9 lipca - piątek: Podróż na Pelješac
Dzisiaj opuszczamy Drage i sympatyczny camping "Mario". Dobrze nam tu było, ale pora jechać dalej, na południe, ku nowej przygodzie
Ciężko jest się nam pozbierać po wczorajszym imprezowaniu. Trudno jest też upchnąć cały "dobytek" w aucie. W końcu udaje się!
Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie z Roksą
:
i możemy jechać.
Jedziemy Jadranką, żeby podziwiać widoki oraz po to, żeby zatrzymać się w Makarskiej, w naszej ulubionej restauracji, w której jemy co roku. Jakoś zawsze jest nam po drodze do Konoby "Decima"
Wczorajsze niemiłe rybne wspomnienie zostaje zatarte przez pyszną komarčę (po polsku: doradę):
Zadowolona Maslinka
:
Stosunek cena - jakość bardzo zadowalający. Rybka pyszna, a kosztuje tylko 40 kun za porcję. Jak widać, można!
W konobie sami Polacy. Myślałam sobie (trochę nieskromnie
): "Ciekawe, czy trafili tu sami, czy może gdzieś na forum przeczytali moje achy i ochy na temat tej restauracji"
A namawiałam w kilku miejscach, do tego, żeby wstąpić do "Decimy". Gdybyśmy kiedyś jakimś cudem
spędzali wakacje w Makarskiej, stołowalibyśmy się tam codziennie (bo i pljeskavica pyszna i lignje i rybki oczywiście). OK, więcej już nie piszę, bo jak tam następnym razem przyjedziemy, to nie będzie wolnych stolików
A interesu żadnego nie mam, żeby ich tak zachwalać. Kto chce, skorzysta
Najedzeni i w doskonałych humorach wsiadamy do rozgrzanego auta. (Niestety nie mamy klimatyzacji.) Długo nie wytrzymam! Musimy się zatrzymać na kąpiel.
A skoro jesteśmy na Makarskiej Rivierze, wybieramy jedno z bardziej urokliwych miejsc - poznaną w ubiegłym roku uvalę Velika Duba w Živogošće Mala Duba. Do zatoczki można zjechać samochodem. Parking: 10 kun za godzinę, ale ta godzina nam wystarczy. Przynajmniej nie musimy się martwić, że "porzucamy" zapakowany po dach samochód w jakimś mało bezpiecznym miejscu.
Zatoczka jest bajeczna. Pokazywałam ją w ubiegłorocznej relacji, o
tutaj
Tym razem też cudownie jest pławić się w przejrzystej wodzie:
Taki relaks był dla nas zbawienny. Teraz mogę już jechać dalej. Droga mija w miarę szybko: Bačinske Jezera, Ploče, delta Neretvy, Neum (tankowanie) i wreszcie wjazd na Pelješac
Zatrzymujemy się w Stonie:
żeby zrobić niezbędne zakupy spożywcze w Studencu: chleb, zimne napoje i piwo, czyli standard
I dalej przez dziki, zielony Pelješac
:
Cudnie tu! Cieszę się, że większość wakacji spędzimy właśnie na półwyspie.
Plan jest taki, że jedziemy na sam koniuszek, do Lovište. Tyle się naczytałam o tej pięknej miejscowości. Chcemy zakotwiczyć na campingu "Lupis", względnie "Denka".
Mijamy Orebić, Kučište i zaczynamy się wspinać stromo pod górę. O rany, nie sądziłam, że będzie aż tak pod górę! Załadowany do granic możliwości Fabiak trochę sapie
A potem zjazd. Strasznie daleko! Nie sprawdziłam odległości, a jakoś dziwnie wydawało mi się, że Lovište jest tuż za Orebićem. Niestety to jeszcze kilkanaście kilometrów dalej krętą drogą z dużymi różnicami wysokości. Zmęczenie daje się nam już we znaki, w końcu jest po 19:00, a my praktycznie cały dzień jesteśmy w podróży.
Na szczęście już blisko. Z góry widać pięknie położone Lovište. Dojeżdżamy do miasteczka, a tu zonk: droga do "centrum" - zakaz wjazdu, w prawo - tablica: camping i ... szutrowa droga
Szutry to niby dla nas nie pierwszyzna
ale nie tak załadowanym autem (Fabiak na szutrach był pusty), kiedy podwoziem prawie ocieramy się o podłoże. Zresztą jakość tego szutru jest straszna:
I taką wąską, kiepską drogą jedziemy już ponad kilometr. Najpierw mijaliśmy jakieś wille, potem były już tylko pola... O, jest jakiś dom, zapytamy. Pan odpowiada nam, że camping jest jeszcze jakieś 300 metrów dalej. No to jedziemy! 300 metrów dawno przejechaliśmy, a campu nie widać. Przy kolejnym zakręcie na wyboistej drodze mój mąż traci cierpliwość...
- Zawracamy - zarządza.
Oddycham z ulgą. Nie śmiałam tego proponować, skoro tyle już ujechaliśmy... Na szczęście oboje jesteśmy zgodni co do tego, że Lovište nie jest dla nas dobrym miejscem. Chcieliśmy mieć bazę wypadową do zwiedzania półwyspu, a ta miejscówka ewidentnie na bazę się nie nadaje. Wszędzie daleko, nawet do Orebića. I codziennie musielibyśmy jeździć tym kiepskim szutrem, tam i z powrotem. Jak ktoś nie przemieszcza się zbyt wiele, to myślę, że Lovište może mu się spodobać. Ładne położenie, dużo plaż i wysepek - to niewątpliwe atuty miejscowości. My jednak mamy trochę inne priorytety i nie chcemy być aż tak odcięci od świata.
Zawracamy. I teraz dopiero zaczynają się schody! No bo nie mieliśmy planu B. Okazuje się, że Maslinka zawaliła i nie przewidziała takich komplikacji przy planowaniu urlopu. Mój mąż patrzy na mnie błagalnym wzrokiem i pyta: "Co teraz?". A ja usiłuję przypomnieć sobie informacje o campingach w pobliżu, wyrzucając sobie w duchu, że się uparłam na tę kąpiel po drodze, przez co mamy godzinę w plecy...
Orebić odpada, bo camping "Glavna Plaza" jest w samym centrum, przy plaży Trstenica. Nie, nie, chcemy trochę pospać. Jest też Mokalo - bardzo drogo i coś tam nie teges było z właścicielem campu
Ale przed Orebićem jest jeszcze Kučište. Próbujemy! Zajeżdżamy na camping "Palme" położony tuż nad morzem. Plaża kiepska i strasznie wieje, ale camp wygląda fajnie. Niestety brak miejsc
Tuż obok "Palme" jest camping "Perna". To właściwie całe campingowe miasto. Nie lubię takich molochów, ale nie bardzo możemy marudzić. Jest już po 20:00, a my nie mamy gdzie mieszkać...
I choćbyśmy nawet chcieli, na "Pernie" mieszkać nie będziemy. Recepcja czynna do 20:00 i żadnej informacji, gdzie udać się po tej godzinie celem zakwaterowania się.
Hmmm, próbujemy znaleźć na campingu jakieś miejsce, popytać kogoś, rozbić się i rano się zameldować. Ale odległości nas przerażają. Nad morze i do toalet trzeba by chyba autem jeździć
Nie chcę tu zostawać!
Mamy jeszcze w zanadrzu dwie opcje, obie przetestowane. Pierwsza: "Paradiso" w Postupie (5 km przed Orebićem, od strony lądu), druga: Divna. Na szczęście udaje się w pierwszym miejscu (na Divnej pewnie nie byłoby miejsc). Na campingu "Paradiso" byliśmy w 2006 roku (nasz pierwszy wyjazd do Cro) i mieliśmy mu do zarzucania tylko jedno: auto stało daleko od namiotu. Tym razem jednak zagadujemy panią, że już tu byliśmy i że jest super, tylko mamy jedną prośbę, żeby mieć samochód na tarasie obok namiotu. Pani, z oporami, ale się zgadza
No to cudownie! Nareszcie znaleźliśmy miejsce! Nie musimy spać w aucie. Jestem bardzo szczęśliwa i otwieram piwo