Franz napisał(a):Co więcej - jesteśmy w tej chwili zupełnie sami, a niespodziewaną radość dopełnia jeszcze brak zakazu fotografowania.
Nie było zakazu bo...może tam nie wolno wchodzić?
dangol napisał(a):Malowidła w kaplicy hospodara faktycznie wspaniałe .
dangol napisał(a):Reszta kompleksu też mi się podoba
Jacek S napisał(a):Nie było zakazu bo...może tam nie wolno wchodzić?
Franz napisał(a):
Franz napisał(a): Z pridvoru wyszła właśnie zakonnica, niosąca w jednej dłoni zaokrągloną na końcach deskę, a w drugiej drewniany młotek. Wolnym krokiem zaczyna obchodzić cerkiew, powoli zwiększając częstotliwość uderzeń. Pierwszy raz mamy okazję zobaczyć w akcji deskę, którą często widzieliśmy w przedsionkach, wiszącą bądź po prostu opartą o cerkiewną ścianę. W języku rumuńskim instrument ten nosi nazwę "toaca" [tłaka] - nawiasem mówiąc, przed kilku laty weszliśmy na szczyt o takiej nazwie - zaś na polski można go tłumaczyć, jako "kołatka", chociaż może bardziej odpowiednim byłoby określenie z języków wschodniosłowiańskich: "biło". Czasami biło ma większe rozmiary i jest na stałe zawieszone w przedsionku - wtedy często rytm i coś na kształt melodii wystukiwane jest oburącz, w taki sposób, by ręce czyniły przy tej okazji znaki krzyża. W przypadku biła przenośnego musi wystarczyć jeden młotek
Lidia K napisał(a):A czasami takich kołatek jest kilka w jednym miejscu. Różnią się wielkością dechy i młotkiem. Po to by można było wydawać różniące się "alarmy".
W monastyrach było używanych kilka różnych kołatek by rozróżnić cel z powodu którego były użyte. Innymi dźwiękami, w innym rytmie odbywało się zwoływanie na modlitwę a inaczej do pracy czy na posiłki.