piotrf napisał(a):Śledziłem i śledzę Twoją relację regularnie ( prawie
) chociaż nie często się " odzywam "
Mljet znam tylko z relacji , ale to się zmieni
Bardzo się cieszę
I mam nadzieję, że chociaż troszkę się do tego przyczyniłam
17 lipca - sobota: Powrót na Pelješac
Pora pożegnać się z campingiem i jego sympatycznymi gospodarzami. Na nasze stwierdzenie, że wyjeżdżamy, właścicielka mówi: "Warum?"
No i jak na coś takiego odpowiedzieć...
Pytają nas, czy wszystko było dobrze. Mówimy, że super i że bardzo nam się podobało zarówno na campingu, jak i na wyspie.
Prom odpływa o 12:00. Jesteśmy na przystani w Sobrze 40 minut wcześniej. Przed nami tylko kilka samochodów:
Mimo że jest sobota, niewiele osób opuszcza wyspę. Na Mljecie obowiązują inne zasady. Tutaj ludzie raczej nie przyjeżdżają na cały "turnus", tylko na parę dni.
Obok przystani reklama wypożyczalni "Mini BRUM":
"Lubenice" już na nas czekają:
Mina trochę zła
Nie cierpię oczekiwania na prom (ja w ogóle nie lubię na nic czekać
), zwłaszcza w okropnym upale, jaki się dzisiaj znowu zdarzył.
Na szczęście mamy na sobie stroje kąpielowe. Wskakujemy więc do wody nieopodal:
Miło było się ochłodzić
Szybka zmiana obuwia przy aucie i już wsiadamy do Fabiaka i wjeżdżamy na prom.
Odpływa punktualnie o 12:00. I zaraz zielona wyspa Mljet staje się tylko wspomnieniem...
:
Witaj, Pelješcu! Znowu! Plan jest taki, że uderzamy na Žuljanę.
"Mamy blisko, zaraz się rozbijemy i pójdziemy na plażę" - tak sobie myślę. Gdybym wtedy wiedziała, jak bardzo jestem w błędzie i ile jeszcze wysiłku i nerwów będzie nas kosztować ta dzisiejsza "przeprowadzka"...
Niestety, nikt nie obiecał, że będzie łatwo. A my to zawsze umiemy sobie życie skomplikować
Ale po kolei! Zacznę od priorytetów. Bo każde miejsce, które wybieramy na camping, musi spełniać pewne, z góry założone, wymagania, głównie moje
Tym razem chodziło o to, żeby camp był przy samej plaży (chcemy jeszcze popływać Challengerem) i żeby niedaleko (w zasięgu kilkunastominutowego spaceru) znajdowało się jakieś miłe miasteczko, gdzie można by spędzać wieczory. Sympatyczna miejscowość w pobliżu pojawiła się na liście priorytetów za względu na "post" w tej dziedzinie, jakiego doświadczaliśmy na Mljecie
Miałam po prostu potrzebę bardziej się ucywilizować przed powrotem do kraju, coby nie zdziczeć do reszty
Niby niewygórowane wymagania, ale zaraz zobaczycie, ile z tym było problemów!
Žuljana wydawała się dla nas idealnym miejscem. Spełniała dwa podstawowe wymagania. Poza tym czytałam na forum, że miejscowość dysponuje wieloma zróżnicowanymi plażami i stanowi raj dla wszelkich "wodniaków", do której to grupy zaczęliśmy się ostatnio nieśmiało zaliczać
Wjeżdżamy do Žuljany. I pierwszy zonk: stoimy w korku, bo ktoś jedzie z przeciwka, a droga taka wąską, że musimy najpierw tamtych przepuścić. A że przepuszczających jest sporo, więc zrobił się ładny ogonek.
No, jedziemy wreszcie! Między samochodami plączą się piesi. Wygląda na to, że droga prowadzi przez "centrum" miejscowości. Średnio nam się podoba taki układ, i jako zmotoryzowanym i pieszym, którymi niewątpliwie będziemy, zwłaszcza wieczorami.
Ale nie tracę nadziei, że Žuljana jeszcze mnie oczaruje. Najważniejszy jest camping! Stawiamy na "Vučine" ze względu na jego położenie na półwyspie, niedaleko plaży (kajak!). (Z powodu Challengera odrzuciliśmy campingi "Sunce" i "Maslina" zlokalizowane po przeciwnej stronie drogi niż plaża.)
Wyjeżdżamy z miejscowości, kierując się, za znakami, na "Vučine". Droga dosyć stromo pnie się pod górę. Już widzę te nasze powroty z miasteczka, nocą....
Ale spoko, jak camping będzie super, zostajemy!
Podjeżdżamy. Droga kończy się parkingiem. Samochody stoją we wszystkich możliwych miejscach, blokując się nawzajem. Jedziemy w stronę recepcji. Parkujemy i idziemy się rozejrzeć. Hmmm... ciasno strasznie! Morza nie widać... Spróbujemy poszukać jakiegoś kawałka wolnego placu, ale zanim to nastąpi, idę kontrolnie sprawdzić łazienki.
Wyskakuję z toalety z szybkością błyskawicy!
"Kochanie, możemy jechać dalej! Ja tutaj nie zostanę! Nie chcesz tego widzieć!" - nie kryję wstrętu
A Wy nie chcecie wiedzieć, co mnie tak zniesmaczyło! Wystarczy, że Wam powiem, że było baaaardzo brudno... I nie dało się temu szybko zaradzić
Ogólnie rzecz biorąc, camping "Vučine" zrobił na nas fatalne wrażenie. Ciasno, brudno w toaletach, dosyć daleko (i z górki!) do centrum.
I znowu mam inne zdanie niż niektórzy Forumowicze, miłośnicy Žuljany
Chociaż niewiele z tej miejscowości udało mi się zobaczyć...
Ale jednak pierwsze wrażenie - ważna rzecz. A odebrałam Žuljanę jako małą, zakorkowaną miejscowość, gdzie nie można spokojnie pospacerować. (Wiem, wiem, można iść do kościółka na wzgórzu
) I znowu powtórzyło się to samo, co w przypadku Pakoštane - zbyt duże oczekiwania kończą się rozczarowaniem...
Na szczęście nie zawsze
Jeszcze znajdziemy fajne miejsce na ostatnie 5 dni w Cro. Ale o dalszych poszukiwaniach będzie już w następnym odcinku. (I tak strasznie się rozpisałam
)