w drodze powrotnej z wysp, spełniło się w małej konobie
Ostatnio edytowano 23.09.2011 06:23 przez
Dudek2222, łącznie edytowano 1 raz