napisał(a) megidh » 28.02.2022 20:31
Łódź opłynęła skały i obrała kurs na białą plażę (Aspri Paralia), do której można się dostać tylko od strony morza.
Plaża ta swoją nazwę zawdzięcza okalającym ją białym skałom a nie, jak wielu się spodziewa, białemu piaskowi. Takiego tutaj nie ma, są za to kamienie i żwir.
Z daleka plaża nie wygląda zachęcająco, ale ludzie, którzy ją odwiedzili, są nią zachwyceni.
Jesteśmy już bardzo blisko, ale nagle się zatrzymujemy a nasz kapitan rzuca kotwicę.
Do samego brzegu niestety łódź nie dopływa. Najprawdopodobniej są tam jakieś podwodne głazy, które uniemożliwiają łodziom dobijanie do brzegu.
Nasz plan zakładał, że wysiądziemy na tej plaży, chwilę się po niej pokręcimy i następną łodzią popłyniemy dalej. Ale gdy okazało się, że aby dostać się na białą plażę, to należy wejść do wody, która sięga w miejscu zakotwiczenia łodzi mniej więcej do pasa i dojść do brzegu, to zrezygnowaliśmy z odwiedzenia tej plaży. Może gdybyśmy przypłynęli tutaj tylko na plażowanie i nie mielibyśmy ze sobą różnego rodzaju sprzętów foto, to byśmy się nie bali ewentualnego zamoczenia bagażu. Ale w naszych plecakach znajdowało się trochę cennych rzeczy a ja już raz przez morską wodę straciłam kamerę (na wyspie Kos), więc nie chcieliśmy ryzykować.
Gdy zakończyła się wymiana pasażerów łodzi kotwica poszła w górę i popłynęliśmy dalej na czarną plażę.