Jacku, fajnie, że moje odpoczywanie uznałeś za wzorzec
Monte, kolory Jadranu rzeczywiście niespotykane w innych miejscach.
Crayfish, są dwa domki na plaży, zarezerwowane na kilka lat do przodu. Cen nie znam, ale podejrzewam, że powalające. I to tyle. No i camping oczywiście
10 lipca - sobota: Wieczór w Orebiću
Aż wstyd się przyznać, ale tak naprawdę nigdy nie byliśmy w Orebiću. Znałam tylko tutejszy port, bo kilka razy przeprawialiśmy się na Korčulę, w tym raz z samochodem. Zdarzało nam się też zrobić zakupy w Studencu czy Konzumie. Ale nic poza tym. Dzisiaj wieczorem to nadrobimy. Szczególnie chcę zobaczyć osławione wille kapitańskie
Parkujemy na nabrzeżu, przy porcie. Mówimy dziwnie nerwowemu panu, że chcemy na 3 godziny. Powinno wystarczyć.
I ruszamy na spacer promenadą.
Od razu zaglądam w miejsca, które mnie najbardziej interesują, czyli do pięknych ogrodów, które znam m.in. z relacji
Ines
Te cudne domy kapitańskie stoją tuż przy promenadzie:
Jak byłam mała, nazywałam takie kraniki pijakami
:
Poruszając się promenadą, słyszymy drugi język urzędowy Orebića
czyli język polski. Pierwszym słowem (słowami?), które biją nas po uszach są niestety :" O k...w m..ć".
I jak tu lubić naszych Rodaków? Na wszelki wypadek, idąc promenadą, postanawiamy ze sobą nie rozmawiać
Niestety Orebić to drugie Międzyzdroje. Przyciąga Polaków jak magnes. Wcale się nie dziwię, bo pięknie tu, chociaż dla mnie zbyt tłoczno. Ci, którzy jeżdżą we wrześniu, piszą, że to spokojne miasteczko. Na pewno nie można tego powiedzieć o Orebiću w sezonie. Co druga mijana para (ekipa) to Polacy. I jakoś dziwnym trafem z gatunku tych, którzy uwielbiają na siebie zwracać uwagę głośnym krzykiem.
Jeszcze trochę niestety o naszych Rodakach będzie (jak usiądziemy w pizzerii), ale teraz wróćmy do przyjemniejszych tematów.
Wille kapitańskie
Piękne ogrody za furtką:
Wystarczy pchnąć lekko bramę, większość jest otwarta. Mój mąż wywraca oczami, że wchodzę komuś do ogrodu. Ale ja tylko stoję "w progu", nie chce mieć furtek na wszystkich zdjęciach:
Sucho ma ta palma
:
Cudowne, prawda?
Słońce chyli się ku zachodowi:
Docieramy na słynną plażę Trstenica, która wcale nas nie zachwyca
:
Teraz pora, żeby napełnić żołądki. Niedaleko Trstenicy jest miła pizzeria z widokiem na morze. Siadamy na tarasie, zamawiamy zimne piwo i pizzę z pršutem i rozkoszujemy się widokami oraz spokojem...który nie trwa długo, bo do lokalu wbiegają (dosłownie!) Polacy
Wrrr... już warczę pod nosem, a oni tymczasem reorganizują stoliki w restauracji, coś tam łączą, przestawiają, robią jeden wielki stół. A wszystko to z własnej inicjatywy, bez porozumienia z kelnerami, którzy stoją w progu z ogłupiałymi minami i nie wiedzą, co zrobić. Trochę to śmieszne, ale jednak bardziej żałosne.
Najlepsze jest to, że po złączeniu stoików męska część ekipy stwierdza, że idzie jednak oglądać mecz gdzie indziej
Zostają tylko panie, które są znacznie cichsze i mieszczą się przy mniejszym stoliku.
No i co Wy na to? Naprawdę czasem mi wstyd...
Pizza jest przepyszna, a miłej atmosfery nie udało się nikomu nam zepsuć
Hehe, my się tak łatwo nie dajemy!
Po pysznej kolacji idziemy do kafejki internetowej, gdzie ma miejsce moje pierwsze łączenie z Wami, czyli początek wątku
Pozdrav iz Hrvatske
Na koniec znajdujemy jeszcze bankomat i mieszcząc się dokładnie w trzech godzinach parkowania, opuszczamy piękny i coraz głośniejszy o tej porze Orebić przed 22:00. (Aaa, jeszcze udaje nam się rzutem na taśmę zrobić szybkie zakupy w Konzumie, tuż przed jego zamknięciem.)
Podejrzewam, że niektórzy będą zdziwieni, że piszę: głośny, zatłoczony Orebić. Ale właśnie dokładnie taki był wieczorem 10 lipca. Chętnie znowu przyjadę do tego miasteczka, ale raczej nie w sezonie. Chciałabym zobaczyć, jak wygląda np. w czerwcu czy we wrześniu...
Chyba muszę zmienić pracę