napisał(a) Franz » 02.11.2010 15:58
Przedzieram się na drugą stronę pobojowiska i pod lasem znajduję całkiem przyzwoitą drogę. Nią przez las i wychodzę na niknące powoli w zapadającym mroku hale. Mijam parę szałasów, a kiedy droga skręca ostro w prawo, ryzykuję dalszy kurs w dotychczasowym kierunku. Mam szczęście, bo na końcu hali jest dróżka, zagłębiająca się w las. Wkrótce i ona skręca w prawo, ale w moim kierunku biegnie ścieżka. Nią wchodzę na kolejny garb, gdzie ścieżka postanowiła się skończyć. Jest coraz ciemniej, ale jeszcze daje się iść rzadkim tutaj lasem, ścinam wiec drobnym grzbietem w prawo, mając nadzieję, że natknę się na poprzednią dróżkę.
To mi się nie udaje a las gęstnieje - zanim jednak świat pogrąży się w zupełnych ciemnościach, wychodzę na polany, którymi jak najszybciej staram się zejść na coraz bliższe dno doliny. Jeszcze omijam jakiś zagajnik, jeszcze przekraczam dwa kolejne parowy ze strumieniami, po czym znalezioną ścieżką zagłębiam się ponownie w las.
Zakładam czołówkę, bo teraz nie widać już zbyt wiele. Ścieżka zamienia się szybko w trakt do ściągania drewna i stromo opada lekko gliniastym parowem. Pilnuję się, by nie zjechać zbyt szybko - co mi się udaje - za to tuż nad samą doliną wpadam wprost na zamkniętą bramę, szczelnie zadrutowaną. Nie forsuję jej, gdyż zaraz obok w drucianym płocie daje się zrobić otwór wystarczająco szeroki, aby znaleźć się po jego drugiej stronie. Mijam jakąś chałupę, od której prowadzi w dół ścieżka. Na szczęście, nie ma z drugiej strony żadnego ogrodzenia i wydostaję się na leśną drogę, biegnącą dnem doliny. Po kilku minutach dochodzę do rozwidlenia przy leśniczówce, a kwadrans później jestem już przy moim wozie.
Korzystam z oświetlenia, jakie daje zapalona latarnia i odpoczywam przy piwku i kawie, po czym zjeżdżam do szosy, przejeżdżam przez Petrosani, skręcam na Vulcan i między Lupeni a Uricani, znajduję sobie spokojne miejsce na nocleg. Jest za ciemno, by szukać miejsca startu na kolejną wycieczkę. Zostawiam to już na jutro a ten wieczór spędzam przy lekturce. Spoglądam na mapy i zastanawiam się nad ostatecznym kształtem planowanej na następny dzień trasy w górach Valcan [wylkan].
Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl