Mój pierwszy raz :)
napisał(a) rafalisko30 » 17.08.2011 18:33
Witam.
Chciałbym napisać coś o swoim pierwszym (i na pewno nie ostatnim) wyjeździe do/na Chorwację. Planowałem ten wyjazd jeszcze w zeszłym roku po kolejnym nieudanym pobycie nad Bałtykiem (pogoda!!!). Wiedziałem, że w tym roku nie będę miał 2 tygodni wolnego, tylko tydzień w lipcu i tydzień w sierpniu. Chcieliśmy wspólnie z żoną pojechać w sierpniu w nieco cieplejsze miejsce niż Bałtyk (wybraliśmy Kastelę), ale w lipcu skusiliśmy się na tygodniowy wyjazd do Mrzeżyna i pierwszy raz od niepamiętnych czasów idealnie wstrzeliliśmy się w pogodę. Popadało tylko w jeden dzień (rankiem), a tak to cały czas plaża. Zacząłem się wręcz przejmować, że skoro nad Bałtykiem w końcu się udało, to na Chorwacji będę miał pecha...
Pierwotnie zamierzaliśmy wyjechać w piątkowy wieczór 5 sierpnia, by w sobotę zjawić się w Kasteli, tak mieliśmy zabukowany apartament, ale poczytawszy nieco forum doszedłem do wniosku, że nie warto jechać na weekend. Wyżebrałem u szefa dodatkowy dzień wolnego i już 4 sierpnia w czwartkowy wieczór (21.00) wyruszyliśmy wspólnie z naszą 3-letnią córeczką Niną w stronę Plitwickich Jezior. Podróż swoją zaplanowałem przez Brno, Wiedeń, Graz, Mureck (ominięcie płatnej autostrady w Słowenii) i dalej na Karlovac i Plitwice. Podróż mijała całkiem przyjemnie i całkowicie bez korków, ale za Wiedniem musiałem się zdrzemnąć na jednym z parkingów przy autostradzie. Po trzech godzinach ruszyliśmy dalej. Ominąwszy słoweńską autostradę doszedłem do wniosku, że wątek na forum dotyczący właśnie ominięcia tej autostrady jest totalnie niepotrzebny. Mając nawigację GPS nie sposób zabłądzić, droga prosta jak drut, ale to tak na marginesie. Aha, i jeszcze tylko jedna uwaga dotycząca drogi przez Czechy - to prawdziwa "droga przez mękę". Pomyślałem wtedy, że z polskimi drogami nie jest tak źle. O ja naiwny, dopiero po wjechaniu na Chorwackie autostrady spostrzegłem, jak bardzo się myliłem.
Do Plitwic dojechaliśmy w piątek na godzinę 13.00. Było już nieco późno na szukanie noclegu i wtedy popełniłem pierwszy błąd. Dałem się naciągnąć na beznadziejny pokój (brud, smród i ubóstwo) za 60E. Przyznaję, byłem trochę zmęczony podróżą, a tu jeszcze czekały na nas atrakcje w postaci pięknych jezior, więc doszedłem do wniosku, że nie warto tracić czasu na poszukiwania tańszego noclegu, w końcu to tylko jedna noc...
Nieco później dowiedziałem się, że w pobliskim hotelu można wynająć pokój za 70E. Różnica praktycznie żadna, jeśli chodzi o cenę, a zasadnicza, jeśli chodzi o warunki sanitarne, czystość i wygodę.
W każdym razie ok. godziny 14.00 wyruszyliśmy w kierunku Plitwickich Jezior. O samych jeziorach nie będę się rozpisywał, są przepiękne, niesamowite, po prostu rewelacja!!! Wspomnę tylko o drugim błędzie, jaki popełniłem. Wziąłem ze sobą wózek dziecięcy, tak na wszelki wypadek, gdyby nasz dzieciak zaczął marudzić. Okazało się, że marudziłem tylko ja, bo przez 6 godzin musiałem ten wózek taskać na sobie. Trzeci błąd, to jednak za późne rozpoczęcie zwiedzania tej fantastycznej krainy...
Wieczorem po powrocie do obskurnego lokum zimne piwko i po chwili trafiłem do krainy Morfeusza...
Rankiem, następnego dnia postanowiliśmy, że ominiemy autostradę na Split i pojedziemy drogą nr 8, by podziwiać przepiękne chorwackie zatoki, plaże i wysepki...
CDN...