Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Rumuńskie wyrypy: 2022

Niepodległość od Imperium Osmańskiego Rumunia uzyskała 9 maja 1877 roku. Połowa ludności Rumunii zginęła w II wojnie światowej. W Rumunii w 1917 roku wydano najmniejszy na świecie banknot o nominale 10 bani (10 groszy) - ma on 2,75 cm szerokości i 3,8 cm długości. Timisoara było pierwszym europejskim miastem, które wprowadziło konne tramwaje w 1869 roku i elektryczne oświetlenie ulic w 1889 roku.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 29.03.2010 18:26

kulka53 napisał(a):A co do drogi na Stiol, znalazłem w sieci taką fotkę......

Z moich zasobów:

Obrazek

U mnie na stronce jest taka mizerna panoramka z Ineu - jeśli chcesz zaglądnąć, to adres: http://wfs.freehost.pl/Rumuna06/Panorama/Panorama.php. Mam tam też więcej fotek ze wspomnianych okolic.

A co do piesków - można je spotkać wszędzie. Niestety. W tym wątku też o nich wspomnę. Chociaż o groźniejszym spotkaniu dopiero w późniejszych odcinkach. W tych najbliższych pojawią się psy przyjazne. Ba! Nawet pies przewodnik. ;)

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 29.03.2010 20:56

Obchodzę budynek dokoła, starając się nie potknąć o liczne śmieci budowlane - nigdzie żadnej wskazówki. Jest jedna droga, nieco za bardzo się cofa w kierunku północno-zachodnim, ale skoro nie ma sensownej alternatywy... Decyzja okazuje się słuszna, po kilku minutach majaczy przede mną schronisko Babele, wokół którego krzątają się robotnicy.

Obrazek

Obrazek

Niewiele brakowało, a minąłbym jedną z ważniejszych atrakcji w okolicy - skałki Babele (Baby) - ale jakoś, w ostatniej chwili je dostrzegam. Po nich jeszcze parę innych ostańców i już kieruję się szlakiem w dół.

Obrazek
(widać twarz Sfinksa?)

Obrazek

Obrazek

W przemoczonych butach przemierzam kilka płytowych żlebików, potem mało przyjemny kamienisty odcinek, wreszcie przyzwoita ścieżka prowadzi przez polany, które widać coraz lepiej, w miarę jak się obniżam.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 29.03.2010 20:59

W dolinie tablice ostrzegające przed niedźwiedziami. Rozglądam się bacznie, ale żaden miś nie wychodzi mi na spotkanie. Jeszcze zahaczam o wylot kanionu, który na jednej mapie nosi nazwę Cheile Peşterii ([kejle peszterij] Wąwóz Jaskini) a na innej Cheile Urşilor ([kejle urszilor] Wąwóz Niedźwiedzi).

Obrazek

Obrazek

U wylotu klasztor, przyklejony do skały; za nim jaskinia, ale rezygnuję już z niej.

Obrazek

Obrazek

Dochodzę do wozu, zostawiam plecak i zaglądam do schroniska z pytaniem o pogodę na następny dzień. Wzruszają ramionami - jeszcze nie wiedzą, jeszcze się na prognozę z telewizora nie załapali. Tiaaa, wracam do wozu i przy kawce zastanawiam się nad następnym dniem. Jeśli miałoby być w miarę ładnie, to w planie mam Bucegi od ich bardziej skalistej strony. Ale jeśli jutro będzie taka sama mgła, to... bez sensu. Wtedy trzeba znaleźć coś zastępczego - jakieś ładne wąwozy, których w okolicy jest sporo.

Obrazek

Obrazek

Drogą od wylotu doliny podchodzi dwóch chłopaków z plecakami. Zaczepiam ich - może oni się interesowali prognozą pogody. Widząc obcą rejestrację, jeden z nich próbuje rozmawiać po angielsku i tłumaczyć temu drugiemu. Mówią, że pogoda ma być lepsza. Pytają, gdzie dziś byłem, więc streszczam trasę.
- Nie, tak nie idź. To jest za długa trasa, nie da rady się wyrobić w jeden dzień.
Tłumaczę, że trasę już przeszedłem i właśnie wróciłem. Widzę, że to do nich nie trafia. Przechodzę więc na rumuński, który w moim wydaniu jest naprawdę nędzny, jednak lepszy od ich angielskiego. Patrzą z niedowierzaniem - coś czuję, że traktują mnie jak wędkarza, któremu brakuje ramion przy opowiadaniu o wielkości złowionej ryby. Chłopcy chcą wrócić do schroniska Padina na nocleg, ale teraz idą jeszcze do klasztoru. Nie spotkamy się już więc, gdyż ja wyjadę z wnętrza gór tą samą drogą, którą tu dojechałem, by zanocować w okolicach przełęczy Baiului - widzę na mapie, że doprowadza tam droga.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ruszam więc w trasę, przejeżdżam przez kanion przy jeziorze, później wspinam się wozem na wczorajszą przełęcz, wjeżdżając znów w gęstą mgłę - ale jedzie mi się lepiej niż poprzedniego dnia. Kurs na Predeal, następnie skręt na Râşnov [rysznow], po czym dojazd na upatrzoną przełęcz. Znów białe mleko, ale właśnie zapada zmrok, więc jest mi to już wszystko jedno.
Kolacyjka, piwko, spać. Oby aura następnego dnia rzeczywiście była łaskawsza...

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
K2
Croentuzjasta
Posty: 217
Dołączył(a): 30.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) K2 » 30.03.2010 09:41

kulka53 napisał(a):Ineu jest już pewniakiem :idea:
Troszkę obawiamy się pasterskich psów, co nieco słyszałem o nich w Rumunii z kilku źródeł, sami też mieliśmy bliskie spotkanie z takimi psami w MNE i nie były to przelewki :? . Dlatego mimo zamiłowań do pustkowi w tym przypadku będziemy się skłaniać do szlaków nieco bardziej uczęszczanych :roll:

Taki mały sieciowy cytacik z 2004..... :?
Przed nami widać duże stado owiec i bacówkę oraz niedaleki już szczyt Omu. Niespodziewanie duże psy pasterskie, groźnie ujadając, otaczają naszą grupę i nie wygląda to przyjemnie. Bestie szczerzą wielkie zębiska i wcale nie ustępują nam drogi. Pasterze nie reagują. Ruszam pomału do przodu z kilkoma psami tuż przy nogach, kurcze, wygląda jakby chciały mnie pożreć żywcem.


:



Hej

Psy. Jak mówi mój rumuński kolega psy nigdy nie są takie złe jak ludzie potrafia być ;-) Ale rzeczywiście jest to problem, obszczekały nas kilkukrotnie i podniosły adrenalinę. Niewielkie ale jednak doświadczenie mówi mi że:
1. Starać się obejść zbliżajace się stado owiec, ewentualnie poczekać aż one przejdą. Wbrew pozorom przemieszczają się dosyć szybko.
2. Przydatne są kijki trekkingowe. Można przy ich pomocy trzymać psy na dystans (ale nie kłuć ich) i wycofać się. Daleko za Wami nie pójdą, w końcu ich celem jest ochrona owiec (słyszałem że psy myślą że są owcami właśnie) a nie pożarcie turystów :-)
3. Jeśli owce są daleko to czasem wystarczy udać schylenie się po kamień.
4. Pasterze zawsze wołali psy, troche to je uspokaja ale raczej rzadko psy potulnie wracają do nich. Czasem widzą turyste i staraja się tak nakierować stado żeby dało się przejść. Weźcie paczke papierosów na poczęstunek, na pewno ciobani będą o nie pytali.
Ja bym je traktował jako jeszcze jedną atrakcję tych gór, w końcu to fajnie że gospodarska pasterska dobrze się trzyma. W końcu skad się biorą oscypki? Z supermarketu albo Krupówek? ;-)
Co do drogi na Stiol to jest to zwykła szutrówka, dla samochodu na pewno bezpieczniejsza niż zniszczony przez zimę asfalt jakich wiele w Polsce czy tez w Rumunii na wiosnę. I tak sobie myślę że własnie podjechanie samochodem na Stiol albo nawet do jeziorka kawałek dalej, pozwoli Wam na uniknięcie tych nieszczęsnych psów pasterskich.


Pzdr
K2
Ostatnio edytowano 31.03.2010 13:18 przez K2, łącznie edytowano 1 raz
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 30.03.2010 11:23

Franz napisał(a):U mnie na stronce jest taka mizerna panoramka z Ineu

E tam mizerna, super jest :!:
Tzn mnie się podoba, pokazuje co ma pokazywać i o to chodzi....
Te Rodniańskie to takie Tatry Zachodnie trochę :roll: , przynajmniej ze zdjęć.

Franz napisał(a):Kurs na Predeal, następnie skręt na Râşnov, po czym dojazd na upatrzoną przełęcz.

Też tamtędy jechaliśmy, tyle że w przeciwną stronę...pogoda była taka mniej więcej jak na pokazanych powyżej fotkach z okolic Babele i wąwozu Jaskini Niedźwiedziej :lol:

K2 napisał(a):Co do drogi na Stiol to jest to zwykła szutrówka, dla samochodu na pewno bezpieczniejsza niż zniszczony przez zimę asfalt

Nie no, naprawdę sprawiam wrażenie jakbym się obawiał takich dróg? :wink: :lol: . Może tyle że obciążonym autem nieco gorzej się jedzie no i silnik się trochę szybciej grzeje :? , ale bez przesady, radę damy :D
Wyrwy w asfalcie to tragedia, nie sposób wjechać w boczną drogę na bułgarskiej wsi by nie natknąć się na takie atrakcje. Ile te drogi zim mają za sobą i później lat bez widoku drogowca choćby z oddali :lol: .
W MNE też nie jest to nic dziwnego ale tam chociaż piachu w te dziury sypią :roll:

A co do piesków, słyszałem też o zabieraniu ze sobą gazu.... :roll:

K2 napisał(a):Daj znać na...

Już się robi :D

Dzięki
Pozdrawiam
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 31.03.2010 12:57

kulka53 napisał(a):E tam mizerna, super jest :!:
Tzn mnie się podoba, pokazuje co ma pokazywać i o to chodzi....

Wiesz, robiona z ręki.

kulka53 napisał(a):Te Rodniańskie to takie Tatry Zachodnie trochę :roll: , przynajmniej ze zdjęć.

To dobre porównanie. Ale są mniej skaliste niż Tatry.

kulka53 napisał(a):A co do piesków, słyszałem też o zabieraniu ze sobą gazu.... :roll:

Tak, też czytałem o tym.
Psy są problemem w górach. Również wielu Rumunów się z tym styka. Czasami są skargi, że pasterze w ogóle nie próbują przywołać psów do porządku.

Mnie już pieski zębami poznaczyły...

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 02.04.2010 15:41

Rano świat zastaję takim, jakim go zostawiłem wieczorem: widoczność - jakieś 30m. No tak. Koniec z górami. Nie będę przerabiał powtórki z rozrywki; trzeba obrać jakieś cele zastępcze. Zastanawiam się nad kaskadą Tamina w Piatra Mare, w końcu decyduję się na wąwozy na obrzeżach gór Bucegi, Piatra Craiului oraz Leaota [ljaota]. Zjeżdżam w dół i nagle w lusterku bocznym widzę... góry! Zatrzymuję się - za mną pokazały się Bucegi. Wprawdzie obramowane pierścieniem chmur, niemniej pokazały mi w tym momencie więcej, niż przez cały wczorajszy dzień.

Obrazek

Próbuję ocenić szanse, ale to czyste gdybanie. Ale jeśli zjadę, a pogoda się poprawi, to... będę sobie pluł w brodę! Zawracam - już zaplanowane wąwozy idą w odstawkę, a ja wjeżdżam ponownie na swoją przełęcz. Krótkie konsultacje z mapą oraz stojącym tam słupkiem, bogato wyposażonym w tabliczki ze znakami i decyzja - podjazd do schroniska Poiana Izvoarelor (Polana Źródeł). Tak, chciałaby dusza do raju! Po niecałych dwustu metrach odwrót - to nie jest droga na moje auto. Cóż, spróbuję dojechać do schroniska Diham.

Obrazek

Obrazek

To zadanie okazuje się znacznie prostsze i wkrótce pakuję plecak przy schronisku. Pani ze schroniska objaśnia mi panoramkę, bo wciąż widać góry! Pytam o pogodę na najbliższe godziny, ale - jak się okazuje - jest to dla wszystkich wielką tajemnicą. Pełen zapału, błotnistą drogą wyruszam na podbój.

Obrazek

Po półgodzinie krótki przystanek przy rozstajach Pichetul Roşu [pikietul roszu] - tutaj zamknę dzisiejszą pętelkę w drodze powrotnej - i zaczynam trawers wschodnich stoków gór do wylotu Valea Cerbului ([walia czerbuluj] Dolina Jeleni).

Obrazek

Przez trzy kwadranse, to lekko się wznosząc, to znów nieco obniżając, idę ładnym, choć przymglonym lasem. Moje obawy, czy szlak znakowany żółtymi paskami w ogóle istnieje, skoro nie zauważyłem go na górze poprzedniego dnia, rozwiewa tabliczka wskazująca całkiem niezłą drogę w górę doliny. Przechodzę nią kawałek, po czym roztasowuję się na płaskim kamieniu - pora na śniadanie. Gdy je kończę, z dołu dochodzi do mnie łaciaty pies. Staje i merda ogonem, ale kiedy się pakuję, niczym nie częstując nieoczekiwanego gościa, szczekaniem okazuje swoje niezadowolenie, po czym obwąchuje skrupulatnie mój niedawny stół.

Obrazek

Obrazek

Ja z kolei jestem nieco zdziwiony - oczekiwałem, że pies stanowi czyjeś towarzystwo, natomiast wszystko wskazuje na to, że wędruje w pojedynkę, podobnie jak i ja. W pojedynkę? Nooo, teraz już nie - od tej chwili już idziemy razem. Najpierw podąża za mną, potem mnie wyprzedza i idzie kilka, czasem kilkanaście metrów w przedzie. Widzę, że kuleje - w marszu stale unosi ponad ziemią lewą, tylną nogę. Cóż, rzeczywiście, warunki nie są rewelacyjne - w taką pogodę, to tylko pies z kulawą nogą. I ja.

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 02.04.2010 15:43

Co muszę przyznać mojemu towarzyszowi, to że świetnie zna drogę. Gdy ścieżka się czasami rozdwaja, okazuje się, że to on wybrał lepszy wariant. Po kilku takich sytuacjach już wiem, że mogę iść za nim w ciemno. Pies z kulawą nogą dostaje awans na psa przewodnika.

Obrazek

Obrazek

Leśna wędrówka - mimo dosyć gęstej mgły - jest bardzo przyjemna. Może nawet dzięki tej mgle, las wygląda ciekawiej. Ścieżka przemyka między drzewami z fantazyjnie pokrzywionymi korzeniami, potem coraz częściej między omszałymi głazami, czasami całkiem sporych rozmiarów. Gdy las rzednie, rozrywają się też i chmury. Miejscami pokazuje się błękit nieba. Nareszcie! Jak to dobrze, że jednak wybrałem się dziś w góry. Wreszcie je widzę, a chodzę po nich już drugi dzień.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ścieżka wspina się ponad dnem doliny, a z trawiastych zboczy wyrastają coraz potężniejsze skały. Mój przewodnik zostawia mi coraz więcej swobody - chyba moje tempo jest dla niego zbyt wolne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niestety, powoli znów zanurzam się w świat chmur i zanim wkroczę w partie szczytowe, widoczność ponownie ogranicza się do kilkunastu metrów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 07.04.2010 13:12

Pies z kulawą nogą zostawił mnie definitywnie, spotykamy się dopiero na samym szczycie Omul, przy schronisku. Tutaj też dopiero rozumiem, dlaczego poprzedniego dnia nie zauważyłem odejścia szlaku do doliny Cerbului - to odejście znajduje się wyłącznie na mapie, w rzeczywistości zaś szlaki rozdzielają się już na wierzchołku.

Obrazek

Obrazek

W schronisku nie mają piwa; przy gorącej herbacie rozważam warianty drogi powrotnej. Kusi mnie dojście na szczyt Scara [skara] i powrót doliną Ţiganeşti ([ciganeszti] Cygańska) - droga długa, ale powinienem się wyrobić przed zmrokiem. Wkładam plecak, wychodzę na próg i... szybko się zapinam i chowam głowę w kaptur - zacina deszcz. Błyskawicznie zmieniam plan powrotu - zejdę najkrótszym wariantem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzięki dobremu oznakowaniu bez problemów docieram do rozstajów; tutaj schodzi najkrótsza droga powrotna przez szczyt Bucşoiu [bukszoju]. Schodzę początkowo dosyć stromo, a kiedy nachylenie łagodnieje, nagle... pokazuje się przede mną góra. To Bucşoiu - prezentuje się okazale. Chmury rozstępują się coraz bardziej, odsłaniając coraz więcej tajemnic, tak skrzętnie do tej pory skrywanych. Niemalże przebiegam z miejsca na miejsce, by nacieszyć wzrok widokami - nie wiem, jak długo potrwa ta wspaniała chwila.

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 07.04.2010 13:14

Obrazek

Obrazek

Zaczyna mi kiełkować myśl powrotu do głównego grzbietu i realizacji pierwotnego planu. Ale... Bucşoiu też pięknie wygląda, a jest już na wyciągnięcie ręki. OK., najpierw na szczyt a potem może wrócę i ruszę w kierunku Scary.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na wierzchołku ustępuje mi miejsca stado kozic; oprócz Scary mam stąd widok również i na Omul. To jednak jest maksimum tego, co mogłem zobaczyć - chmury zaczynają znów wdzierać się na szczyty a potem powiększać obszar swego panowania. Porzucam myśl o powrocie do głównego grzbietu i kontynuuję zejście.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 13.04.2010 12:24

Obrazek

Już w deszczu trafiam na odejście niebieskich trójkątów w lewo - zachęcający trawers ginie we mgle, ja jednak zgodnie z planem schodzę znaczoną czerwonymi paskami ścieżką, która staje się coraz bardziej stroma. Żeby tylko stroma! Mokre, śliskie, kamienne płyty z mizernymi stopieńkami, przeplatane odcinkami rozmiękłej ziemi, tu i ówdzie pokryte warstewką liści, korzenie kosówki, niczym kłody pod nogi - prawdziwa droga przez mękę. W nasilającym się deszczu, ratując się przed poślizgiem, chwytam się czego popadnie - niestety, chwytam się również wysoko rosnących ostów i mam nową zabawę: wyciąganie kolców z dłoni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W kilku miejscach zamontowany jest łańcuch o bardzo cienkich ogniwach - szarpię nim, zanim decyduję się mu zawierzyć. Dalej widać zniszczone sztuczne ułatwienia, potem pomagają już tylko gałęzie oraz korzenie kosówki, które czasami sterczą na wysokości ramion, ponad głęboko werżniętą ścieżką. Raz za czas spotykałem się z twierdzeniem, że chodzenie po górach to rodzaj masochizmu. Hmmm... może teraz mógłbym się z tym zgodzić...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 13.04.2010 12:26

W końcu dochodzę do upragnionego trawersu. Tabliczki informują, że szlak, który przebyłem, jest niedostępny nie tylko w zimie, ale również podczas niekorzystnych warunków atmosferycznych - wymieniony jest między innymi deszcz... Nie mogę się z tym nie zgodzić. Przyzwyczajony do tego, że regularnie skracam znacznie czas przejścia, tym razem przewidzianą na zejście godzinę przedłużyłem o kwadrans. W moim kierunku podane informacje są - moim zdaniem - sprzeczne. Do schroniska Poiana Izvoarelor ma być 1,5 godziny, zaś do schroniska Diham - aż 2,5 godziny. A pamiętam, że z rozstajów na Pichetul Roşu ta różnica wynosiła poniżej pół godziny. Ciekawe, która z tych informacji jest bliższa prawdzie.

Obrazek

Obrazek

Wszystkie trudności są już za mną; wygodna ścieżka, przechodząca miejscami w drogę, doprowadza do rozstajów w ciągu trzech kwadransów. Stąd nominalnie do schroniska Diham są trzy kwadranse, mnie to zabiera pół godziny. Rano przechodziłem ten odcinek w trzeciej fazie deszczu, tym razem mam czwartą. Nie wspominałem dotąd o kolejnych fazach deszczu w lesie? Nie?? No, to w skrócie wygląda to tak:
Faza pierwsza - pada deszcz, ale w lesie jeszcze nie pada.
Faza druga - pada deszcz i z drzew też już pada.
Faza trzecia - deszcz już nie pada, ale w lesie ciągle jeszcze pada.
No i niestety, zdarza się czasami faza czwarta - w lesie jeszcze pada, a deszcz już też znowu pada.

Obrazek

Obrazek

Zmokłem. Ale miałem więcej widoków niż poprzednio. Czy jestem zadowolony z tego dnia? Nooo... chyba tak. Czy chcę mieć następny taki sam? Nie! Jednak nie. Postanawiam przeczekać tę pogodę w rejonach mniej eksponowanych. Decyduję się spędzić następny dzień na zwiedzaniu okolicznych wąwozów. Zanim jednak przejadę w rejon, gdzie występują one w większej ilości, widzę na mapie jeden mały wąwóz w pobliżu. Znajduje się on po drugiej stronie szosy, którą tu dojechałem - w górach Postăvaru.

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 18.04.2010 14:24

Jadę więc w kierunku Râsnov i 6km przed nim skręcam w bitą drogę, którą dojeżdżam do wylotu wąwozu. Właśnie zapada zmrok - mój hotel na kółkach ustawiam między drogą a rzeką. Nic mi się nie chce. Siedzę w aucie i popijam piwko. W radiu znajduję jakąś stację ze spokojną muzyką. Dopiero po chwili takiego relaksowania dociera do mnie, że słucham saksofonu. A zawsze myślałem, że nie jest to instrument, którego mógłbym słuchać z własnej, nieprzymuszonej woli... Trochę mi żal jutrzejszego dnia, ale cóż mam robić przy takiej pogodzie - zamiast w góry, będę się pchał w dziury.

Obrazek

Szary świt. Bez plecaka wchodzę w wąwóz. Jest krótki - po dziesięciu minutach jestem na jego drugim końcu. Wracając, czytam tablicę informacyjną, umieszczoną mniej więcej pośrodku drogi. Oo! To, że tu można skakać na bungie i że jest tyrolka - to mnie specjalnie nie podnieca, ale... jest również informacja o ferracie! Słyszałem, że jest gdzieś w Rumunii, ale nie wiedziałem, że to właśnie tutaj. Niestety, nie wziąłem ze sobą odpowiedniego sprzętu. Szkoda. Wzrokiem próbuję sięgnąć w stronę, gdzie wskazuje strzałka - ferraty wprawdzie nie udaje mi się zauważyć, za to podnosząc wzrok wyżej, dostrzegam ponad krawędzią skał... błękit nieba. Coo?! Błękit nieba, a ja zamiast w punkcie startu do kolejnej górskiej eskapady, znajduję się niemalże w malinach... To już trzeba mieć pieskie szczęście.

Obrazek

Obrazek

Pędem do wozu, rzut oka na mapę - za jakieś półtorej godziny mam szansę dojechać pod schronisko Plaiul Foii. Gdyby nie ta zniechęcająca pogoda z poprzednich dni, to byłbym tam nocował, by w tej chwili już wędrować w kolejnym paśmie górskim. Nic to, może uda mi się odrobinę nadrobić z tego straconego czasu - naciskam na gaz i po kilku minutach wyjeżdżam na otwarty teren. Wprawdzie kotlina śródgórska jest przykryta mgłami, ale ponad nimi wyrasta dobrze widoczny - grzbiet Piatra Craiului.

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 18.04.2010 18:14

Franz napisał(a): Czy chcę mieć następny taki sam? Nie! Jednak nie.
Sądząc po Twoim opisie (szczególnie podobała mi się "fazowość" deszczu" - tamte chwile w Rumuni nie należały do tych najmilszych :wink: :D

Natomiast dla mnie - takiego "komputerowego górołaza" :wink: - klimat Twojej wędrówki był do pozazdroszczenia, szczególnie ta mgła jakoś mnie uwiodła :D :D :D

pozdrawiam
:D
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 18.04.2010 18:41

Nie pamiętam, to było ze Szklarskiej, może z Kowar, w środku lata,
wyciągiem krzesełkowym dojechaliśmy tylko do połowy góry, bo nam się pogoda załamała.
Z pięknego lata zrobiła się, tak jak u ciebie, mglista jesień, potem zima.
Z potoków spotykanych po drodze nie mogliśmy pić wody, bo nam szkliwo zamarzało.
Z mgły, spomiędzy głazów, od czasu do czasu wyłaniali się wtedy żołnierze - stan wojenny był.
Ze ścieżki, którą szliśmy nie widzieliśmy, nie tylko Akademickiej Strzechy (to, zdaje się, tam właśnie podążaliśmy?),
ale nawet nie wiedzieliśmy, że idziemy wzdłuż urwiska.
Byliśmy tak zmarznięci - po drodze temperatura spadła do 4 stopni powyżej zera, że,
mimo, że w schronisku nie było ciepłej wody, ta, która się myliśmy prawie, że nas poparzyła.
Mgła w górach jest zwodnicza.
Twoje zdjęcia tak mi jakoś przypomniały tamte chwile, ale, z pewnością,
nie oddają tego, co się wtedy naprawdę dzieje.
To trzeba samemu ...


Pozdrawiam
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rumunia - România

cron
Rumuńskie wyrypy: 2022 - strona 17
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone