napisał(a) Buber » 03.04.2018 22:17
...
Od kościółka Profitis Ilias, dróżka robi się gorsza.
Na początku jest twardo, ale potem idzie się już w pyle, chwilami nierówno.
Tutejszy krajobraz przypomina nam, że jesteśmy tak naprawdę na wulkanie.
Klimaty podobne do tych z Nea Kameni, a kolory zbliżone do Red Beach.
Idziemy w dół, do głównej drogi, którą osiągamy przy wypasionym, ale bardzo samotnym hotelisku.




Od hotelu idzie się z 200 - 300 metrów poboczem drogi.
Dochodzi do kolejnych samotnych apartamentów (chyba, że to nie dla gości, tylko jakiś tubylczy pustelnik tu mieszka).
Obok jest kiosk z napojami (raczej sezonowy) i baza osiołkowo - mułowa, bowiem tutaj zaczyna się podejście.
Dość żmudne, na początku nierówne ...ale widoczki cudne.
Osiągamy najwyższy punkt tej części trasy, przy takim zgrabnym, białym churchu.







Gdyby było więcej siły, pewnie zrobiłbym więcej fotek spod kościólka.
Siłą rozpędu idziemy już tylko w dół...
Przed nami
OIA.



...i jeszcze mapka na dobranoc. Uwaga - 41 minut (a może i więcej) to było od drogi do kościółka ...
