Jolanda,
Jankes - witajcie!
Justyna - miłego czytania, a potem cudownych wakacji
Wszyscy na pokładzie ?
No to płyniemy dalej
Niedzielnego wieczora nie ma sensu opisywać, bo szybko zmorzył nas sen. Może tylko warto wspomnieć, że ograłam mojego męża w Scrabble
Paskudnie ograłam! Ale w końcu był bardziej zmęczony podróżą niż ja, bo cały czas prowadził.
5 lipca - poniedziałek: Pierwszy Dzień Pisania Wiosłem Po Jadranie
Pompujemy nasz wspaniały wodny pojazd:
i ahoj przygodo!
Adrenalinka jest, muszę przyznać. Kajak napompowany zgodnie z zaleceniami producenta, co sprawia, że jest jakby trochę sflaczały. (W Czechach pompowaliśmy bardziej, ale producenci chyba wiedzą, co piszą, czy raczej rysują - takie kreski były).
Wody są dzisiaj spokojne. Płyniemy początkowo wzdłuż brzegu, oglądamy camping Oaza Mira od strony morza:
Zdjęcia robimy naszym małym Kodakiem z Biedronki (który w ubiegłych latach świetnie sprawdził się i do focenia z auta i na stoku narciarskim) ubranym w wodoszczelny pokrowiec. Szybka na tulejce czasami paruje albo pokrywa się kropelkami (lub jest brudna od soli), więc zdjęcia nie są świetne technicznie... Ale uznajmy, że to foty z akcji i nie jakość jest tu najważniejsza
Naszym celem jest wysepka Žavinac Veliki (a później Žavinac Mali
). Powoli dobijamy do brzegu:
Zdjęcie jak z lat 80-tych
Cóż, niektóre takie będą
Ale aparat przeżył nasze eskapady! Twardy jest!
Dużo tu mew, które drą się na nasz widok. Chyba chcą nas przepędzić.
Nie dopływamy do samego brzegu, bo boimy się trochę zetknięcia gumy z ostrymi skałami. Wyskakuję wcześniej i szukam na brzegu kamienia odpowiedniego na kotwicę. Musi być spory i mieć wgłębienia, żeby łatwo dało się zawiązać na nim cienką linkę. Udaje się znaleźć doskonały egzemplarz (z perspektywy czasu powiem, że ten pierwszy kamień- kotwica był najlepszy na całym wyjeździe
). I w ten oto sposób pokazałam mojemu mężowi, że to ja znajduję najlepsze kamienie i takie już będzie moje zadanie do końca wyjazdu
W tym czasie mój małżonek pilnuje, żeby nie rzuciło kajakiem o skały, potem mocuje kotwicę. Gotowe! Pełny sukces!
Wychodzimy na brzeg Žavinaca Velikiego i wynosimy wszystkie bambetle, a jest tego sporo: ręczniki plażowe, torba z pompką, duża butla wody mineralnej, aparat fotograficzny, no i faski i majki
Powiem też, że za każdym razem zabieraliśmy więcej
Potem doszły jeszcze książki (odpowiednio zabezpieczone przed wodą), emulsje do opalania i jedzenie
Ale to dopiero pierwsza nasza morska trasa, więc skromnie
Miejsce do plażowania mogliśmy co prawda wybrać wygodniejsze
:
ale co tam! Znajdujemy w końcu skałki odpowiednie do położenia się.
Rozkładamy ręczniki i chlup do wody! Oczywiście z aparatem. Ale zdjęcia podwodne (a właściwie pierwsze do nich przymiarki
bo nie od razu było dobrze) i reszta kajakowej wycieczki w następnym odcinku