Dzień czternasty, 7 lipca 2016Rankiem szybkie śniadanie, kawa i jedziemy do Olbii na nasz transport na kontynent, czyli prom. Trochę się stresuję, bo droga dość długa i kręta... co nie pozwala na szybkie jej pokonanie
Dojeżdżamy do portu i tu ustawiamy się do kolejki w oczekiwaniu na prom, ten sam, którym tu przypłynęliśmy
Wjeżdżaliśmy niestety pod koniec, co znaczyło, że fajne miejsca w klimatyzowanych pomieszczeniach będą zajęte i tak też było
Ale znajdujemy miejsca na krzesełkach w cieniu na pokładzie, niedaleko basenu i baru
więc jest dobrze- bo czeka nas 6-cio godzinny rejs
siedzimy tam, pod dachem...
Dodam, że po wypłynięciu na otwarte morze, baseny zostały napełnione morską wodą, więc była kolejna atrakcja i z niej skorzystałam
Można było się ochłodzić
Wchodzimy na górny pokład by z czułością pożegnać się z wyspą
...widzimy Olbię i startujące samoloty
i z drugiej strony promu
Ostatnie spojrzenia na moją ulubioną wyspę Tavolarę
żegnam się z nią mówiąc: do zobaczenia
bo bardzo bym chciała na nią zapłynąć
i ruszamy przed siebie
Czas się trochę dłuży, młodsza córka "wsiąkła" w książkę, ze starszą i mężem zwiedziliśmy wszystkie pokłady w tym kawa... i opalanie oraz basen... słuchanie muzyki...
Obserwujemy morze... coś w oddali płynie... takie niewielkie...
na zbliżeniu widać, że to prom Moby:?: i wcale nie jest małą łupinką
Na górnym pokładzie ludzie się opalają
tu jest przyjemny wiatr, który zmniejsza odczucie gorąca
Czas powoli mija i delektujemy się jeszcze tą leniwą chwilą
Popołudniu dopływamy do Livorno i jedziemy... c.d.n.