Dzień 4, 27 czerwca 2016Pobudka jest wcześnie rano, już ok. 5:00 załoga promu ogłasza, że mieszkańcy kajut muszą opuścić za chwilę pomieszczenia (bo załoga przecież będzie przebierała pościel i czyściła pomieszczenia)

Wszystko ok. ale czemu tak wcześnie

Więc toaleta poranna i czekamy do końca, aż nas "wyrzucą"
Idziemy na pokład kawiarniano- restauracyjny po kawę na wzmocnienie, a tu długa kolejka, sami "bondżono" czyt. Włosi też chcą kawy jak i my
Po chwili wychodzimy na pokład zewnętrzny, a tam rześka bryza, by nie powiedzieć, że zimno

A my w krótkich spodniach i rękawkach

bondżorno są przygotowani, ubrani w długie ciuchy, a nawet w kurtki

Jest 6:00 rano.
Dobijamy punktualnie do brzegu i witaj Sardynio

Zjeżdżamy z naszego promu o nazwie Zeus Palace i jedziemy gęsiego za tłumem. W Olbii planujemy zakupy w znanym sklepie Auchan, lecz kiedy dojeżdżamy to okazuje się, że jeszcze jest zamknięty
Decyzja szybka, że przeciez szkoda czasu na czekanie i jedziemy na pierwszą sardyńską plażę Porto Istana
Tak wygląda w necie:
U nas trochę inaczej przy poranku, potem kiedy zaświeciło słoneczko faktycznie była jak z netu
Woda czyściutka, kryształ
Plaża pusta, wschodzące słoneczko zaczyna dopiero ogrzewać, dziewczyny zawinięte w koc jeszcze dosypiają

Jemy śniadanie na plaży

jakie to przyjemne
i schodzą się turyści... trochę do południa ich przyszło
Korzystamy z promieni słońca i pierwszych kąpieli, choć woda tutaj była chłodna

chyba najchłodniejsza podczas naszego pobytu na wyspie.
Zakupowa wizyta a sklepie, McDonald i wyruszamy do Cardedeu