napisał(a) niezawodny » 24.08.2007 22:49
Pykam właśnie z Istambułu, korzystając z darmowego WiFi, którego tutaj pełno. A ponieważ wczoraj dotarłem tu własą furą i przypadkiem bujałem się po całym Stambule (bez "navi" niestety bo nie mam mapy dla TR) oto garść moich refleksji;
Opinie o złej jeździe Turków etc. uważam całkowicie za wyssane z palca. Ruch uliczny wygląda tu podobnie jak w Rzymie czy Atenach - jeździ się tu szybko, wręcz ostro ale zgodnie z przepisami (pomijając prędkość rzecz jasna). Nikt nikomu drogi nie zajeżdża (jak np. w W-wie) a światło czerwone oznacza absolutny stop. Także kto dobrze sobie radzi za kółkiem spokojnie da radę w Istambule. Klakson jest tu używany równie często co na całych Bałkanach, np. jak ktoś się zagapi to trąbi pół ulicy, więc ogólnie jest wesoło
. Wg mnie największy "hardcore" w Europie panuje w Bukareszcie nie wspominając o Albanii, gdzie na rondzie spotykałem desperatów jadących w przeciwną stronę. Przegwizdane mają natomiast piesi bo pasów tu jakoś nie kojarzę...
Co do dojazdu. Ważna informacja jest taka że auto musi być bezwzględnie zarejestrowane na kierowcę a jeżeli nie to w teorii musi musi być notarialna zgoda własciela przetłumaczona na angielski. Ale tylko w teorii bo na granicy nikt nie zna angielskiego i znam ludzi, którzy mając taki papier nie wjechali. Więc ja darowałem sobie ten papier a mając auto w leasingu oczywiście dostałem zakaz wjazdu do TR. Ale perspektywa odwrotu przez bułgarskie zadupia oznaczała jedno; ryzyk-fizyk; 20Euro włożone w dokumenty rozwiązało problem (powtórka z Albanii). Samo przekraczanie tureckiej granicy (wjazd od Małko Tyrnowo z BG) to oddzielna historia - warto zarezerwować na to kilka godzin nawet jak ruch jest znikomy. Miałem wrażenie jakbym wjeżdżał do Iraku a nie do TR
ale traktuję to jako wakacyjną ciekawostkę.
Warto pamiętać o kasie na wizy; 10Euro od głowy, dzieci bez zniżki. Co ciekawe zachód Europy nie płaci. Próbowałem ściemnić że PL też jest free ale co jak co - kasę Turcy potrafią liczyć
Hoteli w Istambule na "starym mieście" (dzielnica Sultanahmet) jest do bólu i nawet teraz w absolutnym szczycie sezonu z uwagi na niedzielne GP Turcji F1 bez problemu załatwiłem "apartman" notabene u właściela o swojsko brzmiącym imieniu Burak
(polecam). Ceny na każdą kieszeń.
I na koniec jeszcze o drogach; rewelacja. Zarówno w Stambule (szerokie 4-pasmowe aleje) jak i poza nim. Za 180 km 3-pasmowej autostrady z Edirne do Stambułu zapłaciłem 5Euro i jeszcze dostałem resztę
. Jak sobie przypomnę prozę życia w PL (płatna "autostrada" Kraków-Katowice czyli 50 km slalomu) to zastanawiam się który kraj leży w Azji a który w Europie...