Sarajewo + Bałkańska pigułka + Grecja + Korsyka+Cypr + Elba

Nad całą wyspą góruje wzgórze Exombourgo. We wczesnym średniowieczu nasilały się ataki piratów na Morzu Egejskim, więc mieszkańcy szukali bezpiecznego miejsca. W tym celu przenieśli się na wzgórze, gdzie odbudowali swoją stolicę, ufortyfikowali ją w niedostępne mury i nazwali ją "Zamek Aghia Eleni" (Zamek Świętej Heleny). Dziś znajduje się tam klasztor, a na samym wzgórzu pomieszczenia dla pielgrzymów.

Ze szczytu rozpościera się piękny widok na nadbrzeże wyspy.





















































Odwiedziliśmy też plażę Livada. Umiejscowiona w cichej zatoce na wschodnim wybrzeżu wyspy. Problem stanowi końcowy dojazd do niej, stromą i szutrową drogą. Otoczona jest zielonymi i białymi skałami, obok plaży płynie źródło. Nie ma udogodnień na plaży, a okolica zachowuje swój dziewiczy charakter. W pobliżu znajduje się tylko niewielka tawerna. Dobre miejsce dla spokojnego odpoczynku.

Mykonos

jeden dzień naszego pobytu przeznaczyliśmy na zwiedzanie Mykonos. Po różnych relacjach i opiniach na forum dotyczących Mykonos nie planowaliśmy nigdy docelowo spędzić tam więcej dni. Niewielka odległość od Tinos i relacja Myszy skusiła nas na odwiedzenie tego miejsca.

Prom do Mykonos płynie około godziny. Wysiadamy w nowym porcie. Teraz trzeba pokonać pewną odległość do starego portu w mieście. Jest kilka możliwości, piechotą, busami albo łodziami taxi. My wsiadamy w autobusu i po kilku minutach jesteśmy na miejscu.





Pierwsze wrażenie ... dużo turystów, ale to przecież licznie odwiedzana wyspa. Z oddali widać już wiatraki ulokowane na wzgórzu. Wygląda to ładnie, pomimo dużej ilości ludzi. Tinos w porównaniu z Mykonos okazuje się uśpioną wyspą

A teraz czarna strona wyspy ... CENY !!! Wariacja cen w Mykonos osiągnęła szczyty głupoty. Zdarzyło mi się być na Santorini, ale mam wrażenie, że i tak było taniej w porównaniu z Mykonos.















Podążamy w kierunku "małej wenecji" jak jest określana nadmorska aleja z domami nad samym morzem. Ulokowane są przy niej drogie sklepy i knajpki.

















































Czas wracać do Tinos ... Mykonos nas zmęczyła. Na pewno warto zobaczyć tą wyspę, ale czy dłużej na niej być ?

Na promie dużo wolnego miejsca




Wysiadamy z promu i udajemy się na zasłużony posiłek w naszym spokojnym Tinos

Osiołek
Jakiego rzędu są to ceny? Na przykład za piwo w porcie? Pytam z czystej ciekawości, bo na Mykonos się nie wybieram

Magda O. napisał(a):Osiołek
Jakiego rzędu są to ceny? Na przykład za piwo w porcie? Pytam z czystej ciekawości, bo na Mykonos się nie wybieram

Nie powiem Ci teraz dokładnie bo już nie pamiętam i nie chciałbym skłamać. Na pewno były kilka razy droższe czytając menu przed restauracjami. My ograniczyliśmy się do sklepu i piwa w puszce. Natomiast wiem jakie były ceny na Tinos. Najlepsza pita gyros była na początku głównej drogi do kościoła po lewej stronie. Niby nic nie można wymyśleć w takim prostym posiłku ... a jednak każda smakuje inaczej. Koszt pity 2.10 euro i do tego piwo 2,5 euro. Sałatka grecka 5 - 5,5 euro. I brzuszek zadowolony

Pozdrawiam

husband napisał(a):

Magda O. napisał(a):Osiołek
Jakiego rzędu są to ceny? Na przykład za piwo w porcie? Pytam z czystej ciekawości, bo na Mykonos się nie wybieram

Nie powiem Ci teraz dokładnie bo już nie pamiętam i nie chciałbym skłamać. Na pewno były kilka razy droższe czytając menu przed restauracjami. My ograniczyliśmy się do sklepu i piwa w puszce. Natomiast wiem jakie były ceny na Tinos. Najlepsza pita gyros była na początku głównej drogi do kościoła po lewej stronie. Niby nic nie można wymyśleć w takim prostym posiłku ... a jednak każda smakuje inaczej. Koszt pity 2.10 euro i do tego piwo 2,5 euro. Sałatka grecka 5 - 5,5 euro. I brzuszek zadowolony

Pozdrawiam

Moje menu ograniczało się co prawda do pity i kawy , ale tak jak pisze Leszek, najlepsza pita na początku alei do kościoła.
Aczkolwiek kupowaliśmy chyba w 3 miejscach i wszędzie była dobra

Na Mykonos też jedliśmy pitę, w takiej knajpie przy porcie co pelikan w niej urzędował i o dziwo cena była normalna - 2,50 euro.
Kawa też w tych okolicach już trochę droższa niż na Tinos - 3 euro.

Wyszedłem na "pitożercę", ale co zrobić jak te greckie są najlepsze Ale oczywiście to przekąski, na kolację były też inne potrawy. W Tinos była taka knajpka w bocznej uliczce gdzie jadłem jedno z najlepszych Kleftiko, czyli jagnięcina z warzywami pieczona w pergaminie. Kelner przynosi ją i rozcina sznurek przy kliencie, rozpakowując pergamin. Wtedy unosi się cudowny zapach potrawy, a w środku mięciutkie mięsko w sosiku, mniam Do tego oczywiście wino lub piwo, jak kto woli...

husband napisał(a):Zwiedzamy kolejne miasteczko na Tinos.

Po żabkach siedzących na fontannie i widoku na Siros poznałem że to Kastriani

husband napisał(a):Problem stanowi końcowy dojazd do niej, stromą i szutrową drogą.

Minęło parę ładnych lat a asfalt jak widzę nie powstał . Wg mnie warto i tak odwiedzić tę plażę.

Mykonos po sezonie można znieść , wyspa jako całość jakoś nas nie ujęła, natomiast dla stolicy zdecydowanie warto się na nią wybrać bo jest (mimo cen i komercji) naprawdę ładna. No i dla Delos oczywiście

husband napisał(a):Wyszedłem na "pitożercę", ale co zrobić jak te greckie są najlepsze Ale oczywiście to przekąski,

Mój syn uznaje pita-gyros jako obiad, przekąska, podwieczorek i kolacje. Dla mnie spokojnie jedna porcja zastępuje obiad.

Tydzień pobytu na Tinos szybko upłynął. Jeszcze kilka zdjęć z różnych miejsc wyspy.

Gołębniki- z tego również słynie wyspa.




Miasto Tinos




















Przypłynęliśmy na wyspę z Pireusu, natomiast odpływamy do portu w Rafinie. Po drodze przybijamy do portu na wyspie Andros. Potem już bezpośrednio do Rafiny. Tam już czekają autokary, które zawożą nas do Aten, Wszystko sprawnie ułożone.




Na ostatni nocleg zatrzymujemy się tradycyjnie w Atenach. Tam obowiązkowo wyjście na wzgórze Likavitos i podziwianie panoramy Aten. Potem posiłek na Place.
























Na drugi dzień jedziemy na lotnisko i wracamy szczęśliwie do domu. Kolejna Cyklada odwiedzona.

Koniec

Fajna Cyklada spokojna, niekomercyjna, idealna na "koronawakacje"
A w tym roku coś planujecie?

quickstarter napisał(a):Super widokowy apartament jedynie do wody daleko. Ale widok przy porannej kawie wspaniały

Magda O. napisał(a):Fajna Cyklada spokojna, niekomercyjna, idealna na "koronawakacje"
A w tym roku coś planujecie?

Plan jest do Grecji samochodem. Mamy namierzone dwie wyspy, może mniej popularne.... Obserwujemy bacznie rozwój sytuacji związanej z regulacjami w czasie pandemii. Jeśli nic się nie wydarzy z blokad granic to wyjeżdżamy przełom lipca i sierpnia.

Pozdrawiam

Tatry

Tak się składa, że jesteśmy kilka razy w roku w Tatrach. Z racji mieszkania na południu Polski i trzygodzinnej odległości od Zakopanego, jeśli tylko wygospodarujemy 2-4 dni wolnego to jedziemy w tym kierunku. Kwaterę mamy "na telefon", od wielu lat mieszkamy w tym samym miejscu, więc znamy naszych gospodarzy bardzo dobrze i z rezerwacją nie mamy problemu. A, że lubimy turystykę pieszą więc długo nie trzeba nas namawiać

Pomyślałem, że wystawię w mojej relacji kilka fotek z naszych pięknych gór. Zdjęcia z telefonu, który zawsze jest pod ręką

Nasz ostatni wyjazd w góry z czerwca. Wyjechaliśmy z domu wczesnie rano, droga przebiegła bez problemów. Bezpośrednio po przyjeździe kierujemy się na parking w Kirach. Pierwszy parking 30 zł ... oszaleli. Jedziemy na następny już 10 zł. za cały dzień... cena dopuszczalna

Zostawiamy samochód, przebieramy się i w drogę. Na ten dzień trasa spokojna na tzw "rozruch". Przez Dolinę Kościeliską na Halę Ornak i dalej do Iwanickiej Przełęczy i powrót przez Dolinę Chochołowską.

mniej więcej tak to wygląda ...








Bilety wejścia do TPN zdrożały o 1 zł i kosztują obecnie 6 zł., ulgowy 3 zł. Początek trasy przez Dolinę Kościeliską jest spacerowy, dużo turystów, dzieci, rowerzyści. Po 15 minutach pierwsza krzyżówka, szlak czerwony na Czerwone Wierchy i czarny czyli ścieżka nad Reglami. My idziemy zielonym cały czas prosto dochodząc do Hali Ornak i schroniska.


























































Odpoczywamy chwilkę przy schronisku na Hali Ornak, uzupełniamy płyny i idziemy dalej W kierunku Iwanickiej Przełęczy




























Zaczyna się delikatna wspinaczka do góry...








Z Iwanickiej Przełęczy schodzimy żółtym szlakiem.

















































































































































Od prawie całkiem zarośniętej polany idziemy już tylko po płaskim terenie. Niedługo wchodzimy do Doliny Chochołowskiej.









Pozostało nam jeszcze dojść do parkingu gdzie pozostawiliśmy nasz samochód.
















Tak nam upłynął pierwszy dzień wędrówki w pięknej, słonecznej pogodzie. Pętla 19 km i 5,5 godziny. Dobra rozgrzewka na następny dzień. Po powrocie oczywiście zasłużony posiłek ... żeberka na centymetry.

Drugi dzień naszego pobytu. Planujemy dojście do Giewontu od strony doliny Małej Łąki.








Wejście do Doliny Małej Łąki znajduje się niedaleko szosy na Chochołów, w okolicy Krzeptówek i miejscowości Gronik. Pozostawiamy samochód na płatnym parkingu i ruszamy. Początkowo maszerujemy szeroką, przyjemną leśną drogą, aby po niecałej godzinie dojść do Wielkiej Polany Małołąckiej.

































Wielka Polana Małołącka. To piękne i widokowe miejsce znajdujące się w Dolinie Małej Łąki. Przy słonecznej pogodzie prezentuje się pięknie. Można chwilę odpocząć na znajdujących się tam ławkach.











































Za polaną zaczynamy podejście przez las dnem Głazistego Żlebu. Szlak wyraźnie zaczyna się wznosić. Po drodze już mniej turystów.













































































Dochodzimy do Przełęczy Kondrackiej Wyżnej. Z tego miejsca można iść w kierunku Giewontu. Ponieważ przejrzystość jest słaba z powodu mgły, Giewont odpuszczamy i udajemy się w drogę powrotną przed Dolinę Strążyską czerwonym szlakiem.






















Resztki śniegu w czerwcu













Schodzimy w dół szlakiem czerwonym

















































Zejście Doliną Strążyską jest miejscami strome, należy uważać na głazy pod nogami i wąskie uchyłki. Wyjście nią też nie należy do najłatwiejszych, wymaga więcej wysiłku.

























Drugi dzień wędrówki górskiej zrealizowany. Wieczorem jak zwykle naładowanie kalorii. Typowo góralska potrawa

husband napisał(a):Początek trasy przez Dolinę Kościeliską jest spacerowy, dużo turystów, dzieci, rowerzyści.

To z tego roku??? Bo przecież w Dol.Koś. nie wolno rowerami się poruszać...

piekara114 napisał(a):

husband napisał(a):Początek trasy przez Dolinę Kościeliską jest spacerowy, dużo turystów, dzieci, rowerzyści.

To z tego roku??? Bo przecież w Dol.Koś. nie wolno rowerami się poruszać...

Nie wiem jak to się dzieje. Niby dla rowerów i zwiarząt jest zakaz, a jednak są. Nie tyle co na Chocholowskiej ale widuje się je... Nie wnikam...