Oczywiście, jako pierwsze rzuca się w oczy przejście z narteksu do nawy głównej, gdzie kusi swoim bogactwem ikonostas. Zatrzymujemy się jednak jeszcze, by przyjrzeć się dokładniej tej części cerkwi. Tak samo wspaniale wypełniona kolorowymi malowidłami ściennymi, pokrywającymi każdy centymetr kwadratowy powierzchni - zarówno ścian, jak i sklepień, czy zwężających się w kierunku zewnętrznym półkoliście zwieńczonych otworów okiennych. Wśród wizerunków dostrzegamy również osoby świeckie. Nic dziwnego - ktoś budowę tej świątyni przecież finansował. Monastyr wzniesiony został częściowo przez Włada Drakula, a po obrabowaniu go przez bojara Albu Wielkiego, odnowiony został przez Włada Mnicha. Co mnie tutaj jednak najbardziej intryguje, to kształt wejścia do nawy - gdybym nie wiedział, gdzie się znajduję i widział jedynie sklepienie tego przejścia, byłbym przekonany, że jestem w meczecie.
Czas wreszcie przejść z pronaosu do naosu.