Tinos 2019
Poprzednia pętla bałkańska to wrześniowy wyjazd. W maju tego samego roku odwiedziliśmy jedną z Cyklad - Tinos.
Jak zawsze na wiosenny wyjazd staramy się lecieć do Grecji. W tym roku niestety pandemia pokrzyżowała plany i musieliśmy odwołać wyjazd. Jak pisałem wcześniej mierzyliśmy w Naxos i Paros. Niestety Ryanair odwołał lot ( nadal czekam na zwrot pieniędzy od nich za odwołany lot).
Z początkiem zeszłego roku szukaliśmy pomysłu na kolejną wyspę grecką, którą planowaliśmy odwiedzić na wiosnę. Przypadkiem natrafiłem na relację Myszy. która odwiedziła Tinos. Wyspa wyglądała ciekawie, a relacja Myszy przekonała nas do tego wyboru. Skontaktowałem się z właścicielką pensjonatu reklamowanego przez Koleżankę z forum. Dodam, że pensjonat prowadzi Polka, Pani Lucyna wraz z mężem, bardzo mili i pomocni ludzie. Termin zaklepaliśmy i pozostało nam tylko dotrzeć na wyspę Tinos.
Mysza - dzięki za relację i natchnienie do kolejnego wyjazdu
Nigdy wcześniej jakoś nie brałem tej wyspy pod uwagę, zawsze myślałem o innych. Tinos to taka grecka Częstochowa. Największą atrakcją jest tu śliczny kościół prawosławny Panagia Evangelistria z ikoną Matki Boskiej. Pielgrzymi z całej Grecji przyjeżdżają tu, by podziękować lub prosić o coś Matkę Boską. Wysiadają z promu w porcie i idą do kościoła na kolanach lub na czworakach po specjalnie przygotowanym dywanie.
Lecimy tym razem do Aten z Rzeszowa. Standardowo przemieszczamy się do Pireusu, gdzie nocujemy kolejny raz w hotelu Ionion. Na drugi dzień wypływamy do Tinos nietypowo, bo z Pireusu. Wracać będziemy natomiast do portu w Rafinie. Takie kombinacje.
Po drodze prom przybija do stolicy archipelagu Cyklad - Siros