Rano, skoro świt budzi nas ogólny hałas. Pomimo wczesnej pory widać wzmożony ruch w okolicy portu. No dobra, trzeba się zmierzyć z rzeczywistością. Wyjeżdżamy z parkingu ... Port wygląda już zupełnie inaczej, bramy wjazdowe pootwierane i widać zarys promów. To nie jakieś tam małe skorupy, tylko jakieś kolosy pomalowane w animacje Disneya.
Dostajemy się do portu główna bramą, pytamy gdzie można kupić bilety. Każdy mówi co innego i macha rękami, pokazując inne miejsce... Jak to mówił Franek Dolas - "bordello, bum bum"
Oczywiście po angielsku nikt nie kuma, może nie znają, a może udają, że nie znają, kto Włochów zrozumie ...
Idę w stronę głównego budynku w porcie i widzę, że jakiś klient wychodzi i trzyma w ręku bilety. Pytam czy tu ticket office, a on, że tak. jest dobrze, wchodzę do wnętrza i w końcu kupuje bilety.
Potem już wiedziałem, że najłatwiej kupić on -line, ale nie było na to czasu bo decyzję o Korsyce podjęliśmy w ostatnim momencie. Bilet powrotny kupiłem już przez internet, apka w telefonie i wszystko jest ok.
No dobra, teraz znaleźć nasz prom Mobby... widzimy drogowskaz, prom do Bastii, ustawiamy się w długiej kolejce. Przed promem okazuje się, że ten płynie na Sardynie ... ale zamieszanie. Odsyłają nas na drugi koniec portu, znowu błądzenie, masakra. w końcu trafiamy na naszą kolejkę, Przy wjeździe na prom pomiar temperatury ciała, kontrola bagażnika z pytaniem o narkotyki i informacja, że na promie maseczki obowiązkowo trzeba nosić.
Prom Mobby jest duży, nie jakaś mała skorupka. Trzy piętra na samochody i najwyższe dla ludzi. Lokujemy się autem na trzecim, najwyższym piętrze i przechodzimy na pokład. Słońce zaczyna mocno już grzać, to dobra prognoza.
Jeszcze jedno, na promie są leżaki, to coś nowego w porównaniu z promami w Grecji. Oczywiście wszyscy na nie się rzucili i nie pozostał dla nas ani jeden. Kto późno przychodzi sam sobie szkodzi
We wnętrzu promu wszyscy w maseczkach, obsługa chodzi i każe zakładać. Na zewnątrz różnie, pół na pół. Miejsca udostępnione co drugie, w restauracji przy stoliku połowa miejsc wyłączona z siedzenia, odstępy zachowane.
W końcu ruszamy, tak zaczyna się nowa przygoda.
Flaga inna niż grecka do której się już przyzwyczailiśmy, ale płyniemy w nowe ...
Podróż trwa 4,5 godziny. Dopływamy do Bastii. Wyjeżdżamy z promu i kierujemy się na pierwszy kemping. Jest naprawdę gorąco, 36 stopni ...
Kemping San Damiano, znajduje się niedaleko portu. Tam obozujemy w pierwszą noc.
https://www.campingsandamiano.com/en/home/Dużo parceli, jest basen i blisko plaża. Jest tak gorąco i sucho, że kurz unosi się na każdym kroku. Jakoś średnio nam przypadł do gustu, na jedną noc może być. Rozkładamy się i idziemy na plażę, schłodzić się po ciężkim dniu i nocy. Plaża duża z grubym piaskiem. Oj przyzwyczailiśmy się już do Chorwacji i żwirowatej plaży, którą chyba wolimy. Piasek wchodzi wszędzie
Morze ciepłe, powiedziałbym, że nawet bardzo ciepłe... jest przyjemnie i wakacyjnie
Co łączy Chorwację i Korsykę ... zapasy naszego piwa