Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

RWPG - Relacja Wiosłem Pisana Gdzieniegdzie :D

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
nomad
Cromaniak
Posty: 656
Dołączył(a): 06.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) nomad » 13.09.2010 22:39

maslinka napisał(a):
nomad napisał(a): Maslinka teraz rozumiesz tą ciszę.
Nikt nie chce końca tej relacji, więc to cisza niedowierzania. :cry:

Taaa, rozumiem :wink:
Cisza może też oznaczać: "Nie chce mi się z Tobą gadać" :lol: :wink:


...ale to nie o mnie (cytat) :wink: :) :?: (przewrotnie spytałem :wink:).

maslinka napisał(a):... Bo nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa :D


... i ja też. :)

Trzymam za słowo. :)
janusz07
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 260
Dołączył(a): 20.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz07 » 14.09.2010 16:44

To zdrowia życzymy. Tyle jeszcze obiecanych relacji.... Mała Fatra, Budapeszt, nie licząc powrotu do domu. :D
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 14.09.2010 17:24

Witam i szybkiego powrotu życzę.
Powrotu do zdrowia i na forum. Kilku z nas czeka już bowiem w tym miejscu... :wink:

Pozdrawiam
Mariusz
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4240
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 14.09.2010 18:43

Zdrówka Kochana, dużo zdrówka.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15153
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 15.09.2010 15:42

Cześć :D
Dzięki za życzenia. Od razu lepiej się poczułam :D

Jedziemy dalej!

22 lipca - czwartek i 23 lipca - piątek: Gdzie ten camping :?: :roll:

W tym odcinku będą tylko dwa zdjęcia. Mam nadzieję, że się tym nie zniechęcicie i, mimo wszystko, poczytacie o naszych przygodach :wink: :D

Po obejrzeniu kamieni bogomiłów ruszamy w dalszą drogę. Tym razem będzie już bez zwiedzania, bo Mostar wraz z okolicami (Blagaj, Pocitelj, Kravica) jest nam znany.

Za oknem piękne widoki. Gdzieś przed Mostarem:

Obrazek

Za tym pięknym miastem na jakiś czas zatrzymuje nas ruch wahadłowy :evil: Gotujemy się w samochodzie, bo mimo że zegarek pokazuje godzinę 20:00, termometr uparcie twierdzi, że jest 35 stopni :!: 8O
Zaraz zwariuję! Na szczęście mamy zielone i możemy jechać dalej. A dalej znaczy w stronę cudnego kanionu Neretvy, gdzie temperatura robi się dużo przyjemniejsza. Zdjęć nie pstrykamy, bo powoli zapada zmrok.

W okolicach Jablanicy zjeżdżamy na stację benzynową. Tankujemy, chcemy zapłacić kartą. Słyszymy słynne "ne ma problema" :wink:, więc super. Tymczasem pan, wkładając kartę do terminala, coś nam próbuje wytłumaczyć. Aha, będzie problem jednak!
Nie rozumiemy się zupełnie. W końcu pokazuje nam kwotę, którą właśnie wystukał. Jest ona nieznacznie zaokrąglona... Dziwne, myślimy, ale ok, nie zbankrutujemy :wink: Facet oddaje nam kartę, po czym otwiera szufladę i wydaje "resztę" w monetach 8O :lol:
Patrzymy z mężem na siebie, uśmiechając się. Jakieś dziwne bośniackie obyczaje :P Tego jeszcze nie mieliśmy.

Jedziemy dalej! Przejeżdżamy przez przełęcz Makljen. Niestety jest już ciemno, tym razem nie będziemy się zachwycać widokami. Powoli nasze żołądki zaczynają o sobie przypominać. Ale na tyle delikatnie, że nie chcemy się rzucać na wielką kolację. Zjadłabym lody...
Najbliższe miasto to Bugojno, więc spróbujemy tam poszukać jakiejś lodziarni. Wjeżdżamy do centrum, które o tej porze (jest koło 22:00) tętni życiem. Na ulicach mnóstwo młodych ludzi, wszędzie słychać głośną muzykę. Wygląda to jakbyśmy nagle trafili w sam środek jakiegoś festynu.

Bez trudu znajdujemy jakąś knajpkę, z lodówką wystawioną "w ogródku". Wybór smaków i wygląd lodów zdecydowanie niechorwacki, niestety... Trudno, bierzemy po 4 gałki (malutkie!) i siadamy przy stoliku. Niestety lody są wodniste i wszystkie zdają się smakować identycznie.

Ruszamy w dalszą drogę. Następny przystanek robimy w miejscowości Donji Vakuf. Zauważam otwartą jeszcze piekarnię, więc zatrzymujemy się, żeby kupić coś dobrego na śniadanie (i na teraz, bo lody nie były dla mnie satysfakcjonującą kolacją :wink:) Kupujemy 5 slanaców, po śmiesznie niskiej cenie (w porównaniu z Chorwacją). Smakują wybornie :)

Do granicy bośniacko-chorwackiej nic ciekawego się nie dzieje. Potem zresztą też nie. Sławonię prawie przesypiam, co chwilę zapadam w krótkie drzemki. Na Węgrzech jesteśmy o 3:45. Docelowym miejscem ma być Kaposvar. W internecie znalazłam camping znajdujący się na obrzeżach tego miasta, nad jeziorem. Spróbujemy tam trafić. Od granicy mamy do przejechania zaledwie 60 kilometrów. Mój mąż zwalnia więc do 50-tki, żeby nie przyjechać na camp w środku nocy :wink: Droga dłuży się niemiłosiernie, ale przynajmniej mniej się boję, że jakiś jeleń nagle wyskoczy nam przed maskę. Trasa przez Węgry (zawsze pokonujemy ją w nocy) kojarzy mi się ze zwierzakami czającymi się na poboczu.

Przed 6:00 rano dojeżdżamy do Kaposvaru. Kierujemy się do centrum, żeby zatankować i wybrać "szmegesze" z bankomatu :wink: Przy okazji chcemy też się zorientować, gdzie jest kąpielisko, które zwabiło nas do tego miasta. Kaposvar okazuje się być całkiem wielki. Trochę czasu zajmuje nam znalezienie bankomatu, no i wiemy (przynajmniej w przybliżeniu), gdzie należy szukać kąpieliska. Teraz pora znaleźć camping. Tylko, w którą stronę wyjechać. Mam bardzo skromne informacje na ten temat. Wiem, że musi być jeziorko. Problem jest taki, że na mojej mapie, w okolicach Kaposvaru, jeziora są dwa :roll:

Jedziemy sprawdzić to pierwsze. Trafiamy w dzielnicę domków letniskowych, potem jedziemy wzdłuż jakichś ogródków działkowych. Nie ma bezpośredniego dojazdu do jeziora, które majaczy gdzieś w oddali. Jeszcze raz patrzę na mapę i stwierdzam, że to musi być to drugie jeziorko. Ruszamy więc z powrotem, przez centrum Kaposvaru, gdzie znowu źle skręcamy i trochę się gubimy :roll: Pewnie to kwestia zmęczenia, że nie potrafimy sobie poradzić z mapką wydrukowaną z internetu i zorientować ją odpowiednio...

Wyjeżdżamy z centrum i skręcamy w stronę lotniska. To chyba dobry kierunek! Mam nadzieję, bo nie wytrzymam dłuższej jazdy! :evil: Chciałabym już się rozbić i mieć to z głowy. Dojeżdżamy do jeziora i widzimy tabliczkę: Pensjonat - Camping. Tylko dlaczego kierują nas w stronę przeciwną niż jezioro? :roll:

Dojeżdżamy do bramy jakiegoś hotelu/pensjonatu i idziemy zobaczyć, czy jest tu również camp. Przed dużym, ładnym domem stoi wielki stół, a na nim walają się puste butelki, pozostałość po wczorajszej imprezie. Poza tym nie ma żywego ducha (tzn. pewnie są duchy i nie tylko, ale śpią :wink:), nie licząc psa przywiązanego do budy. Namiotów też nie widać, żadnych! Wygląda na to, że jak ktoś ma ochotę, to może się rozbić obok pensjonatu, ale nie ma tu sanitariatów (pewnie trzeba chodzić do budynku). Patrzymy z mężem na siebie i już wiemy, że tu nie zostaniemy. Nawet nie widać stąd jeziora...

Trudno, żegnajcie wspaniałe baseny w Kaposvarze (widziane w relacji Janniko :)). Witajcie kolejne godziny spędzone w samochodzie :evil:
Najgorsze jest to, że nie mamy żadnego planu B (znowu!). Na szybko próbuję coś wymyślić, ale do głowy przychodzi mi tylko Balaton...
No cóż, trudno, niech będzie ten Balaton. Najbliżej mamy do miejscowości Balatonlelle. Teraz żałujemy, że wcześniej na siłę jechaliśmy wolniutko (żeby nie być za wcześnie na campingu)...

Dojeżdżamy do Balatonu i miejscowości (a właściwie ośrodków wypoczynkowych) nad nim położonych. Nie pamiętam, która to była miejscowość z cyklu Balaton-coś tam, ale nie zapomnę widoku, który skutecznie mnie "dobudził"...

Wychodzimy z samochodu na rozeznanie campingu, który wygląda przyjemnie. Trzeba zobaczyć też plażę - kawałek płaskiego, trawiastego terenu.

- Ładnie tu, trzeba przyznać. Możemy tu zost....

- Aaaaa:!: :!: :!: - krzyknęłam nagle - Na pewno tu nie zostaniemy :!:

W wodzie, tuż przy brzegu, wił się pokaźnych rozmiarów wąż:!: :evil:

Mnie to wystarczy, żeby nie wejść wcale do wody, więc po co tu zostawać, skoro nie będę się kąpać. W końcu mamy znaleźć fajne miejsce na całe 2 dni, a nie tylko po to, żeby się przespać.

Tylko co my teraz zrobimy?! Bo poranny widok węża w Balatonie oznaczał, że nie wejdę do wody nie tylko w tym miejscu, ale w ogóle nie wejdę do tego jeziora! Zaparłam się! Jak dziki osioł! :lol:

Jedyny ratunek to miejscowość Balatonfüred, gdzie oprócz "wężastych" wód jeziora, można się kąpać w nowiutkim aquaparku. No to już jest jakiś plan. Tylko, żeby tam dotrzeć, musimy objechać dookoła pół jeziora :roll: Co zrobić, jedziemy.

- Tam już na pewno zostaniemy - przekonuję mojego biednego męża, który ma do mnie świętą, trzeba przyznać, cierpliwość :D

Nie będę opisywać, jak bardzo męcząca była droga do owego Balatonfüred. Napiszę od razu, że na tamtejszym campingu oczywiście nie zostaliśmy, bo chcieli nas skasować na ponad 100 zł za noc. Gdyby nas jeszcze było na to stać, zostalibyśmy w Chorwacji - stwierdziliśmy zgodnie oboje (ufff, dobrze, że zgodnie :wink:) i ... pojechaliśmy dalej.

Żeby nie przedłużać i tak przydługich już opisów :wink: powiem, że ostatecznie wylądowaliśmy na granicy węgiersko-słowackiej, w miejscowości Komarom, na campingu z basenami :) Bardzo nam się tam spodobało. A najbardziej spodobał nam się fakt, że wreszcie mogliśmy odpocząć. I moczyć się w basenach przez resztę dnia :)

Nasza miejscówka na campingu wyglądała tak:

Obrazek

Dookoła mieliśmy prawie samych Niemców w przyczepach i camperach.

Teraz tylko relaks :) A wieczorem m.in. "spacer" na słowacką stronę, ale o tym w następnym odcinku :D

Mam nadzieję, że pojawi się on szybciej niż ten :wink: i wreszcie dojedziemy wspólnie do Polski :D Chociaż chyba trudno mi się dziwić, że nie chcę jeszcze wracać z wakacji :D

:papa:
Ostatnio edytowano 25.02.2012 20:49 przez maslinka, łącznie edytowano 2 razy
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 15.09.2010 16:33

Mało brakowało a kąpiel byłaby we.. własnej wannie :wink: :lol:
Zuch Maslinek, zuch :!:
jan_s1
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5432
Dołączył(a): 08.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jan_s1 » 15.09.2010 16:58

maslinka napisał(a):Jedziemy dalej!


Rzeczywiście ten odcinek został zdominowany przez jazdę.


maslinka napisał(a):Zaraz zwariuję! Na szczęście mamy zielone i możemy jechać dalej.


Niektórzy powiadają, że nawet ruską granicę łatwiej przekroczyć, jak sie ma zielone. :lol:
Ostatnio edytowano 15.09.2010 17:50 przez jan_s1, łącznie edytowano 1 raz
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15153
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 15.09.2010 17:38

Jacek S napisał(a):Mało brakowało a kąpiel byłaby we.. własnej wannie :wink: :lol:

To by był dopiero problem, bo my wanny nie mamy... :(

Zuch Maslinek, a Maslinka? :D :lol:

jan_s1 napisał(a):
maslinka napisał(a):Jedziemy dalej!

Rzeczywiście ten odcinek został zdominowany przez jazdę.

To był najtrudniejszy moment wakacji. Dużo przyjemniej jedzie się do Cro, wtedy nawet nie czuję zmęczenia. Ale powroty są strasznie trudne i wyczerpujące...
nomad
Cromaniak
Posty: 656
Dołączył(a): 06.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) nomad » 15.09.2010 18:37

maslinka napisał(a): Dużo przyjemniej jedzie się do Cro, wtedy nawet nie czuję zmęczenia. Ale powroty są strasznie trudne i wyczerpujące...


...ale te ponowne powroty (do Cro) ponownie są przyjemne. :)

Pozdrawiam ozdrowioną Maslinkę. :)
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12193
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 16.09.2010 16:49

maslinka napisał(a):Ale powroty są strasznie trudne i wyczerpujące...


U nas , w drodze powrotnej, nawet Hołek się zbuntował i usiłował wywieźć nas w niemieckie pole :wink: :wink: :wink:
pzdr :wink:
faziolot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 606
Dołączył(a): 18.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) faziolot » 17.09.2010 08:03

Oj obrodziło wężami w tym roku. Też widzieliśmy takiego sukinkota przy brzegu i to w tandemie - to jest w paszczy rybę targał. Brrrr. Dobrze, że go przyuważyliśmy po kąpieli :roll:
Tak czy inaczej podziwiam za wytrwałość wszyskich Niemców podróżujących nad Balaton. Pewnie ma swój urok, ale ja dziękuje. Brudna (?) woda no i te węże.
Pozdrav
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15153
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 17.09.2010 08:10

No proszę, a mój mąż próbował mnie przekonać, że widziałam jedynego w Baltonie węża :lol:

faziolot napisał(a):Tak czy inaczej podziwiam za wytrwałość wszyskich Niemców podróżujących nad Balaton. Pewnie ma swój urok, ale ja dziękuje. Brudna (?) woda no i te węże.

Ja w tym roku, po raz drugi w życiu, chciałam się przekonać do Balatonu, bo niektórzy sobie chwalą... Nie udało się i chyba przestanę już próbować :wink:
Zwłaszcza wracając z Chorwacji i mając jeszcze "na świeżo" przejrzyste wody Jadranu, trudno wejść do zabełtanego Balatonu. A jak sobie pomyślę, że miałabym tam pływać z wężami, to dziękuję bardzo!
mkm
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5455
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mkm » 17.09.2010 21:24

maslinka napisał(a):No proszę, a mój mąż próbował mnie przekonać, że widziałam jedynego w Baltonie węża :lol:

faziolot napisał(a):Tak czy inaczej podziwiam za wytrwałość wszyskich Niemców podróżujących nad Balaton. Pewnie ma swój urok, ale ja dziękuje. Brudna (?) woda no i te węże.

Ja w tym roku, po raz drugi w życiu, chciałam się przekonać do Balatonu, bo niektórzy sobie chwalą... Nie udało się i chyba przestanę już próbować :wink:
Zwłaszcza wracając z Chorwacji i mając jeszcze "na świeżo" przejrzyste wody Jadranu, trudno wejść do zabełtanego Balatonu. A jak sobie pomyślę, że miałabym tam pływać z wężami, to dziękuję bardzo!


Proponuję zamienić Balaton na Bled albo jeszcze lepiej , na Bohinj ... Wracając z Cro oczywiście :wink: ...
Pozdrav.
jantar1
Croentuzjasta
Posty: 121
Dołączył(a): 08.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) jantar1 » 17.09.2010 22:05

mkm napisał(a):
maslinka napisał(a):No proszę, a mój mąż próbował mnie przekonać, że widziałam jedynego w Baltonie węża :lol:

faziolot napisał(a):Tak czy inaczej podziwiam za wytrwałość wszyskich Niemców podróżujących nad Balaton. Pewnie ma swój urok, ale ja dziękuje. Brudna (?) woda no i te węże.

Ja w tym roku, po raz drugi w życiu, chciałam się przekonać do Balatonu, bo niektórzy sobie chwalą... Nie udało się i chyba przestanę już próbować :wink:
Zwłaszcza wracając z Chorwacji i mając jeszcze "na świeżo" przejrzyste wody Jadranu, trudno wejść do zabełtanego Balatonu. A jak sobie pomyślę, że miałabym tam pływać z wężami, to dziękuję bardzo!


Proponuję zamienić Balaton na Bled albo jeszcze lepiej , na Bohinj ... Wracając z Cro oczywiście :wink: ...
Pozdrav.


sprawdzałes czy tam nie ma snejków? :wink:
Raul73
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6069
Dołączył(a): 11.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Raul73 » 19.09.2010 14:32

Witam serdecznie maslinkę z mojego ukochanego Śląska!

Czytam Twoją relację już drugi raz - super! W przyszłym roku w moich planach jest Makarska z wyjazdem do Bośni, więc bardzo mi się Twoje informacje przydają. Pozdrawiam!

A przystanku nad Balatonem na kąpiel raczej nie planuję, bo będę tamtędy noca przejeżdżał, więc żadnych węży się nie boję :D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
RWPG - Relacja Wiosłem Pisana Gdzieniegdzie :D - strona 42
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone