Mariuszu, podejrzewam, że czerwonobrązowy kolor podłoża w Crvenej Luce wziął się z zawartości związków żelaza w skałach. Ale to są tylko moje domniemania, nigdzie tego nie wyczytałam
6 lipca - wtorek, ciąg jeszcze dalszy
Wracamy z Crvenej Luki na camping, zjadamy obiadek i szykujemy się na kajakowanie.
Chcemy popłynąć wzdłuż brzegu, za camping Oaza Mira. Po prostu zobaczyć, co jest dalej. Niestety od początku musimy wiosłować pod wiatr. Fale z każdą minutą są coraz większe, zresztą dałoby się je pokonać, ale wiatr się wzmaga.
Na zdjęciu widać trochę soli na szybce podwodnej obudowy aparatu, co tylko uwiarygadnia, że strasznie chlapało.
Na wysokości wspomnianego campu musimy niestety skapitulować. Przegraliśmy z żywiołem
Podejmujemy decyzję: zawracamy!
Szkoda strasznie, ale co zrobić. Zastanawiam się, jak wobec tego zaplanować popołudnie. Nie będziemy leżeć na plaży, bo strasznie wieje. Wymyślam wycieczkę do Szybenika
Mąż ma minę pod tytułem: "o nie, znowu zwiedzanie", ale mówi: "ok". Ostatecznie przekonuję go, mówiąc, że jak pojedziemy dzisiaj, to już będziemy mieć to z głowy
Do Szybenika mamy 40 km, co oznacza, że będziemy jechać jakieś 40 minut. Tak też się dzieje. Parkujemy na nabrzeżu i ruszamy podziwiać starówkę.
A jest co podziwiać! Powiem Wam, że nie spodziewałam się, że Szybenik taki piękny. Dlatego też odwlekałam wycieczkę do tego miasta aż do tego roku. Starówka zauroczyła mnie wąskimi uliczkami, które pną się w górę, do twierdzy świętego Michała.
Ale po kolei. Przez bramę wchodzimy na stare miasto. Focimy do upadłego
:
Ratusz miejski (Gradska loggia):
Piękne szybenickie kamienice i Juraj Dalmatinac - twórca katedry świętego Jakuba:
A oto i sama katedra:
Robi ogromne wrażenie z zewnątrz, a jeszcze większe od wewnątrz. Nie robiliśmy zdjęć, nie chcieliśmy łamać zakazu. I tak żadne foty nie oddałyby potężnych rozmiarów katedry i rozmachu budowniczych.
Kilka słów o samej katedrze, za przewodnikiem
W kraju lawendy i wina:
Katedra świętego Jakuba (sv. Jakova) to jeden z najpiękniejszych przykładów budownictwa średniowiecznego (a także czasów późniejszych, gdyż świątynia była przez wieki przebudowywana). Budowano ją w latach 1431 - 1536, dlatego widoczne są tu wpływy zarówno gotyku, jak i renesansu. Do wzniesienia katedry wykorzystano ciosany kamień i marmur wydobywany na wyspach Brač, Korčula, Rab i Krk. Obecnie jest to największy na świecie kościół wybudowany z samego kamienia bez użycia spoiwa
Ostatnie zdanie przekazuje niesamowitą informację, dla mnie wręcz niewiarygodną. Bo jak można wybudować taką wielką świątynię bez użycia jakiegokolwiek spoiwa? Nie mogę w to uwierzyć! Podobno to jakaś specjalna technika łączenia kamieni, którą wprowadził Dalmatinac. Ale nie umiem sobie wyobrazić, na czym miałaby polegać.
Może ktoś wie coś więcej i może pomóc mi to zrozumieć?
(Nie gwarantuję, że się to uda; jestem typową humanistką i mam słabą wyobraźnię przestrzenną
) Krótko mówiąc: czy ktoś potrafi wytłumaczyć, jak ten Dalmatinac to zrobił, że układał kamienie jeden na drugim i budowla stoi tyle wieków, a nie rozsypała się jak przysłowiowy domek z kart
No to sobie podywagowałam na temat chorwackiej architektury, a tu pora iść dalej. Wąskimi uliczkami wspinamy się coraz wyżej - na twierdzę świętego Michała. Uliczki i wąskie przejścia są po prostu zachwycające:
Po drodze zaglądamy do klasztoru franciszkanów, gdzie jest uroczy ogród z fontanną i gdzie pani kelnerka oblała Roksę
(ale to było 2 dni później od naszej wizyty w tym miejscu):
Upał nadal daje się we znaki, mimo nadchodzącego wieczoru (jest już koło 19:00). Mozolnie pniemy się po schodach i w końcu docieramy do twierdzy. Płacimy po 20 kun za wstęp i możemy się znowu pomęczyć i powspinać
Ale o tym już w następnym odcinku