14 lipca - środa: Wycieczka do Parku Narodowego
Budzimy się wcześnie, bo już o 7:30. Po pierwsze dlatego, że wcześnie poszliśmy spać. Po drugie: duchota wygania nas z namiotu.
Śniadanko, prysznic i zbieramy się powoli do wyjazdu. Na dzisiaj zaplanowaliśmy wycieczkę do Parku Narodowego "Mljet".
Pakując się, słyszymy na parkingu klakson. Przyjechała piekarnia! Kupuję chlebek i dwa croissanty, za co płacę 20 kun. Strasznie drogo, ale cóż, sklepu z pieczywem w Kozaricy nie ma. Będziemy dawać zarabiać panu z piekarni. Jak się potem okazuje, facet objeżdża niemal całą wyspę, więc musi zarobić na benzynę.
Wyruszamy w kierunku Parku. Zatrzymujemy się w Polače, kupujemy bilety wstępu (90 kun za osobę, w tym transport łodzią na wyspę sv. Marija i przejazd busikiem, jeśli ktoś nie przyjechał samochodem) i mapę całego Mljetu (50 kun - przepłacamy; w "Dyskoncie" jest o połowę tańsza).
Przejeżdżamy przez środek ruin rzymskiego pałacu w Polače:
i kierujemy się na Govedari, czyli do serca Parku Narodowego. Parking bezpłatny, co jest miłą niespodzianką
Zostawiamy auto i idziemy (5 min.) zacienioną ścieżką w stronę Velikog Jezera
:
Na zdjęciu widać wyspę sv. Marija z klasztorem franciszkanów.
Sprawdzamy w rozkładzie, kiedy przypływa stateczek. Mamy jeszcze pół godziny, więc idziemy na spacer wzdłuż jeziora. Łódki pływają z Pristanište (to najbliższy parkingowi przystanek) i z Malego Mostu, skąd my ostatecznie będziemy wyruszać.
Ale co się odwlecze... Na wyspę jeszcze zdążymy! Postanawiamy najpierw skorzystać z innych atrakcji Parku, np. podziwiamy motylki siadające na lawendzie
:
Przyjemny spacerek doprowadza nas do wioski Babine Kuće. Tu znajduje się przyjemna restauracja "Mali Raj". Faktycznie pięknie tu jak w Raju:
Zamawiamy piwko (no ładnie, jest dopiero 11:00
) i podziwiamy "potwory" pływające w tutejszym akwarium:
Jest coraz goręcej. Po schłodzeniu się od środka
idziemy dalej brzegiem Velikog Jezera, rozglądając się za miłym miejscem, w którym schłodzimy się od zewnątrz
Woda w obu jeziorach jest mieszaniną wody morskiej (wpływającej przez wąski Solinski Kanał do Wielkiego, a następnie Małego Jeziora) i słodkiej. Kolory cudne! Ach, te wszystkie modrości!:
Docieramy do Malego Mostu, czyli miejsca gdzie Wielkie Jezioro łączy się Małym. Jest tu sporo ludzi (jakaś odmiana, bo w innych miejscach w Parku jakoś się "rozpływają") :
Idziemy dalej, podziwiając kolory wody:
Mniej więcej w tym miejscu zatrzymujemy się na kąpiel. Trzeba trochę bardziej ruszać rękami i nogami niż w Jadranie, żeby utrzymać się na powierzchni
Po kąpieli, przyjemnie ochłodzeni, możemy ruszać dalej. Przyjemna leśna ścieżka:
wiedzie nas do miasteczka Pomena - drugiego po Polače "kurortu" (a może i pierwszego
).
Miejscowość niczym szczególnym się nie wyróżnia:
Chociaż jest tu jedyny na wyspie hotel! (Z basenu hotelowego do naszych uszu "dolatuje" język polski, co trochę dziwi na tej wyspie
).
I jeszcze jeden polski akcent
:
(Fiacików na Mljecie spotkamy jeszcze sporo, ale ten był pierwszy
)
Spacerując po Pomenie, dajemy się skusić na promocję w Restauracji "Matana": bijela riba - 48 kun od 12:00 do 16:00. Właśnie dochodzi 13:00. Idziemy!
W oczekiwaniu na rybkę oczywiście pijemy piwko
Szczęśliwa Maslinka po otrzymaniu "złotego napoju"
:
Czas oczekiwania umilamy sobie foceniem motylków siadających na bugenwilli:
i tutejszego psa, który wyraźnie ma dosyć upału:
Wreszcie doczekaliśmy się! Na stół wjeżdża półmisek z rybami
:
Wyglądają super i tak też smakują! W połączeniu z sałatą i zimnym piwem - niebo w gębie
:
Był to nasz najpyszniejszy posiłek w Chorwacji w tym roku (jak się później okazało)
Teraz możemy już płynąć na wyspę i zwiedzać klasztor
Ale o tym w następnym odcinku