Lwów to nie tylko starówka i zabytkowe cmentarze. Warto zajrzeć w wiele innych kątów. W które? To zależy ile mamy wolnego czasu. Poniżej zaprezentuję te miejsca, które udało nam się odwiedzić; większość z nich leży blisko Starego Miasta.
Przegląd można zacząć od
Starego Rynku (Старий Ринок), który był centralnym punktem miasta przed lokacją dokonaną przez Kazimierza Wielkiego. Kiedyś na jego środku stała synagoga Tempel, stąd nazywano go także "placem Nowej Bożnicy". Zniszczono ją w 1941 roku i dzisiaj w jej miejscu znajduje się skwer. Okolica sprawia wrażenie uśpionej w promieniach słońca, senność przerywają jedynie krzyki pijaczków z parkowych ławek.
Na Starym Rynku działa fajna knajpka. Do zobaczenia są natomiast dwie świątynie.
Pierwsza z nich to
kościół św. Jana (Храм Іва́на Хрести́теля), uznawany za najstarszy w obrządku łacińskim we Lwowie. Według tradycji miał go wybudować książę halicko-włodziemierski Lew dla swej katolickiej żony. Badania wykazały, że powstał trochę później niż lata życia monarchy, ale i tak dawno temu, bo około 1350 roku.
Potem był wielokrotnie przebudowywany, a w XIX wieku przeprowadzono tak dogłębną "rekonstrukcję", że dzisiaj fasada przypomina neogotyk. W czasach radzieckich zamieniony w magazyn, obecnie pełni funkcję Muzeum Zabytków Starożytnego Lwowa.
Kawałek dalej stoi
cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy (Церква святого Миколая), prawdopodobnie z najdłuższą metryką we Lwowie, z przełomu XIII i XIV wieku. Niestety, drzwi były zamknięte.
Na przylegającej ulicy jakaś babka wywija miotłą tak intensywnie, że nie wiadomo, czy sprząta, czy raczej ma zakurzyć okolicę.
Rozmowa Teresy z kotem
. Uparty, nie dał się namówić na wyjście z sieni.
Inna atrakcja tej dzielnicy to
Podwórko Zagubionych Zabawek. Między ścianami wysokiej kamienicy spoczywają dziesiątki, setki przedmiotów, którymi kiedyś bawiły się dzieci.
Miejsce to wzbudziło w nas dość mieszanie uczucia, bo kojarzyło się z horrorem, a nie z nostalgią za czasami dzieciństwa. Większość zabawek jest zniszczona, ma powyrywane kończyny, wybite oczy. Kręciła się tam para z kobietą w ciąży i robiła sporo zdjęć; mam nadzieję, że nie zaczną ich pokazywać maluchowi zbyt szybko...
Podwórko, czy raczej cmentarz zabawek, miał powstać przez przypadek - ktoś wyrzucił tu kilka sztuk, inni dodali kolejne i teraz to już się samo kręci, choć całość wygląda jak śmietnisko. Na pewno odwiedzają je turyści.
Spod wspomnianej cerkwi schodzimy w dół ulicą Murarską (Мулярська) na plac św. Teodora (Площа Святого Теодора).
Kiedyś była to okolica zamieszkała głównie przez Żydów. Holokaust jakimś cudem przetrwała jedna z
synagóg. Stoi w rogu, a nosiła nazwę Jakuba Glanzera, który był fundatorem budowy w latach 1842-44.
Naziści uczynili z niej magazyn amunicji i stajnię, komuniści salę gimnastyczną. W 1989 została zwrócona społeczności żydowskiej i ma się w niej mieścić centrum kulturalne, lecz wygląda na opuszczoną.
Jedyna czynna bożnica Lwowa to
synagoga Cori Gilod z 1924. Położona jest dalej na zachód od centrum przy ulicy Braci Michnowskich (Братів Міхновських, kiedyś noszącej nazwę króla Leszczyńskiego). Ona również przez wiele lat była magazynem.
Gwiazda Dawida w okrągłym oknie ewidentnie komuś się nie spodobała.
Skoro już jesteśmy w tej okolicy, to warto zajrzeć do
neogotyckiego kościoła św. Elżbiety. Z trzema wieżami z początku XX wieku szybko stał się punktem orientacyjnym dzielnicy. Świątynia powstała m.in. dla uczczenia półwiecza panowania Franciszka Józefa oraz aby upamiętnić jego zamordowaną małżonkę, cesarzową Elżbietę.
Mocno ucierpiał we wrześniu 1939 roku (już podczas pierwszego niemieckiego bombardowania w pierwszym dniu wojny), zamknięty przez kilkadziesiąt lat niszczał jako magazyn kombinatu cukrowniczego. Z oryginalnego wnętrza nie zostało prawie nic poza głównym ołtarzem i amboną, a na murach nadal widać ślady po pociskach.
Kościół należy dziś od unitów i dodano mu drugą patronkę - św. Olgę (Церква святих Ольги і Єлизавети). Na cerkiewnej wieży znajduje się punkt widokowy (wejścia do niego szukaliśmy dość długo). To zresztą najwyższa wieża Lwowa, mierzy 85 metrów. Ostatnie momenty na ruszających się schodach mogą podnieść ciśnienie osobom z lękiem wysokości.
Panorama nie jest może tak ładna jak z ratusza, ale na pewno godna polecenia. Mamy widoki w kierunku starówki z korpusem soboru św. Jura...
...najbliższe ulice...
...kolejowy dworzec główny oraz podmiejski.
No i oczywiście szeroki skwer na południe od kościoła, na który zaraz pójdziemy.